Tamto zdanie... To jedna z najważniejszych ekspertyz jaką usłyszałem

Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Cały ten felietonik piszę tylko z powodu ostatniego zawartego w nim akapitu. Jak mawiał mój kolega, wybitny filozof współczesności, trzeba sporo powiedzieć, aby wydobyć kontekst. Zatem wzorem kolegi wydobywam kontekst.

Od zawsze byłem koniarzem. I konie – wstyd przyznać – przez cztery dekady były dla mnie w życiu najważniejsze. Hodowałem inteligentne i indywidualistyczne araby. Aż w końcu jeden z nich okazał się tak wesoły, że wykluczył mnie z hippiki, a nieomal i z życia. Już dawno po koniach.

Gdy byłem praktykującym reiterem uzyskałem uprawnienia do nauczania jazdy. Miałem też uczniów. Z reguły byli to ludzie już dojrzali, majętni, którzy nie chcieli się poddawać musztrom młodocianych instruktorów i wybierali starszego profesora jako nauczyciela. Poniekąd zrozumiałe.

No i trafił się On. Facet z najwyższej półki biznesu, skromny i pokorny z ferrari z 1960 roku, rolls roycem z 1965 roku i nowoczesnym autem, którego nazwy nie spamiętałem, bo to był potwór nie auto. Gość z ogromną posiadłością, niezmierzonym potencjałem finansowym. W sprawach biznesu latał do Pekinu, Waszyngtonu, Kapsztadu i Tokio. Na weekendy wracał i pozostając mi posłusznym czyścił i siodłał konia oraz wnikliwie słuchał moich uwag instruktorskich. Skromny jak portier. Ponieważ był bogaty, to za naukę nie brałem ani grosza. Wolałem wiedzę.

Jeździliśmy po lasach, bagnach, bezdrożach. Mój uczeń był apolitycznym agnostykiem. I po zmianie władzy, bez powodu i niemal z nagła powiedział: „czasy Kaczyńskich to był dla polskiego biznesu złoty okres”. I to jedna z najważniejszych ekspertyz jaką usłyszałem.

Pozdrawiam panie Jacku.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.