Cezurą tego, co działo się w Polsce po roku 1989 stal się zamach smoleński. W dochodzeniu o nim do prawdy rola Antoniego Macierewicza przerośnie niejednego historyka. Komisja prowadzona przez Antoniego Macierewicza nie dala się zakrzyczeć, ujawniając coraz to nowsze i coraz to bardziej przerażające fakty.
Korzystając przy tym w wyważony sposób z ustaleń uczonych i specjalistów d/s wypadków samolotowych z USA (Wiesław Binienda, Kazimierz Nowaczyk), Australii (Gregory Szuladzinski), Danii (Glenn Jorgensen). Nie udało sie tej komisji spostponować, choć z gardeł beneficjentów III Rzeczpospolitej wydobywał się rechot wymieszany z kpina i obelgami.
Ale Antoni Macierewicz dokonał czegoś bardziej jeszcze uprzednio ważnego, torując drogę do wyboru Andrzeja Dudy na Prezydenta RP. Rozwiązał Wojskowe Służby Informacyjne potężnie osadzone w GRU i rosyjskich służbach wywiadowczych wspieranych przez miejscowych - używając tu terminu wydawcy Editions Spotkania Piotra Jeglinskiego - kapusiów w rodzaju Tomasza Turowskiego i agenta Stasi Oskara. Ustalenie i ujawnienie działalności obu musi stać się polska racja stanu - chodzi bynajmniej nie jedynie o Smoleńsk, ale także zamach na Jana Pawła II-go - która niepostrzegalnie dzięki Antoniemu Macierewiczowi zaważyła na losach takich indywiduów, jak odchodzący w niesławie Bronisław Komorowski i obecnie Pani Premier patrząca w oczy swych ofiar Na-Metr-Gleboko. Ci ludzie zapadają sie w niebyt, ale szkody, które poczynili dla Polski przekraczają wyobraźnie tych, którzy dali sie mamić głównemu nurtowi medialnemu. Najlepiej został on zobrazowany przez minutę filmu pokazująca Jerzego Urbana wsiadającego do samochodu w towarzystwie Moniki Olejnik. Dołącza do nich Adam Michnik. Ta jedna minuta obrazuje więcej stan polskich mediów, niż dziesiątki ustaleń i ton zadrukowanego papieru.
Antoni Macierewicz przypadkiem ocalały z tego, co wydarzyło się w Smoleńsku w odradzającym państwie polskim musi zająć należne miejsce. To sprawa honoru i sprawa odcięcia się od pępowiny postkolonializmu i postkomunizmu, choćby tysiąc głosów miotało obelgi rycząc niczym stalinowscy poeci - długa to lista - z nienawiści. To sprawa, która czeka teraz społeczeństwo w procesie przywracania podmiotowości państwa, które stawało się łupem tych, których Jarosław Marek Rymkiewicz nazwał trafnie „wewnętrznymi Moskalami”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/268189-jesli-hetman-zolkiewski-i-general-kniaziewicz-byli-fanatykami-to-byl-nim-takze-witold-pilecki-i-jest-nim-antoni-macierewicz-sprawa-polski-jest-dla-niego-najwazniejsza