Lekka – szczęśliwie tylko lekka – fala zdziwienia i oburzenia przeszła po polskiej przestrzeni informacyjnej w reakcji na kończącą się dzisiaj, 11 października 2015 roku, pierwszą w historii wizytę okrętów wojennych Chin w Polsce – w porcie wojennym w Gdyni.
Przed wejściem do portu okręty chińskie powitał okręt polski. Wątpliwości i zarzuty brzmiały między innymi: Dlaczego wpuszczać przeciwnika do matecznika? Czy goszcząc okręty Chińskiej Republiki Ludowej, Polska zdradza NATO i wraca do obozu komunistycznego?
Czemu służy to widowisko i topienie pieniędzy w morzu? Kto naiwnie szuka egzotycznych sojuszników na końcach świata? Oraz – jak już pytał na posiedzeniu Rady Ministrów ówczesny minister finansów Jan Vincent-Rostowski – po co Polsce marynarka wojenna?
Fala ta świadczy o niebezpiecznie ograniczonym rozumieniu polityki i strategii morskiej. W skrajnych przypadkach ludziom lądu nie pasuje samo posiadanie morza, bo odciąga uwagę od koni, szabel, pióropuszy, kos, okopów, ziemianek i barykad. Przestrzeń powietrzna, kosmiczna i cybernetyczna przeszkadzają podobnie, jak morska. Pochłaniają środki i stawiają wyzwania. Czynią życie państwa, pokój i wojnę trudnymi.
Odpowiedzieć na te wszystkie wątpliwości i zarzuty trzeba tak: przede wszystkim, nie ma ucieczki od zobowiązań wynikających z dostępu Polski do Bałtyku, a przez Bałtyk i Morze Północne – do oceanów świata. Nie sposób udawać, że nie istniał strateg Alfred Thayer Mahan, i że symbolem sojuszu północnoatlantyckiego nie jest róża wiatrów. Morze zapewnia bezcenne sposobności cywilne i militarne. Pozwala między innymi rozmieszczać najbardziej niezawodne bronie odstraszania.
Dalej: wizyta chińskich okrętów w Gdyni to część podróży dookoła świata. Bezpośrednio przed przypłynięciem do Polski, odwiedziły Danię – członka NATO – oraz Szwecję i Finlandię, blisko współpracujące z sojuszem, odchodzące od neutralności i niezaangażowania, a ostatnio skłaniające się ku wstąpieniu.
Z Polski Chińczycy popłyną do Stanów Zjednoczonych Ameryki, do Australii i innych państw. Podróż obejmuje Zachód i Wschód, Północ i Południe. Należy do liczącego tysiące lat zwyczaju dyplomacji morskiej, którego – tak samo, jak prawa międzynarodowego – żaden kraj sam nie zmieni, nawet ponosząc ryzyko osamotnienia i ośmieszenia się.
Na koniec: Polska i Chiny mają wspólnego sąsiada. Chińska Republika Ludowa posiada największą i najszybciej zyskującą na innowacyjności gospodarkę na świecie. Jest wschodzącym mocarstwem i prawdopodobnie przyszłym supermocarstwem.
W żywotnej dla Polski, NATO i Europy sprawie Ukrainy, odmówiła Rosji poparcia w ONZ. Wraz z czterema innymi członkami BRICS – angielski akronim od Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Południowa Afryka – zamknęła groźną dla Zachodu epokę politycznej solidarności potężnej globalnej grupy.
Człowiek zszedł z drzewa, wyszedł z jaskini i wypłynął na morze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/268097-co-robily-chinskie-okrety-wojenne-w-polsce-nie-ma-ucieczki-od-zobowiazan-wynikajacych-z-dostepu-polski-do-baltyku-a-przez-baltyk-do-oceanow-swiata