Z Ewą Kopacz nie chcą się już pokazywać nawet urzędnicy mianowani przez PO. Wiedzą, że jest przegrana

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Im bardziej Ewa Kopacz i partia, której przewodniczy chcą pokazać, że walczą o zwycięstwo, tym dosadniej dowodzą, że pogodzili się z przegraną. No bo przecież ktoś o mentalności zwycięzcy nie pokazuje na każdym kroku, że trwa w oblężonej twierdzy, wszędzie widzi wrogów, szpiegów i zdrajców, a ostatecznie prosi tylko przyszłych zwycięzców o łagodny wymiar kary. Kiedy obserwuje się, jak w pułapkę manicheizmu Kamińskiego wpadają kolejne osoby i jak demonstrują swoje opętanie domniemanym księciem ciemności (wszystko jedno, czy czy chodzi o Jarosława Kamińskiego, czy o Antoniego Macierewicza), widać kolejne dowody pogodzenia się z porażką. Bo przeniesienie politycznej debaty na poziom walki światła i ciemności jest ucieczką od racjonalności, jest próbą metafizycznego czy demonologicznego wytłumaczenia spodziewanej klęski. No bo skoro samo zło sprzysięgło się przeciw Ewie Kopacz i zastępom jej aniołów, to co można na to poradzić?

Nie podejrzewam oczywiście, że Ewa Kopacz, Teresa Piotrowska czy Joanna Mucha mają świadomość, w co się wpakowały czy w co je pakuje Michał Kamiński. Co to, to nie. To jest znacznie bardziej prostolinijne, coś na poziomie: „ale oni są be, bardzo be”. Kim jest Ewa Kopacz i jej anielice, nie zaprząta im głowy. Mamy albo jakąś nową wersję filozofii ciepłej wody w kranie Tuska, wzbogaconą przez Ewę Kopacz o wody termalne dla każdego, albo walkę z nieokreśloną ciemnością, czyli PiS, Kaczyńskim i Macierewiczem. Oba te warianty są wyrazem bezradności i przyznaniem, że PO nie ma obecnie nic do zaproponowania. Jeśli PO przegrywa, to z demonami, a nie z powodu własnych błędów, zaniechań, niekompetencji czy wskutek oszukiwania wyborców. W wersji łagodnej i korzystnej można by spytać, co oni biorą, że mają takie pomysły. W wersji mniej łagodnej trzeba spytać, jak to możliwe, że ta pustka została przez większość dostrzeżona dopiero po ośmiu latach, mimo że nie stoją za tym żadne demony i żaden książę ciemności. Co oznacza, że opętanie wersją manichejską i jej lansowanie jest dla PO najkorzystniejsze. Zwyczajne i racjonalne wyjaśnienia są o wiele gorsze, bo trzeba by się odwołać do „towarzysza Szmaciaka” Janusza Szpotańskiego i „Traktatu o gnidach” Piotra Wierzbickiego. Ale się nie odwołam, bo nie kopie się leżącego.


Nowość!

Pycha i upadek” - Rafał A. Ziemkiewicz. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”!

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.