Operacja "Macierewicz" pokazuje jak przerażona jest Platforma. I jak bardzo na zwycięstwie zależy PiS-owi. Choć cena jest wysoka

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Takiej akcji w tej kampanii jeszcze nie było. Ostatnie dni mijają na straszeniu Antonim Macierewiczem.

Na wszystkie możliwe sposoby. Od rana do wieczora. Nawet antylustracyjna histeria w 92’ nie miała chyba takiej mocy… Informacja o występie polityka PiS za oceanem – w TVN24 powtórzono kilkadziesiąt razy. Choć uważny widz mógł zauważyć, że relacja z tego wydarzenia była stopniowo tonowana. Na początku to sam Macierewicz oskarżał Tuska o współpracę ze STASI. Potem już tylko pozostawiał pytanie o tę współpracę bez wyraźnej odpowiedzi… Wszystko to na tle dość słabo słyszalnego nagrania. A właściwie jego urywka. Wykonanego zapewne komórką. Clou stanowiły komentarze. A ten o „niebezpiecznym fanatyku” wygłoszony przez Ewę Kopacz bynajmniej nie był najmocniejszym.

W TOK FM i TVN satysfakcja mieszała się ze „słusznym oburzeniem”. Bo wreszcie PiS zrzuciło maskę, bo „mamy ich”,  bo w końcu wyborcy zobaczyli prawdziwą twarz znienawidzonej, antydemokratycznej partii. Tylko co właściwie zobaczyli? Nawet w tej – przekłamanej, jak twierdzi sam Antoni Macierewicz, relacji, główne zarzuty dotyczyły planów rzekomego ujawnienia aneksu do raportu WSI. Jakoś nikt w backgroundzie nie wspomniał czym był ów raport, a czym WSI. Bo może nie dałoby się pominąć, że ówczesna PO też była za ich rozwiązaniem. (Z wyjątkiem Bronisława Komorowskiego – oczywiście). Ale nie to przecież było istotne. Najważniejszy przekaz dotyczył tego, że oto nieodpowiedzialny szaleniec stanie niebawem na czele MON. Swoją drogą nigdy jeszcze żadna informacja podana przez „wSieci” nie spotkała się z takim „uznaniem” PO. Ale liczymy, że każdy kolejny news dotyczący katastrofy smoleńskiej, czy afery taśmowej politycy z samą Ewą Kopacz skomentują równie chętnie…

Dziś PiS zdecydował się wskazać Jarosława Gowina jako przyszłego zwierzchnika sił zbrojnych. Wbrew wcześniejszym deklaracjom, że nazwiska ministrów poznamy dopiero po wyborach. Ruch dobry i niedobry. Dobry – bo wytrąca najmocniejszy oręż Platformie. W oczach tych, którzy łykają powierzchowne komunikaty o rzekomym fanatyzmie, i mściwej naturze Macierewicza. Z drugiej strony – pośrednio w ten sposób PiS przyznaje, że byłby kandydatem nieodpowiednim. I pozwała „meblować” rząd Ewie Kopacz i mainstreamowym mediom. A przy okazji wysuwa człowieka o wysokich kwalifikacjach politycznych, ale niekoniecznie merytorycznych jeśli chodzi o dedykowany mu resort. To oczywiście również prztyczek pod adresem zasłużonego dla PiS polityka jakim jest Macierewicz. I na pewno powód do wewnętrznych napięć w partii. Ale czy było inne wyjście?

W takich sprawach można przyjąć dwie optyki. Pierwszą: skoro mamy rację to nie ważne, co mówią inni. Idziemy w zaparte. Prawda obroni się sama,

Albo: choć mamy rację, to jednak żyjemy w rzeczywistości w jakiej żyjemy. Jesteśmy na cenzurowanym, więc uważamy podwójnie. Bo nie każdy wyborca musi brać poprawkę na nierzetelność mediów… I nie wolno wystawiać się na łatwy atak przeciwnikom. Choć to nie sprawiedliwe – liczy się skuteczność.

No i chyba to drugie – pragmatyczne - myślenie zwyciężyło. Niewątpliwie stonowana osobowość Gowina jest łatwiejsza do zaakceptowania dla „letniego” wyborcy niż ostry ton, a może raczej wizerunek, likwidatora WSI. Choć i z Gowina usiłowano robić „katolickiego fundamentalistę”.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.