Hołowczyc sparzył się, popierając PO? "Atakowano mnie dosłownie za nic"

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Krzysztof Hołowczyc od lat kojarzony jest z Platformą Obywatelską. Od 2007 do 2009 r. rajdowiec był europosłem z listy tej partii, dwukrotnie zasiadał również w komitecie poparcia Bronisława Komorowskiego. Z wywiadu, jakiego udzielił portalowi dziennik.pl, przebija rozczarowanie tzw. wielką polityką. To nie dla mnie - przyznaje Hołowczyc.

Krzysztof Hołowczyc twierdzi, że nie żałuje swojego zaangażowania w politykę. Wspomina, że zaczął popierać PO, ponieważ chciał „pomóc prawicy” w zmianie układu sił na Warmii i Mazurach.

Wtedy akurat przyszła do mnie Platforma Obywatelska, chociaż ani do niej, ani do żadnej innej partii nigdy się nie zapisałem, to postanowiłem im pomóc

— opowiada.

Jak tłumaczy, chodziło mu głównie o działalność społeczną i że w swojej kampanii do europarlamentu mówił tylko o rzeczach, na których się zna, a więc związanych z bezpieczeństwem na drodze. Twierdzi, że nie liczył na mandat, ale dostał dużo głosów i europosłem został „trochę przypadkowo”.

Rajdowiec twierdzi, że wiele się nauczył. Na przykład tego, że „polityka jest bezwzględna” i nie zawsze trafiają do niej odpowiedni ludzie.

ale wierzę, że wkrótce nadejdzie czas ludzi spełnionych zawodowo, społecznie akceptowanych i to oni wkroczą szerzej do polityki

— dodaje Hołowczyc.

Po zobaczeniu „europejskiej polityki od środka, stwierdził, że się do tego nie nadaje.

To nie dla mnie, ja lubię działać energicznie, widzieć namacalnie efekty swojej prac

— tłumaczy.

Czy powtórzyłby tamten okres w swoim życiu?

Nie wiem. Żona kategorycznie mi zakazała, zagroziła rozwodem. Zobaczyła z bliska, jak atakowano mnie dosłownie za nic

— żali się Hołowczyc.

Twierdzi, że się nie zniechęcił, ale zrozumiał, że jest się pod ciągłą obserwacją oraz że niewiele można zrobić.

Zapytany o prezydenta Andrzeja Dudę odpowiada, że nie ma zdania i jeszcze jest za wcześnie, żeby „cokolwiek powiedzieć”.

Szczerze mówiąc głosowałem na pana Komorowskiego

— przypomina „Hołek”.

Życzyłby sobie, żeby Andrzej Duda był „prezydentem nas wszystkich”.

Jasne, że stoi za nim jakaś siła polityczna, która będzie tworzyć pewne naciski. Jednak myślę, że mądry prezydent będzie miał świadomość potrzeby odsunięcia się od swoich kolegów, zaciągnięcia kurtyny i samodzielnego marszu. Bardzo bym chciał, żeby to był mój prezydent

— wyznaje.

Ciekawe, kogo ma na myśli Krzysztof Hołowczyc, mówiąc, że czeka na ludzi „spełnionych zawodowo i społecznie akceptowanych” w polityce. Czyżby w ten delikatny sposób dawał do zrozumienia, że jest rozczarowany swoimi kolegami z Platformy?

bzm/dziennik.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.