Ewa Kopacz gna na czele peletonu, zaczepia niewinnych ludzi uwagami w stylu „ale pani opalona”

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Podczas ubiegłego weekendu Łódź opanowała lewica, Kukiz w Małopolsce, Kopacz w Warszawie, PiS – gdzieś na Śląsku. Wybory za trzy tygodnie, odliczanka – trwa.

Barbara Nowacka została namaszczona przez Leszka Millera na lidera Zjednoczonej Lewicy, a Aleksander Kwaśniewski pobłogosławił nową przywódczynię i powiedział agencji PAP, iż „wierzy, że ta formacja wejdzie do parlamentu, i że będzie to początek odbudowy pozycji i wiarygodności środowisk lewicowych”.

Pomarzyć, dobra rzecz. Tymczasem, patrząc na kręcenie się zachodnioeuropejskiej lewicy za własnym ogonem, bardzo wątpię. Komunizm padł, jego idole oraz złe, utopijne sny powędrowały do archiwów i muzeów, a w Moskwie został zakręcony kurek z pieniędzmi.

Hasła socjalne stanowią dziś ważną część programów partii konserwatywnych – czasem więcej niż trzeba, zagrażając ich tożsamości - lewicy pozostała „obyczajowa drobnica”, i nie wiadomo na jak długo jej tego wystarczy.

Nowacka, najmniej doświadczona z gromadki, markuje program, zarzucając dwóm największym ugrupowaniom:

PO i PiS zbudowały swoje programy na opozycji. „Polska w ruinie” i „Polska w odbudowie”. A my słuchamy ludzi i patrzymy do przodu.

No ale jakby się mocno nie oburzać, to też jeszcze nie program.

Ewie Kopacz w Warszawie nie zamykają się usta, co grozi „słowotokiem” – jednego dnia twierdzi, że będzie kontynuować budowę elektrowni atomowej, a kilka dni potem,

będę budować energetykę opartą na węglu, i nie będę zamykała kopalni.

Na to Beata Szydło przytomnie ze Śląska:

Premier Kopacz nie wie, o czym mówi. Wydano 300 milionów na program przejścia na nowe źródła energii, który został wyrzucony do kosza.

To desperackie hasanie po parkach, tory przeszkód – choćby to miał być jedynie kanał fontanny – taniec go-go na przyrządach do ćwiczeń na wolnym powietrzu, naprawdę nie przystoi głowie państwa. Polityk powinien wiedzieć, w jakim miejscu się zatrzymać, chodzi o godność urzędu. A Ewa Kopacz gna na czele peletonu, zaczepia niewinnych ludzi uwagami w stylu „ale pani opalona” i zasypuje tandeciarskimi komplementami „ładny sweter”.

Czy już rozpuściła swój sztab „spinek”? Dlaczego nikt jej nie powie, że jest inwazyjna, i że w życiu prywatnym nazywa się to brakiem taktu, a w publicznym – błędem wizerunkowym? Ale z tego, co Ewa Kopacz mówi, choć mówi dużo, nie dałoby się sklecić nawet podstaw, a co dopiero cały program.

Ryszard Petru i jego nowoczesna.pl. Z tych strzępów wypowiedzi - między oblewaniem PiS i PO kubłami nieczystości - można się tylko zorientować, że popiera kapitalizm bezosłonowy, którego w świecie dawno już się „nie nosi”. Ani w Wielkiej Brytanii, ani w Niemczech, ani we Francji, nawet w Stanach Zjednoczonych po siedmiu latach rządów demokraty Baracka Obamy, i ostatnim takim liderem partyjnym, który lansował podobny model, była Margaret Thatcher, które opuściła Downing Street całych 25 lat temu! W międzyczasie zachodni świat zdążył zabrnąć w inną ślepą uliczkę – nadmiernie rozdmuchane państwo opiekuńcze, i próbuje się z tego wycofywać. Uwaga ta dotyczy także Partii „Korwin”, która domaga się likwidacji podatków.

Tak skrajny, „dickensowski” model wolnego rynku jest już passe. I tylko gdzieś na obrzeżach cywilizowanego świata spotyka się przywódców partyjnych jak Ryszard Petru czy Janusz Korwin Mikke, i ich pomysły. Petru chyba nie powinien się dziwić określeniu Leszka Millera „to reprezentant banków”, dodajmy banków zagranicznych.

Właściwie tylko PiS ma program w miarę pełny, zwarty i koherentny – choć wciąż segment polityki zagranicznej bardziej słychać – medialne wypowiedzi Witolda Waszczykowskiego czy Anny Fotygi – niż widać w programie. O ile ośrodek prezydencki – sądząc po świetnie przygotowanych wizytach zagranicznych Andrzeja Dudy – zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i wciąż kompletuje zespół doradców, specjalistów ds. amerykańskich, brytyjskich, rosyjskich, Bliskiego i Dalekiego Wschodu, w Radzie Programowej PiS, na 35 ludzi, nie ma ani jednego eksperta z wiedzą i doświadczeniami, nabytymi podczas długoletniego doświadczenia pracy za granicą.

Na Zachodzie tacy fachowcy są na wagę złota. Trudno sobie wyobrazić, by jakakolwiek partia – oczywiście jeśli chce uprawiać politykę samodzielną, a nie płynąć z „głównym nurtem” - prowadziła skuteczny dialog z Waszyngtonem, Delhi, Pekinem czy Londynem nie znając dokładnie tamtejszej sceny politycznej, programów partyjnych oraz profilów głównych mediów. I to na dziś, a nie 10 lat temu, bo wtedy łatwo – patrz: słynna awantura o słowo „feckless” podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Londynie - o wpadkę. Wiedza o kraju, o tradycji politycznej, stylu i sposobach uprawiania polityki, o ugrupowaniach partyjnych, rozeznanie rynku medialnego, jak się z nimi dogadywać w przypadku konfliktu czy współpracy, no i ostatni punkt – język, terminologia, system odwołań.

Chodzi o to, żebyśmy potrafili zrozumieć dlaczego David Cameron wciąż tnie wydatki budżetowe, co godzi w polskie interesy, potrafili znaleźć w tej debacie właściwe argumenty „przeciw”, a z drugiej strony rozumieli konieczność współpracy z brytyjskim premierem w Brukseli i umieli znaleźć racje „za”. Np. nie ma lepszego sposobu skompromitowania programu liberalizmu gospodarczego PO czy nowoczesnej.pl, niż powiedzieć: ”o, to ten żarłoczny kapitalizm spod znaku Margaret Thatcher”. Każdy brytyjski polityk, i każdy dziennikarz lewicowo-liberalny w lot zrozumie o co chodzi i natychmiast potępi! Podobnie, kiedy PiS podczas konferencji prasowych w Londynie oraz konferencji z korespondentami zagranicznymi  w Warszawie będzie wychwalać pod niebiosa społeczne i socjalne wątki „Polski solidarnej” – sukces w lewicowych mediach murowany!

Jeśli nie będziemy mieli doradców ds. kontaktów z zagranicą, kto będzie burzył suflowane nam na co dzień przez „Gazetę Wyborczą i TVN24 mity mniemane, że „cały Zachód wie, iż w polityce nie ma miejsca na wartości”. Albo inny – że obserwujemy właśnie światową tendencję zanikania „tradycyjnych partii”. Lub że „w świecie zapanowała postpolityka”. Wszystko brednie. Ale o tym – w następnym odcinku.


Nowość!

Kulisy największej i najmniej znanej afery III RP:„Afera grypowa. Szczepionki, pieniądze i kłamstwa”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.