To dziwne, że duchy przeszłości boją się czarnej nocy. „Tego się po Leszku Millerze nie spodziewałem…”

fot. Julita Szewczyk/PAP/Grzegorz Momot
fot. Julita Szewczyk/PAP/Grzegorz Momot

Tego się po Leszku Millerze nie spodziewałem. Wiedziałem, że popełnia błędy polityczne. Że w tym obszarze swojej aktywności czasami dokonuje niewłaściwych wyborów. Ale w sferze osobistej, zdawałoby się stabilnej. Czy wręcz dozgonnie ustabilizowanej. Piękna żona. Dojrzały już syn. I tak nagle. Leszek Miller potwierdza tylko starą prawdę – człowiek nie rządzi swoimi uczuciami. To one go niosą. Szarpią nim. Wiodą na manowce. Może nie powinienem przedwcześnie wyrokować. A jeśli w tym przypadku jest inaczej? I nowy związek, bardzo osobisty, da szczęście. Obopólne. Obydwojgu. Nie tylko jej, ale i jemu. W końcu to ten sam świat. Polityki. To skądinąd piękne, że na jej fundamencie może rozkwitnąć najpiękniejsza w świecie rzecz - kwiat miłości.

Ale od początku. Kiedy tydzień temu głosowanie w Sejmie nad postawieniem Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu zakończyło się porażką zwolenników ukarania byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a Leszek Miller powiedział znamienne słowa: - oto nadeszła ciemna noc, co w domyśle znaczyło, że teraz Polska pogrąży się w chaosie i bezprawiu, zastanawiałem się skąd taka barwna (choć to tylko kolor czarny) przenośnia w ustach lidera SLD.

Pomyślałem wtedy: - Nie bez przyczyny język Leszka Millera wyszedł poza utarte slogany, których pełno w ustach polityków. Wreszcie coś własnego, ożywczego. Ale nie potrafiłem wskazać inspiracji, która dała jego wypowiedzi powiew świeżości, niczym dobry kosmetyk męskiej twarzy po goleniu.

Po tygodniu zrozumiałem, że wtedy ten kosmetyk utkwił mi w głowie nie bez powodu. Bo przecież kosmetyk to rzecz związana z lekkością, delikatnością, powabnością, dbaniem o urodę i wygląd zewnętrzny, słowem z kobiecością. Uświadomiłem to sobie, słysząc opinię Anny Grodzkiej po zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o uzgodnieniu płci:

Jeśli wygra PiS, czeka nas w Polsce długa czarna noc.

To jasne. Mówią już nawet tym samym językiem. I nie ważne, kto od kogo przejął. On od niej, czy ona od niego. Liczy się harmonia. Puchar porozumienia bez słów.

Tylko zawistny jak zwykle Janusz Palikot, rozgłasza, że ten związek dwojga lewicowych dusz jest mezaliansem. Zaś Anna Grodzka, nie chcąc, aby wykorzystywano jej osobę do osłabiania pozycji Millera w partii, zrezygnowała nawet ze startu do Sejmu z list Zjednoczonej Lewicy. Tak się akcentuje prawdziwe zbliżenie uczuciowe. Inni mogą się uczyć.

Czy to nie paradoks, że katalizatorem, który wyzwolił emocje, pozwolił się do siebie zbliżyć na odległość zespolenia się w jedną myśl, jeden język, jest wrogie ugrupowanie polityczne i ludzie z nim związani?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.