Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę o uzgodnieniu płci. Ma ona uprościć procedurę zmiany płci wpisanej m.in. w akt urodzenia, jeśli nie odpowiada ona płci odczuwanej przez daną osobę.
Kancelaria Prezydenta uzasadniła decyzję Andrzeja Dudy w komunikacie:
W opinii Prezydenta RP ustawa ta jest pełna luk i nieścisłości, a także stoi w sprzeczności z dotychczasową praktyką orzeczniczą.
Rozwiązania przyjęte przez parlament dopuszczają m.in. wielokrotną zmianę płci metrykalnej na podstawie uproszczonych procedur oraz nie wymagają wykazania trwałości poczucia przynależności do określonej płci.
Ustawa dopuszcza także zawarcie małżeństwa przez osoby tej samej płci biologicznej oraz adopcję przez takie pary dzieci
— czytamy w komunikacie.
Ustawa była krytykowana przez Prawo i Sprawiedliwość. Platforma przeforsowała ją większością głosów.
Po decyzji prezydenta, marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska stwierdziła, że jest zaskoczona i zapowiedziała, że Sejm zajmie się ustawą jeszcze w tej kadencji.
Jeśli dokumenty od pana prezydenta dotrą do Sejmu naprawdę szybko, (…) np. do poniedziałku - to być może zdążymy zająć się sprawą jeszcze w tej kadencji
— powiedziała PAP marszałek Sejmu.
Dodała, że decyzja prezydenta jest dla niej dużym zaskoczeniem.
Nie spodziewałam się takiego ruchu prezydenta
— przyznała Kidawa-Błońska.
Bardzo żałuję, że tak się stało; gdyby prezydent dokładnie zbadał sprawę, to dostrzegłby, że ta ustawa ułatwia i czyni bardziej ludzkimi procedury, które już właściwie są
— stwierdziła.
Ciekawe, że jeszcze rano, gdy Beata Szydło złożyła projekt ustawy, marszałek Sejmu uznała, że Sejm nie zdoła się nią w żaden sposób zająć w bieżącej kadencji.
Decyzją prezydenta oburzona jest też Anna Grodzka.
Gdyby miał jakiekolwiek wątpliwości, byłybyśmy w stanie to wyjaśnić. Jeżeli prezydent ma wątpliwości konstytucyjne, mógł skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ale ją zawetował. To świadczy o tym, że jest funkcjonariuszem PiS-u, nie jest człowiekiem gotowym ważyć racje i rozważać różne alternatywy dla dobra ludzi
— stwierdziła Grodzka.
Jest to niezwykle groźne. Teraz, jeżeli by się tak wydarzyło nieszczęśliwie - myślę, że do tego nie dojdzie - że PiS zdobędzie władzę, to czeka nas w Polsce długa czarna noc, której Polacy powinni się obawiać
— dodała.
Ustawa dotyczy procedur prawnych, nie dotyka kwestii medycznych. W myśl jej zapisów wniosek o uzgodnienie płci będzie mogła złożyć osoba, która ma pełną zdolność do czynności prawnych i nie pozostaje w związku małżeńskim.
Według zapisów ustawy, sprawy dotyczące uzgodnienia płci będą rozpatrywane w trybie nieprocesowym przez Sąd Okręgowy w Łodzi, który wybrano ze względu na fakt, że rozpatruje on podobne sprawy od lat i szybko podejmuje decyzje, często na jednej rozprawie. Znajduje się też w centralnym punkcie kraju i nie jest tak obłożony jak sądy w Warszawie.
Prawomocne postanowienie sądu o uzgodnieniu płci będzie podstawą do wydania nowego aktu urodzenia oraz zmiany imion i nazwiska, wydania nowego aktu urodzenia, nowego numeru PESEL, dowodu osobistego.
Zapisano, że wydanie nowego aktu urodzenia nie narusza stosunków prawnych między wnioskodawcą i osobami trzecimi, w szczególności jego rodzicami, a także jego dziećmi.
W ustawie wskazano, że ma ona wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Wcześniej prezydent mówił w wywiadzie dla PAP, że w wielu punktach się z nią nie zgadza.
Jeśli prezydent odmawia podpisania ustawy, wraz z umotywowanym wnioskiem przekazuje ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia. Sejm odrzuca weto prezydenta większością trzech piątych głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Nie ma jednak na tym etapie możliwości wnoszenia poprawek.
W przypadku odrzucenia weta przez Sejm prezydent nie ma innej możliwości, jak tylko podpisać ponownie uchwaloną ustawę i zarządzić jej ogłoszenie. Jeżeli weto nie zostanie odrzucone, proces ustawodawczy kończy się i ustawa nie nabierze mocy prawnej.
PAP/mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/267249-prezydent-zawetowal-ustawe-o-uzgodnieniu-plci-spanikowana-po-chce-sie-nia-zajac-jeszcze-w-tej-kadencji-choc-na-projekt-pis-nie-miala-czasu