Kaczyński zapowiada pakiet inwestycyjny: „Może wynieść do 1,4 bln złotych”. I mówi o przyszłości: „Bywają przypadki, że jedna partia rządzi przeszło 20 lat”...

Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Jarosław Kaczyński przemawiając w Łowiczu wracał uwagę na rozwój Polski, który powinien być szybszy. I zapowiedział wielki projekt inwestycyjny, jaki podejmie rząd PiSu.

Prezes PiS zaczął jednak od podsumowania rządów Platformy Obywatelskiej.

8 lat rządów PO i PSL to było w jakimś sensie wyciągnięcie ostatecznych wniosków z tego, co zdarzyło się z Polsce po 1989 roku. Wtedy stworzono system, w którym istniały wszystkie instytucje demokratyczne, ale to była demokracja specjalnego rodzaju, demokracja, gdzie ogromna część mechanizmu niedemokratycznego, który decydował o różnych sprawach, była ukrywa przez społeczeństwem. Dopiero Afera Rywina pokazała fragmenty tego systemu. To był system, który pewnej grupie społecznej, grupie która zdobyła pozycje w poprzednim systemie dawał przywileje. To były ważne przywileje, bowiem następował podział własności. W systemie komunistycznym ogromna część własności pozostawała w rękach państwa. Potem nastąpiła prywatyzacja. Pytanie było kto na tej prywatyzacji będzie korzystał. Korzystali różni, to nie była jedna grupa. Ale ci, którzy byli kiedyś u władzy, należeli do nomenklatury mieli ogromną przewagę. To prowadziło do patologii. Ich przyczyn było dużo. Ten system był obciążony ogromną patologią, która przekładała się na straty dla polskiego społeczeństwa

— mówił prezes Kaczyński.

Dodał, że system opierał się na tym, że „ktoś się stawał bogaty, ale inni tracili na zbyt wolnym tempie rozwoju, na tym, że część majątku narodowego była przekazywana za granicę”.

Tracili na tym, że ten system był niezwykle niewydolny, jako całość. To wszystko działało źle, ograniczano możliwości, dyskryminowano część społeczeństwa, począwszy od płaszczyzny politycznej, a skończywszy na gospodarczej

— wyjaśniał.

Dodał, że „jedni mogli zakładać przedsiębiorstwa łatwo, inni mieli ogromne kłopoty czy nie mogli tego uczynić, ponieważ nie mieli dostępu do pieniądza, kredytów itd”.

Ta władza doszła do wniosku, że nie należy niczego zmieniać, że trzeba się w ten system wpisać, że trzeba go umocnić, że tak powinno być, że jeśli czegoś szukamy to indywidualnych sukcesów, czy międzynarodowych, jak w przypadku Tuska czy innych sukcesów ekonomicznych. Mamy do czynienia z ogromnym problemem nadużyć, jakie widać w Polsce. To prowadziło do nieustannego osłabienia wspólnoty, prowadziło do osłabienia państwa. To doprowadziło do tego, co mamy dziś. Przed nami stoi problem odbudowy. Nie dlatego, że Polska jest w ruinie w sensie naocznym. Jest wiele inwestycji, gmachów itd. Ale to wszystko nie funkcjonuje w ten sposób, jakby mogło działać. To mogłoby być robione szybciej taniej, mniejszym kosztem społecznym

— mówił Kaczyński.

I dodał, że „jest szansa, że te siły, które zawsze kontestowały tę rzeczywistość, mówiły, że ona musi być zmieniona dojdą do władzy mając większość w parlamencie”.

One dochodziły do władzy dwukrotnie. To był rząd Olszewskiego, ale to trwało pięć miesięcy, a potem rządy PiS-u, dwuletnie, ale w fatalnej koalicji. Teraz jest szansa, że ta próba zmiany będzie podjęta przez jedną partię, mającą większość, której przedstawiciel wygrał wybory prezydenckie. Jest szansa, że będą siły, możliwości decyzyjne, które doprowadzą, że program zmiany będzie przeprowadzony. Przez kilka lat, a może i w kolejnych latach. Nie ma zasady, że partia może rządzić jedną kadencję. Bywają przypadki, że jedna partia rządzi przeszło 20 lat. To jest niesłychanie ważne, że możemy coś naprawdę zmienić, że możemy nasz potencjał wykorzystać dla szybkiego, momentami wybuchowego rozwoju. Tak szybkiego, że można mówić o wybuchu

— mówił Kaczyński.

I tłumaczył, jakie warunki muszą zajść, by Polska rozwijała się szybciej.

Muszą być spełnione warunki, musi być naprawione państwo, naprawiony aparat państwowy, musi być otwarta droga dla ludzi, którzy nie mieli do tej pory szans. Trzeba zdjąć ciężary dla przedsiębiorstw. I wreszcie musi być wykorzystany zasób, do którego sięgaliśmy w bardzo małym stopniu, aktywność państwa. To nie jest tak, że państwo nie ma nic d zrobienia. To nie prawda. Cały mechanizm rynkowy jest systemem stworzonym przez i wokół państwa. Państwo ma dużą rolę do odegrania i musi to wykorzystać. Możliwości państwa są wielkie. Obliczyliśmy, że wielki pakiet inwestycyjny, który można w Polsce zrobić w ciągu 6-7 lat, może wynieść do 1,4 bln złotych, nie licząc inwestycji prywatnych. Tu mowa jedynie o inwestycjach, które można przeprowadzić z pewną stymulacją państwa. To naprawdę ogromna suma. To pozwoli Polskę bardzo zmienić, rozwiązać wiele problemów społecznych. To pozwoli na rozwiązanie problemu mieszkaniowego, bezrobocia, problemów w innych dziedzinach, np. w obronie narodowej. Tu doprowadzeni zostaliśmy do daleko posuniętej słabości. To można uczynić, ale ten ciężki worek z naszych pleców musi zostać odrzucony

— mówił prezes PiS.

Dodaje, że „rozwój, to co nazywa postępem, jest czymś, co można porównać do marszu pd górę”.

To zawsze jest trudne, ale inaczej się maszeruje jak się nie ma niczego na plecach, jak się ma pomoc, a inaczej jak się niesie worek z kamieni. Ta władza, cała ta patologia, jaka się z nią wiążę, to ten worek kamieni. To niezmiernie utrudnia marsz w górę, to niezwykle utrudnia naszą pomyślność. Jest dziś grupa ludzi, którzy sobie radzą, czy mają taką sobie sytuację, ale jest również ogromna grupa tych, którzy sobie nie radzą. I ta grupa, gdzie sytuacja jest przynajmniej zadowalająca, musi się zwiększyć. To nigdy nie będzie 100 procent, ale można tę grupę zwiększyć. Można doprowadzić do tego, że większość Plaków mogła będzie żyć przyzwoicie. Będzie mogła patrzeć na innych, na tych, którzy mieszkają na Zachodzie, że ich dogoniliśmy, że jesteśmy na tym samym poziomie. To nie jest niemożliwe. Te różnice mogą być nadrobione. Już w jakiejś mierze żeśmy to nadrobili, ale czeka nas wciąż najtrudniejszy odcinek. Mamy dziś 68 proc. przeciętnej w UE produkcji na głowę. To jest dużo więcej niż mieliśmy wchodząc do UE, ale to jest również 60 proc. tej starej Unii. To jest tylko 55 proc. Niemiec. To na pewno nie jest zadanie na dzień, ale to zadanie do wykonania. To jest zadanie, które powinniśmy wykonać, byśmy uzyskali pewność siebie, poczucie siły, mocy, równowartości. Musimy to wyrabiać. Nie może być tak, że Polacy w Londynie mieli najniższe stawki jako nacja. To musimy zmieniać. Ale to się uda tylko, gdy będziemy mieli poczucie, że maszerujemy do góry, że odnosimy sukcesy

— podkreślał Jarosław Kaczyński.

Musimy mieć poczucie, że idziemy razem do przodu, że to jest marsz w interesie wszystkich. Musimy się nie wstydzić pojęcia Naród. Część elit nie chce tego pojęcia nawet używać. My jesteśmy Europejczykami, dlatego, że jesteśmy Polakami. Musimy mieć głęboko umocowane w świadomości i musimy czerpać z tego siłę. Do tego, co nas czeka, do wielkiego odblokowania. Do tego marszu do przodu. To zrobi rząd Beaty Szydło. Dotrzymamy słowa, pokażemy że dla nowej władzy sprawiedliwość to nie jest puste słowo. Jeśli chcemy pomóc rodzinom, jeśli chcemy podnieść kwotę wolną od podatku, jeśli chcemy powrócić do niższego wieku emerytalnego, jeśli chcemy bezpłatnych przedszkoli, to tu chodzi o sprawiedliwość. Pierwsze ruchy tego rządu to będą ruchy w kierunku sprawiedliwości, żeby ludzie wiedzieli, że ku temu idziemy. I mam nadzieję, że w oparciu o te posunięcia stworzymy takie poczucie związku z władzą, taki poziom wiarygodności, który pozwoli przeprowadzać dalsze zmiany, byśmy mogli jechać znacznie szybciej niż teraz

— mówił Kaczyński.

Swoje przemówienie zakończyć dość zaskakująco:

Może państwa zaskoczę, bo nie jestem zwolennikiem Lecha Wałęsy, choć bywało różnie. Ale chciałbym przypomnieć takie wydarzenie sprzed 27 lat – spotkanie Wałęsa-Miodowicz. On wtedy do Miodowicza: no tak, ale my na piechotę, a inni samochodami. Musimy wsiąść do tego samochodu. Dziękuje.

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych