Gwiazda o słowach ambasadora Rosji: Moskwa prowadzi agresję informacyjną, ale dostrzegam poważniejszy podtekst: chodzi o kolejny pakt Ribbentrop-Mołotow. NASZ WYWIAD

fot.M.Czutko
fot.M.Czutko

wPolityce.pl Jak Pan zareagował na słowa, w których ambasador Rosji oskarżył Polskę o wywołanie II wojny światowej?

Andrzej Gwiazda: Jest to dowód, że Rosja prowadzi agresję informacyjną, propagandową, w czym zawsze komunizm się specjalizował. Rosja z tego nie zrezygnowała. Czy to ma jakąkolwiek skuteczność? Myślę, że tak. Bardzo niewiele trzeba, żeby ludzie w to uwierzyli. Ja tutaj dostrzegam znacznie głębszy podtekst, a mianowicie kolejny pakt Ribbentrop-Mołotow.

Co Rosja nam szykuje?

W tej chwili Rosja aspiruje do walki z Państwem Islamskim, dzięki czemu stałaby się sojusznikiem Zachodu. Równolegle mamy podpisanie umowy II nitki Gazociągu Północnego z ominięciem Polski. I kolejna kwestia - bardzo niedawno temu mieliśmy przecież niemniej oburzającą wypowiedź pana Schulza, który stwierdził, że jeżeli nie będziemy chcieli przyjąć imigrantów, to się nas zmusi siłą.

Z historii doskonale wiemy, że Niemcom nie udało się Polaków samodzielnie pokonać, tylko musieli do tego wykorzystywać Rosjan. Te dwie wypowiedzi - ambasadora Rosji i Schulza, łączy nie tylko niechęć do Polski, ale zaskakująca czasowa zbieżność. Dla nas może być to bardzo niebezpieczna sytuacja. Niestety, ale wszystkie wymienione przeze mnie fakty, łączą się w logiczną całość.

Jaka powinna być zatem odpowiedź Polski na słowa Siergieja Andriejewa?

Sprawy dyplomacji są skomplikowane i bardzo delikatne. Na pewno mamy jasny dowód, że zrezygnowanie z polityki historycznej jest jednym z głównych zarzutów, jaki można postawić III RP. To jest rezygnacja z polityki historycznej, ustawiła III RP jako lokaja Niemiec, trzęsącego się jednocześnie przed Rosją. Przyznaję, że dobrze, że MSZ wezwało do siebie ambasadora. Jednak jeszcze ważniejsze poza wypowiedziami politycznymi jest to, abyśmy wyciągnęli z wszystkich ostatnich zdarzeń lekcję. Wypowiedź Schulza pokazuje, że wstąpiliśmy do wrogiego obozu, a więc UE, z kolei wypowiedź ambasadora rosyjskiego jest wypowiedzeniem wojny na informację. Są to akty zdecydowanie wrogie wobec Polski.

Czy taka wypowiedź ambasadora ma także na celu skłócenie polskiego społeczeństwa?

Od wieków, podstawową kwestią, jest skłócenie społeczeństwa przeciwnika. A na to w Polsce jest przygotowany grunt. Przecież jeżeli chodzi o wydarzenia w Smoleńsku, nie przypuszczam, żeby ludzie w Polsce uwierzyli Anodinie i nie wiedzą, co się naprawdę stało. Ale boją się Rosji i na wszelki wypadek przytakują. To by wskazywało, że pod tym względem mamy duży stopień bezbronności.

Na razie ze strony Rosji, mamy do czynienia z agresją werbalną. Rosjanie liczą na to, że znaczący procent Polaków przerazi się i że będzie się przed nią płaszczyć. Być może właśnie chodzi o to. Jednak to wskazuje, że to nie będzie koniec. Wojna na słowa, zawsze poprzedza konkretne działania w sferze politycznej lub gospodarczej.

Rozmawiała Ewelina Steczkowska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.