Jest reakcja MSZ na skandaliczne słowa rosyjskiego ambasadora: "Narracja przedstawiona przez najwyższego przedstawiciela państwa rosyjskiego w Polsce podważa prawdę historyczną"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot arch
fot arch

Ze zdziwieniem i niepokojem przyjęliśmy przedstawione w programie telewizyjnym poglądy Ambasadora FR w Warszawie Pana Siergieja Andriejewa o przyczynach wybuchu II wojny światowej oraz próby usprawiedliwienia stalinowskich represji wobec Polaków, którzy walczyli o niepodległość swego kraju - napisał w oświadczeniu rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.

Według polskiego MSZ: „Narracja przedstawiona przez najwyższego oficjalnego przedstawiciela państwa rosyjskiego w Polsce podważa prawdę historyczną i nawiązuje do najbardziej zakłamanych interpretacji wydarzeń znanych z lat stalinowskich i komunistycznych, zaś „agresja III Rzeszy na Polskę, a następnie wtargnięcie Armii Czerwonej na terytorium RP, czego symbolicznym uwieńczeniem była wspólna „defilada zwycięstwa” Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brześciu nad Bugiem 22 września 1939 r. jest bezsprzecznym faktem historycznym.”

Ministerstwo przypomina też, że poprzedzający ją pakt Ribbentrop-Mołotow dzielący wpływy w Europie środkowo-wschodniej został w 1989 r. oficjalnie potępiony przez Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR.

Stanowczo protestujemy wobec słów Ambasadora FR relatywizujących i usprawiedliwiających antypolskie działania sowieckich „wyzwolicieli” wyrażające się w aresztach, wywózkach i egzekucjach Polaków. Traktujemy to jako brak poszanowania dla pamięci ofiar zbrodni NKWD dokonanych z rozkazu najwyższych władz ZSRR.

— czytamy w oświadczeniu.

Przedstawione przez Ambasadora FR oceny uznajemy za szkodliwe dla stosunków polsko-rosyjskich, bowiem podważają one dorobek pracy wspólnej instytucji, jaką jest Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, a także przeczą rzetelnym opracowaniom historycznym, np. publikacji „Białe plamy, czarne plamy”, która jest próbą wspólnego spojrzenia na polsko-rosyjską historię XX w., w tym również czas II wojny światowej

— pisze Wojciechowski.

MSZ przypomina też,że rolą Ambasadora jest szukanie porozumienia, budowanie zaufania i poprawa stosunków z krajem akredytacji.

Z niepokojem i ubolewaniem stwierdzamy, że słowa Ambasadora FR temu nie służą

— napisał Marcin Wojciechowski.

ansa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych