Na nic nie zdadzą się wszelkie tłumaczenia. Sprawy polskie zostały sprzedane za miliony z unijnej kasy już pobierane przez Tuska i za jakieś mniejsze sumki, które pobierać będzie wkrótce z Brukseli Ewa Kopacz. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz, wypełniany od paru lat przez ekipę zbudowaną przez Tuska.
Dla reszty tego ansamblu zarezerwowano ponad 14 mln złotych w błyskawicznie przewróconym projekcie budżetu państwa na przyszły rok. Na tak zwane odprawy. Do tego trzeba oczywiście doliczyć zapewne wielomilionowe kwoty w spółkach Skarbu Państwa, jakie padną łupem wybrańców wyselekcjonowanych przez szefostwo organizacji PO. Publicznie już oznajmiona przez czeskiego ministra trwoga o dalszy los Grupy Wyszehradzkiej jest całkowicie uzasadniona. Zamiast umacniać, właśnie przy takich jak dzisiejsza okazja, wspólnotę państw, które wstąpiły do Unii w podobnych okolicznościach i które zespołowo mogą osiągnąć o wiele więcej niż pojedynczo, rozdygotana polska minister, z telefonem w dłoni, nawet nie wstrzymała się od głosu, ale w pełni zaakceptowała niemiecko – francuski plan.
Wspólne stanowisko Grupy można byłoby wykorzystać przy innych, ważnych dla Polski głosowaniach. Gdyby Teresa Piotrowska oznajmiła wyszehradzkim partnerom, że podejmuje decyzję zgodną z ich oczekiwaniami, ale które nie w 100 procentach Polsce odpowiadają, można by oczekiwać wzajemności przy rozstrzyganiu innych, ważnych dla Polski decyzji i wręcz domagać się poparcia przez Czechy, Węgry, Słowację i Rumunię. Górę jednak wzięło bezwzględne podporządkowanie Berlinowi, które nic nam nie daje, czego najlepszym przykładem są zdradzieckie kontakty Niemiec z Putinem i wynikające z nich późniejsze decyzje. Choćby w sprawie pierwszej i kolejnych nitek bałtyckiego rurociągu. Ostatni taki przypadek zdarzył się przecież dopiero co.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na nic nie zdadzą się wszelkie tłumaczenia. Sprawy polskie zostały sprzedane za miliony z unijnej kasy już pobierane przez Tuska i za jakieś mniejsze sumki, które pobierać będzie wkrótce z Brukseli Ewa Kopacz. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz, wypełniany od paru lat przez ekipę zbudowaną przez Tuska.
Dla reszty tego ansamblu zarezerwowano ponad 14 mln złotych w błyskawicznie przewróconym projekcie budżetu państwa na przyszły rok. Na tak zwane odprawy. Do tego trzeba oczywiście doliczyć zapewne wielomilionowe kwoty w spółkach Skarbu Państwa, jakie padną łupem wybrańców wyselekcjonowanych przez szefostwo organizacji PO. Publicznie już oznajmiona przez czeskiego ministra trwoga o dalszy los Grupy Wyszehradzkiej jest całkowicie uzasadniona. Zamiast umacniać, właśnie przy takich jak dzisiejsza okazja, wspólnotę państw, które wstąpiły do Unii w podobnych okolicznościach i które zespołowo mogą osiągnąć o wiele więcej niż pojedynczo, rozdygotana polska minister, z telefonem w dłoni, nawet nie wstrzymała się od głosu, ale w pełni zaakceptowała niemiecko – francuski plan.
Wspólne stanowisko Grupy można byłoby wykorzystać przy innych, ważnych dla Polski głosowaniach. Gdyby Teresa Piotrowska oznajmiła wyszehradzkim partnerom, że podejmuje decyzję zgodną z ich oczekiwaniami, ale które nie w 100 procentach Polsce odpowiadają, można by oczekiwać wzajemności przy rozstrzyganiu innych, ważnych dla Polski decyzji i wręcz domagać się poparcia przez Czechy, Węgry, Słowację i Rumunię. Górę jednak wzięło bezwzględne podporządkowanie Berlinowi, które nic nam nie daje, czego najlepszym przykładem są zdradzieckie kontakty Niemiec z Putinem i wynikające z nich późniejsze decyzje. Choćby w sprawie pierwszej i kolejnych nitek bałtyckiego rurociągu. Ostatni taki przypadek zdarzył się przecież dopiero co.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/266187-tusk-kopacz-i-ich-klika-rozwalili-grupe-wyszehradzka-za-juz-pobierany-jurgielt-tuska-i-przygotowywany-dla-ewy-kopacz