Dramatyczna RELACJA z Węgier. Cieślak: To nie jest pielgrzymka przyjaźnie nastawionych ludzi. Można się po nich spodziewać wszystkiego. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Co chcieliby zataić?

Istnieje podejrzenie, że ci ludzie byli w wojsku po stronie rebeliantów, czy ISIS, czy w jakich innych oddziałach. Niektórzy z nich świadomie zdezerterowali z wojska, ale część z nich to mogą być wysłannicy choćby Państwa Islamskiego do Europy. Burmistrz jednego z miasteczek, którego odwiedziliśmy, opowiadał nam, że wrzucił do internetu zdjęcia kilkudziesięciu młodych imigrantów w wieku poborowym. I po kilku dniach dostał wiele odpowiedzi i zdjęcia niektórych z nich. Internauci pisali, że znają ich i przysyłali ich zdjęcia w mundurach z informacjami, w jakich jednostkach służyli. To był jednak tylko jednostkowy test pana burmistrza. Pytanie, jaka część tych imigrantów ma podobne doświadczenia. Skoro tylu z nich niszczy swoje dokumenty, problemy z ich weryfikacją będą ogromne.

To zdaje się nie jest dobry prognostyk dla krajów Unii, do których imigranci zostaną skierowani?

Rzeczywiście, to jest niepokojące i niebezpieczne. Ci ludzie nie są rejestrowani, oni napływają do Europy. Nad tym nie ma kontroli. Dziwi mnie również, że w tych masach jest tak niewiele kobiet i dzieci. Osobiście nie spotkałem ani jednej kobiety ani jednego dziecka. Oni są, ale w ogromnej większości mamy do czynienia z zalewem mężczyzn. Według opinii Węgrów około 80 procent imigrantów to młodzi mężczyźni. Wygląda na to, że to nie są żadni uchodźcy wojenni. Większość to imigranci ekonomiczni. Jeśli Europa jest gotowa na przyjęcie 100, 200, czy 500 tysięcy imigrantów ekonomicznych, to powinna o tym powiedzieć otwarcie. Jednak trzeba wiedzieć, że za chwilę do Europy może ruszyć połowa Azji czy Afryki. Każdy woli mieszkać w bogatej i bezpiecznej Europie. Możemy się obawiać dużej fali migracji z wielu kolejnych kierunków.

Spotkał się Pan z przejawami manifestacji religijnych, czy ideologicznych? Wiadomo, jakie grupy przybywają do Europy?

Nie spotkałem się z takimi przejawami, ale byłem tam jeden dzień. Co więcej, nie byliśmy w żadnym obozie dla uchodźców, ponieważ one zostały już wcześniej przeniesione. Obecnie na granicy jest większy spokój, Węgrzy zbudowali wielki płot, przez który nie da się przejść. Mają już odpowiednie narzędzia prawne, by ścigać i karać ludzi przechodzących przez ten płot. Na granicę skierowane zostały służby policyjne, wojsko itd. Zapewne wciąż przedostają się jacyś ludzie, ale to już raczej dziesiątki dziennie, a nie tysiące. Dlatego fala imigrantów ruszyła do Chorwacji, która zapewne również uszczelni swoją granicę. Pytanie, gdzie ci ludzie pójdą wtedy. Może na Ukrainę i do Polski?

Co w takim razie powinniśmy robić? Budować podobny płot na granicach?

Mamy monitorowaną granicę z Ukrainą i Białorusią, ale tam nie ma granicy naturalnej. Zapewne pojedyncze grupy imigrantów polskie służby są w stanie wyłapać. Jednak jeśli mielibyśmy do czynienia z taką falą, jak na Węgrzech, czyli z tysiącami osób dziennie, to sytuacja byłaby nie do opanowania, bez fizycznej przegrody. Czy już obecnie powinniśmy budować płot? Tego nie wiem, ale na pewno sprawę trzeba przemyśleć. Gdyby rzeczywiście na naszej granicy pojawiły się wielkie grupy imigrantów, na budowanie płotów, byłoby już za późno. Ci ludzie wleją się do Polski.

Czytaj dalej na następnej stronie.

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.