Po sprawdzoną metodę i list oburzonych autorytetów sięgnęły lewicowo-liberalne środowiska zmartwione nastawieniem Polaków ws. przyjęcia imigrantów. W specjalnie napisanym liście - opublikowanym, rzecz jasna, na łamach „Gazety Wyborczej” - czytamy o konieczności udzielenia pomocy uchodźcom oraz otwarciu naszych granic na napływ imigrantów.
Stoimy w obliczu katastrofy humanitarnej o ogromnych rozmiarach. Setki tysięcy uciekinierów z Bliskiego Wschodu i Afryki szukają w naszej wspólnej Europie ratunku, bezpieczeństwa, warunków normalnego życia. Niedawno to my pukaliśmy do jej bram
— czytamy.
Nie zabrakło pstryczka w kierunku Viktora Orbana i państw Grupy Wyszehradzkiej.
Naszą odpowiedzią nie może być odmowa. Niestety, zbyt wiele takich głosów słyszymy w naszym regionie. Po 1989 roku w zintegrowanej Europie podejrzliwie patrzono na zdolność integracji nowej Europy Środkowej, od krajów bałtyckich po Rumunię i Bułgarię: ze względu na naszą historię, tradycje polityczne i stan gospodarki. Jednak to nie nasza część Europy była głównym źródłem zagrożeń dla Unii w czasie ostatnich, trudnych dziesięciu lat.
Dzisiaj jednak powraca ten podział wewnątrz zjednoczonej Europy. Tym razem ma wymiar moralny. Dotyczy naszej zdolności okazywania współczucia i praktycznej pomocy zdesperowanym uciekinierom. Owszem, to nie my odpowiadamy za destabilizację i rozkład krajów, z których przybywają dzisiaj uchodźcy. To nie my przemieniliśmy je w państwa, w których panują nieustanny strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci, a życie człowieka jest „samotne, biedne, zwierzęce i krótkie”.
Nasze kraje - w odróżnieniu od państw, które mają za sobą przeszłość kolonialną i imperialną, a po wojnie otworzyły szeroko granice dla imigracji - nie mają doświadczenia codziennego obcowania z ludźmi wywodzącymi się z dalekich krajów i odległych kultur.
Jednakże okazanie naszego współczucia i woli pomocy to nasz ludzki obowiązek. Jest to również nasz obowiązek jako Europejczyków. Wspólna Europa została zbudowana na fundamencie solidarności. Dzisiaj nie możemy się zrzec współodpowiedzialności za Unię, odwracając wzrok od ludzkiego nieszczęścia i od sytuacji krajów, które są najbardziej dotknięte falą wzbierającej imigracji.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po sprawdzoną metodę i list oburzonych autorytetów sięgnęły lewicowo-liberalne środowiska zmartwione nastawieniem Polaków ws. przyjęcia imigrantów. W specjalnie napisanym liście - opublikowanym, rzecz jasna, na łamach „Gazety Wyborczej” - czytamy o konieczności udzielenia pomocy uchodźcom oraz otwarciu naszych granic na napływ imigrantów.
Stoimy w obliczu katastrofy humanitarnej o ogromnych rozmiarach. Setki tysięcy uciekinierów z Bliskiego Wschodu i Afryki szukają w naszej wspólnej Europie ratunku, bezpieczeństwa, warunków normalnego życia. Niedawno to my pukaliśmy do jej bram
— czytamy.
Nie zabrakło pstryczka w kierunku Viktora Orbana i państw Grupy Wyszehradzkiej.
Naszą odpowiedzią nie może być odmowa. Niestety, zbyt wiele takich głosów słyszymy w naszym regionie. Po 1989 roku w zintegrowanej Europie podejrzliwie patrzono na zdolność integracji nowej Europy Środkowej, od krajów bałtyckich po Rumunię i Bułgarię: ze względu na naszą historię, tradycje polityczne i stan gospodarki. Jednak to nie nasza część Europy była głównym źródłem zagrożeń dla Unii w czasie ostatnich, trudnych dziesięciu lat.
Dzisiaj jednak powraca ten podział wewnątrz zjednoczonej Europy. Tym razem ma wymiar moralny. Dotyczy naszej zdolności okazywania współczucia i praktycznej pomocy zdesperowanym uciekinierom. Owszem, to nie my odpowiadamy za destabilizację i rozkład krajów, z których przybywają dzisiaj uchodźcy. To nie my przemieniliśmy je w państwa, w których panują nieustanny strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci, a życie człowieka jest „samotne, biedne, zwierzęce i krótkie”.
Nasze kraje - w odróżnieniu od państw, które mają za sobą przeszłość kolonialną i imperialną, a po wojnie otworzyły szeroko granice dla imigracji - nie mają doświadczenia codziennego obcowania z ludźmi wywodzącymi się z dalekich krajów i odległych kultur.
Jednakże okazanie naszego współczucia i woli pomocy to nasz ludzki obowiązek. Jest to również nasz obowiązek jako Europejczyków. Wspólna Europa została zbudowana na fundamencie solidarności. Dzisiaj nie możemy się zrzec współodpowiedzialności za Unię, odwracając wzrok od ludzkiego nieszczęścia i od sytuacji krajów, które są najbardziej dotknięte falą wzbierającej imigracji.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/265846-w-imie-naszego-czlowieczenstwa-w-imie-naszych-zasad-komorowski-kwasniewski-bauman-i-lis-pouczaja-polakow-ws-imigrantow-przeczytaj-list