Niemcy bezmyślnie sprowokowali imigracyjne tsunami, a teraz szukają frajerów na kajak

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Gdyby przeprowadzić plebiscyt na polityczną głupotę roku, to Niemcy zajmują wszystkie miejsca na podium. Może Jean Claude Juncker by się załapał, ale raczej nie. Jego zapalczywa lewacka głupota nie dorównuje tym razem niemieckim liderom. Ale luksemburski aparatczyk wykazuje wielki postęp i w przyszłości może zdetronizować naszych zachodnich sąsiadów.

To Angela Merkel sprowokowała imigracyjną katastrofę, ogłaszając światu bezwarunkowe przyjęcie uchodźców. Trzeba mieć całkowite zaćmienie mózgu, żeby nie przewidzieć konsekwencji takich słów. Cały Bliski Wschód zrozumiał to jako gwarancję, że Niemcy przyjmą każdego uchodźcę i zaczął się niemalże biblijny exodus z Domu Niewoli i Wojny do Niemieckiej Ziemi Obiecanej.

Potem Martin Schulz rozwścieczył przywódców państw, którzy kwestionowali obligatoryjne kwoty imigrantów. Po chamsku, z teutońska butą i goebbelsowskim zacięciem zagroził, że Unia narzuci siłą „ducha europejskiej wspólnoty”. Taka Unia rzecz jasna od razu skojarzyła się Europejczykom z III Rzeszą, co nie dziwota, bo Hitler w końcu także tylko próbował narzucić Europie ducha wspólnoty. Jak tę wspólnotę pojmował, to już inna historia. Ale tutaj też jest analogia, bo Europejczycy raczej nie preferują siły w procesie jednoczenia się z kimkolwiek.

Jeszcze nie przebrzmiało echo prowokacyjnego wygłupu Schulza, jak Niemcy ogłosiły zawieszenie układu z Schengen i wprowadziły kontrole na granicy z Austrią. Landy przygraniczne zaczęły bowiem dusić się od uchodźców, czyli ponosić konsekwencje nieodpowiedzialności pani kanclerz. Niemcom – trzeba przyznać – rzadko zdarza się taka skucha, ale kiedy już się zdarzy, to klękajcie narody. Tak jest i w tym przypadku, bo po raz kolejny okazało się, że głupie Niemcy są naprawdę katastrofalnie głupie.

Teraz z kolei szef niemieckiego MSW zmarnował okazję, żeby pomilczeć, co zawsze jest lepsze od zacietrzewionego kłapania dziobem. Niestety, Thomas de Maizière nie wytrzymał  i powołując się na Komisję Europejską palnął całkiem od czapy, że krnąbrnym krajom europejskim, które nie chcą przyjmować imigrantów na pstryknięcie niemieckim palcem, należy ukrócić fundusze europejskie. Zostało to natychmiast zdementowane przez KE, która z kolei wyraziła zdumienie, że tak bzdura strzeliła do łba niemieckiemu politykowi.

Tak więc Niemcy mają komplet medali z brukwi za spowodowanie potwornego zamieszania i stworzenia zagrożenia bezpieczeństwa Europy. Trudno będzie komukolwiek przebić piramidalną głupotę polityków Niemiec w tym roku. Z drugiej strony są w panice, gdyż świat widzi, ze to nieodpowiedzialna paplanina kanclerz Merkel spowodowała imigranckie tsunami i teraz „szukają frajerów na kajak”, jak to się kiedyś w moich stronach mówiło. Na złodzieju czapka gore. Najlepiej jest oskarżać tych, którzy przestrzegali przed taką wolnoamerykanką, jaką zaproponowała Merkel. To też znamy i mamy na to porzekadło, jak to złodziej krzyczy „Łapać złodzieja”, żeby odwrócić uwagę od siebie. Niemcy dzisiaj usiłują taki scenariusz realizować.

Niestety, niemiecka zawiniona głupota nie jest żadnym pocieszeniem, żadne schadenfreude nie jest tu na miejscu. Cóż nam bowiem z tego, że Niemcy w tej sprawie okazali się głupi jak całe pole kapusty, skoro nad Europą zawisła autentyczna groźba napływu ludobójczej awangardy islamistów. Tylko dureń tego nie widzi. Syryjski przedsiębiorca ożeniony z Polką, od kilkunastu lat zamieszkały w Polsce, również twierdzi, że większość uciekinierów wcale nie musiała uciekać z kraju z powodu wojny, a Polska wcale nie musi angażować się w coś, co nas nie dotyczy. Syryjczycy bowiem jadą do Niemiec „pomieszkać u Angeli”, a nie do kraju, gdzie zasiłek jest kilka razy niższy.

Przy okazji widać, jak łatwo można tę Unię przewrócić. Wystarczy słabsza forma i zadufanie jednego wpływowego przywódcy, żeby unijny kajak zaczął tonąć. Unia przeszła gładko z kryzysu strefy euro do następnego. A świstak Putin zawija sreberka. Druga strona medalu jest taka, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej – Węgry, Słowacja, Czechy – pokazały, że można tej głupocie „starej Unii” dać skuteczny odpór. I chwała im za to. Polsce chwała się nie należy, bo szefowa polskiego rządu trzyma się kurczowo nogawki Merkel, a z tej perspektywy to można co najwyżej powtarzać jej błędy. A teraz Kopacz może jeszcze dostać od niej solidnego kopa, gdyż Niemcy szukają kozła ofiarnego, a nie partnera do poważnej rozmowy.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych