Wobec zagrożenia inwazją zewnętrzną i idiotyzmem wewnętrznym - potrzebny mądry, polski rząd

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Cały świat wzruszył się obrazem utopionego chłopczyka, którego ułożono na plaży, by fotografia dobrze wypadła. Ale ja widziałem fotografię ojca trzymającego na rękach swą kilkuletnią córeczkę, której obcięto głowę. Zrobili to muzułmańscy „bojownicy Allacha”.

I robią to nadal, codziennie, wobec tysięcy chrześcijan, podrzynając nagim kobietom gardła tak, by krew spływała do miski, obcinając głowy dzieciom, krzyżując, rozpruwając, ćwiartując mężczyzn. Internet pełen jest tych fotografii, które kojarzą się tylko z grozą rzezi wołyńskiej. Ale prasa o tym nie pisze, newsy głównych stacji pomijają sprawę. A to nie działo się 70 lat temu, to dzieje się teraz - gdy czytasz te słowa. Niedaleko stąd. W tych niewiarygodnie okrutnych mordach biorą udział tysiące muzułmanów wznosząc radosne okrzyki, że tak właśnie należy postępowač z niewiernymi, i że to właśnie czeka wszystkich, którzy nie przyjmą islamu.

Dzisiejsza rzeczywistość już jest więc bardziej okrutna niż profetyczna wizja francuskiego pisarza Jean Raspaila, który w roku 1973 w powieści „Obóz świętych” opisał inwazję  na Europę azjatyckich mas ludzkich. U Raspaila inwazja nadciągnęła od morza, przybyszami były miliony „pokojowo nastawionych” Hindusów, ale istotą opowieści była oczywiście samozagłada zesklerociałej, hedonistycznej Europy, która wydała na siebie wyrok potępiając swych własnych obrońców. Wówczas lewackie media okrzyknęły „Obóz świętych” „manifestem ksenofobii”,  ale kolejne lata coraz częściej potwierdzały słuszność ostrzeżeń Raspaila. Aż do dziś, gdy rzeczywistość je prześciga.

Potop młodych muzułmanów, który wlewa się do Europy jest ostatecznym testem jej istnienia. Pewna liczba rodzin syryjskich chrześcijan - po bardzo starannej weryfikacji - powinna znaleźć w Polsce schronienie, oczywiście, gdy okaże się, że naprawdę tego schronienia w Polsce chcą. Ale tylko całe rodziny syryjskich chrześcijan. Lawina młodych mężczyzn - muzułmanów to inwazja, której Europa nie przetrwa, jeśli się nie opamięta - i to w najbliższych dniach.

Wygląda na to, że Niemcy jednak przytomnieją, CSU odegrało rolę budzika. Niemcy zamykają granicę, znowu chcą „wiedzieć ktogo przyjmują”. Cóż za olśnienie. Okazuje się więc, że za brukselsko-berlińskim dyktatem otwarcia europejskich granic dla muzułmanów z Azji nie stał żaden strategiczny plan frau Kanzlerin, ale idiotyzm forsowania muli kulti. Albo, że jej plan pozyskania armii świeżych i niewymagających gastarbeiterów, odbił się od decyzji poszczególnych landów, które nie chcą ponosić ryzyka asymilacji tysięcy muzułmanów niewiadomego pochodzenia. Niemcy chyba wreszcie dostrzegli, że muzułmańscy przybysze nie są wcale zdezorientowani, potulni i wdzięczni. Są zdeterminowani, roszczeniowi i szybkim krokiem idą do swego celu. Jaki to cel - definiują ich duchowi przywódcy, wcale go nie kryjąc.

Sklerotyczna Europa rzęzi. Skandaliczne groźby niemieckiego socjalisty Schulza oczywiście nie spotkały się z odpowiedzią polskiego rządu, ale zmiana kursu Berlina oczywiście oznacza także posłuszną zmianę kursu rządu Kopacz. Jaką? Sądzę, że niewielką, ekipa PO-PSL  nie jest w stanie stworzyć ani zrealizować żadnego mądrego planu w żadnej dziedzinie, a ostatnie groteskowe pomysły wyborczo-gospodarcze świadczą, że jest głęboko pod wodą i potrafi już tylko puszczać nosem bąbelki.

Mimo dominującego w mediach politpoprawnego bełkotu, zdecydowana większość Polaków rozumie zagrożenie rozpoczętą inwazją i oczekuje na mądre decyzje polskich władz. Przeciwstawienie się niemieckiemu dyktatowi połączone być musi z arcyroztropnymi krokami, by zagrożonym okrutną śmiercią chrześcijanom - pomóc.

Europa albo się obudzi z lewackiej nirwany i zacznie szanować sama siebie - albo upadnie. Dzisiejszy Sobieski ma jeszcze trudniejsze zadanie, nie tylko dlatego, że nie ma husarii. Potężne, dramatyczne wyzwanie jakim jest obecny kryzys wymaga w Polsce rządu mądrego, sprawnego, odpowiedzialnego, zdecydowanego i rozumiejącego polską rację stanu. Takiego rządu nie mamy. Potrzeba byśmy go wreszcie mieli - od dawna nie była aż tak paląca.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.