Puste krzesła, rozżalona Kopacz i wykorzystywanie kryzysu migracyjnego w kampanii, czyli spotkanie w KPRM. KLAPA?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Ewa Kopacz nie chciała, by rząd udzielił Sejmowi informacji dotyczącej kryzysu migracyjnego w Europie. Zamiast tego rządzący wystosowali zaproszenie do KPRM, by tam omówić politykę wobec migracji. Na spotkanie stawili się jednak głównie ludzie władzy oraz PO.

Ewa Kopacz, która z Sejmem nie chciała rozmawiać, nie omieszkała skrytykować liderów opozycji za.. brak chęci rozmów.

To spotkanie poświęcone jest wypracowaniu stanowiska wobec fali migracji do Europy. Chciałabym, żeby w tej sprawie możliwe było wypracowanie polskiego stanowiska, wspólnego stanowiska. Przypomnę, że były takie momenty, gdy Polacy potrafili wspólnie ponadpartyjnie wypracowywać stanowiska. Przypomnijmy czas akcesji do UE, czy czas kryzysu na Ukrainie. Wtedy Polacy potrafili ponad partyjnie mówić jednym głosem. Szkoda, ze patrzę teraz na te puste krzesła, że nie ma z nami pana Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego. Zabrakło dobrej woli i czasu, by rozmawiać o sprawach ważnych dla Polski. A mówimy przecież o dwóch byłych premierach tego kraju

— mówiła Kopacz przed spotkaniem. Tradycyjnie mówiąc o Polsce użyła zwrotu TEN kraj.

Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Premier rządu przekonywała, że sytuacja związana z migracjami jest poważniejsza niż sądzono.

Jeśli nie opanujemy tego problemu, który obecnie identyfikujemy, grozi Europie poważny kryzys. On dotknie wszystkich. Jeśli ktoś myśli inaczej, jest naiwny. Grozi nam przywrócenie granic. Czy tego chcemy dla Polaków? Dla Polaków i polskich przedsiębiorców, żeby oni stali na granicach? Grozi nam załamanie europejskiej solidarności, z której my Polacy korzystamy i nadal chcemy korzystać. Co z naszą wschodnią granicą? Jest wiele pytań, sądzę,że znajdziemy na nie odpowiedzi. Nie znalezienie odpowiedzi na te pytania sprowadzi na nas bardzo poważny kryzys. Polityk, który mówi inaczej, jest albo skrajnym ignorantem, albo jest nieodpowiedzialny

— dodawała Kopacz.

I przyznała, że popiera przemówienie szefa KE, który wywierał dziś presję m.in. na Polskę, by przyjęła uchodźców.

Chciałabym pokreślić z całą mocą: wezwanie Polski do solidarności to nie szantaż, to nasza trzeźwa ocena sytuacji, wspólne rozwiązywanie tej sprawy jest w naszym wspólnie dobrze pojętym interesie. Miejmy w sobie trochę przyzwoitości. Juncker przypomniał wszystkim Polakom, że my też byliśmy emigrantami

— odnosiła się do historii Kopacz.

W sposób dość tajemniczy premier mówiła o deklaracjach Polski i decyzjach dotyczących liczby uchodźców, którzy mają do Polski trafić.

W początkowej fali kryzysu zadeklarowaliśmy przyjęcie 2 tys. migrantów. Obecnie mamy do czynienia ze znacznie trudniejszą sytuacją, z poważną sytuacją humanitarną. Dlatego rozważamy zwiększenie naszego zaangażowania. Od początku mówimy, że rozdział uchodźców to nie wszystko. Mówiłam, że trzeba leczyć przyczyny, a nie skutki choroby. Musimy oddzielić uchodźców od emigrantów ekonomicznych. Trzeba pamiętać o gwarantowaniu bezpieczeństwa granicy, trzeba zmienić sposób działania krajów spoza Unii, przez które przechodzi fala migracji. Działanie UE musi być kompleksowe. To, co przedstawiła Komisja Europejska, ma elementy działania kompleksowego. Ale są i takie, na które nie możemy się godzić

— zauważała Kopacz.

I dodawała, że Polska chce mieć kontrolę „nad tym, kto i w jakiej liczbie do nas przyjeżdża”.

Jednak nie można się odwracać do naszych partnerów plecami. Taka postawa byłaby nie tylko nie odpowiedzialna, ale i niebezpieczna

— mówiła.

A na koniec swojego wystąpienia postanowiła sytuację wykorzystać do celów kampanijnych.

Nie wiem, czy dobrą odpowiedzią na problemy Polski są puste krzesła, ale na to odpowiedzą ci, którzy 25 października będą weryfikować naszą odpowiedzialność w polityce

— zakończyła Ewa Kopacz.

Jak widać lekceważenie Sejmu przez rząd i alternatywnego organizacja spotkania w KPRM jest dla Kopacz przyczynkiem do prowadzenie kampanii wyborczej. Ot, przykład odpowiedzialności…

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych