Takie pytanie stawia sobie niejeden inteligentny Polak rozczarowany tzw. salonem. Czasy się zmieniają, kraj przesuwa się mentalnie na prawo. Jeśli PiS dojdzie do władzy jesienią, to będzie musiał odświeżyć kadry tu i tam. Otworzą się pewne możliwości zatrudnienia dla wyrobników idei. Który w porę ustawi się do pisowskiego wiatru, ten ładnie popłynie z nurtem reakcyjnych przemian.
No jak to? Do tej pory nurt przemian mógł być tylko postępowy. A teraz ma być reakcyjny? A tak to. Wahadło poszło za daleko w lewo. Teraz pójdzie w prawo.
Nie każdemu do twarzy w moherowym berecie. Nie każdy lubi ubierać się, jakby od czterech sezonów nie wychodził z domu. Jednak znawcy mody dla mas radzą, żeby niczego nie wyrzucać z szafy. Trzeba poczekać, aż wróci moda na „vintage” (stary rocznik). A więc, co się teraz będzie nosić, co wypada myśleć?
Radzę nosić pod pachą „Zmierzch Zachodu” Oswalda Spenglera napisany prawie 100 lat temu. Od czasu do czasu rzucić jakąś myślą tego zgorzkniałego mędrca. Stworzył teorię organicznego rozwoju cywilizacji. Każda przeżywa etap wzrostu, rozkwitu i więdnięcia, niczym roślina. Europa zachodnia jest obecnie na etapie uwiądu. Jednak my, w Europie środkowo-wschodniej zawsze byliśmy i jesteśmy zapóźnieni. Ale to bardzo dobrze. Teraz znaczy, że jesteśmy jeszcze na etapie rozkwitu, gdy Zachód zaszedł tak daleko w dekadencję, że nie warto go naśladować. Do tej pory wzorowanie się na Francji, Niemczech, Anglii znaczyło, że idziemy w stronę pełnego życia. Teraz znaczyłoby, że wkraczamy w sferę zmierzchu. Zatrzymajmy się. Pozostańmy półbarbarzyńcami, dopóki się nie wyjaśni, co dalej z Europą: Czy już spisać ją na straty, czy jeszcze podycha?
Kryzys imigracyjny pokazuje, że kraje Europy zachodniej straciły instynkt samozachowawczy, skoro przyjmują obecną falę imigrantów islamskich, mimo milionów, które już tam zamieszkały. Natomiast opór krajów Europy środkowej i wschodniej świadczy, że zachowaliśmy wolę życia. Życie wymaga pewnego egoizmu i nawet okrucieństwa. Spójrzmy tylko, co mamy na talerzach. Życie żywi się życiem. A imigranci chcą się pożywić naszym. Na zdjęciach widać głównie zdrowe byczki. W razie czego chwycą za broń. Zdjęcia dzieci we łzach nie powinny przesłaniać - ni mniej, ni więcej – wielkiego procesu historycznego, wędrówki ludu na Zachód, barbarzyńców u bram.
Europa zachodnia dawno jest zmęczona sobą. Już w roku 1950 Friedrich Durrenmatt napisał dramat „Romulus Wielki”, jak ostatni cesarz zachodniego Rzymu nie chce bronić swego państwa przed Germanami. Uważa, że stworzą społeczeństwo bardziej przyjazne człowiekowi. Czy wtedy chodziło o sowieckich komunistów, których popierała z niewiedzy lewica zachodnioeuropejska? A czy dzisiaj politycy Zachodu nie mają przeczucia, że ich czas minął? I że życie Zachodu wymaga odrodzenia przez barbarzyńców, bo mają instynkt życia, a to dlatego, że wierzą w jakiegoś Boga, dla którego gotowi są umrzeć.
Polacy również ciągle wierzą. W oczach Zachodu jesteśmy więc półbarbarzyńcami. Lecz dzięki temu mamy w sobie więcej żywotności. Nie potrzebujemy odrodzenia przez barbarzyńców. Nie wstydźmy się naszego zacofania religijnego, ani egoizmu. To znaczy przecież, że mamy instynkt samozachowawczy.
A kto będzie umiał podeprzeć egoizm Spenglerem, Nietzschem, czy ostatnio Houellebecq’em, ten będzie reakcjonistą w całkiem dobrym stylu. Będzie mógł pokazać się w każdym salonie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/264706-jak-byc-reakcjonista-w-dobrym-stylu