Rezerwiści chcą w Polsce Gwardii Narodowej, na wzór amerykański. „Narodowe Siły Rezerwowe wnoszą niewielki wkład do systemu obrony państwa”

Fot. Youtube.com/wojsko-polskie.pl
Fot. Youtube.com/wojsko-polskie.pl

Żołnierze zawodowi nisko oceniają przydatność dla systemu obrony państwa wojskowych z Narodowych Sił Rezerwowych. Ci zaś coraz krytyczniej patrzą na szkolenia organizowane przez armię. Rezerwiści uważają, że NSR powinny zostać przekształcone w formację wzorowaną na amerykańskiej Gwardii Narodowej – wynika z badań Wojskowego Biura Badań Społecznych (WBBS), które poznała „Rzeczpospolita”.

Według gazety NSR liczą ok. 20 tys. żołnierzy – ochotników i rezerwistów. Stanowią oni zaplecze zawodowej armii. Jak wynika z badań WBBS, kandydaci do NSR traktują tę służbę jako wstępny etap dalszej kariery zawodowej w wojsku. O ich zaangażowaniu świadczy to, że po odbyciu szkolenia ponad połowa skłonna jest uczestniczyć w kolejnych ćwiczeniach jeszcze w tym samym roku.

Trzy czwarte ankietowanych poleciłoby służbę znajomym. Jednak – na co zwraca uwagę autor badania Łukasz Kiciński – w stosunku do badań prowadzonych w 2013 r. o 4 proc. wzrósł odsetek osób zdecydowanie niepolecających tej służby.

Ankietowani generalnie dobrze oceniają ćwiczenia organizowane przez armię – twierdzą, że poszerzają one ich wiedzę i umiejętności praktyczne z zakresu pola walki, regulaminów i procedur wojskowych. Tyle że w stosunku do wcześniejszego badania krytycznie oceniają szkolenie, a także warunki bytowe panujące w czasie ćwiczeń (m.in. zwracają uwagę na zły stan urządzeń sanitarnych, niską jakość wyżywienia).

Ich zdaniem pogarszają się też relacje międzyludzkie wśród samych żołnierzy NSR, a także z kadrą dowódczą oraz żołnierzami zawodowymi. Bardziej krytycznie oceniają też zaangażowanie zawodowców w proces szkolenia NSR i samą organizację ćwiczeń.

Żołnierze zawodowi traktują nas jak niepotrzebne śmieci

—napisał w ankiecie jeden z rezerwistów. Inni twierdzą, że nadal traktuje się ich „jak służbę zasadniczą, panuje brak szacunku”. Rezerwiści zwracają również uwagę, że w czasie ćwiczeń korzystali ze starego, pamiętającego lata 80. sprzętu.

Postulują zwiększenie zajęć praktycznych. Z kolei żołnierze zawodowi nisko oceniają poziom wyszkolenia wojskowego żołnierzy NSR.

Wśród badanych dominuje pogląd, że wnoszą oni niewielki wkład do systemu obrony państwa i nie stanową istotnego wsparcia dla jednostek, w których pełnią służbę

—opisuje Kiciński. Oprócz tego większość kadry zawodowej (66 proc.) nie chce w przyszłości służyć w NSR.

Nie dziwią mnie te opinie. Żołnierze NSR są upychani w jednostkach w różnych miejscach, w opinii żołnierzy zawodowych to takie „zapchajdziury”

—mówi gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. Zdaniem Jarosława Rybaka, publicysty zajmującego się wojskiem, rozczarowanie NSR może być efektem braku spójnego przekazu na temat tej służby.

Najpierw trzeba powiedzieć tym ludziom, po co jest NSR, a potem robić nabór. Uświadomić, że nie będą komandosami służącymi na pierwszej linii, lecz będą pracowali na zapleczu

—mówi Rybak. Autor badań zwraca też uwagę na konieczność dokładnego określenia tożsamości korpusu NSR i specyfiki tej służby.

W chwili obecnej część żołnierzy jest zdezorientowana co do celu i formuły służby. Wyniki badań dowodzą, że ponad połowa badanych (57 proc.) chciałaby służyć w odrębnej formacji wojskowej na wzór amerykańskiej Gwardii Narodowej

—opisuje Kiciński. Zdaniem Grzegorza Matyasika, prezesa stowarzyszenia Obrona Narodowa, NSR należy zlikwidować.

Trzeba tworzyć całkowicie nową jakość – wydzielone jednostki rezerwy wojsk operacyjnych, które byłyby oparte na byłych żołnierzach zawodowych

—tłumaczy. A gen. Polko dodaje, że takie oddziały powinny być przypisane do konkretnego terenu, mieć własne koszary, porządne uzbrojenie, a tego w tej chwili nie ma.

MON od kilku lat wprowadza zmiany w funkcjonowaniu NSR. Od przyszłego roku w ramach NSR powstanie tzw. komponent terytorialny. W ciągu trzech lat miałoby powstać ok. 20 kompanii tworzonych przy wojewódzkich sztabach wojskowych, a także 86 pododdziałów przy wojskowych komendach uzupełnień (czyli na poziomie powiatów) składających się z rezerwistów.

To będzie szkielet obrony terytorialnej

—zapowiada gen. Bogusław Pacek, twórca koncepcji reformy. Wzoru dla nowych jednostek można doszukiwać się właśnie w amerykańskiej Gwardii Narodowej.

Ryb, rp.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych