Niebywała próba. Protasiewicz: Prezydent Duda nie odwołał referendum. Ponosi odpowiedzialność za te 100 mln złotych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Bez wyników referendalnych, ale ze sporymi emocjami. W TVN24 odbyła się dyskusja polityków, którzy komentowali referendum zarządzone przez Bronisława Komorowskiego. Wśród gości Bogdana Rymanowskiego był m.in. Paweł Kukiz, zdaje się jeden z najważniejszych komentatorów tego dnia.

Rozmowa zaczęła się od krótkiej sondy. Okazało się, że znaczna część gości nie była na referendum.

Uczestniczyłem w referendum, głosowałem: „TAK”, „NIE”, „TAK

— zadeklarował Paweł Kukiz.

Nie głosował natomiast Joachim Brudziński, tłumacząc się tym, że… zgubił zaświadczenie umożliwiające mu głosowanie.

To nie był świadomy bojkot. Wstyd mi

— mówił polityk PiS. I naciął się na ripostę Kukiza:

To strach, jak wy władzę weźmiecie. Z takim bałaganem…

Brudziński zapewniał, że Kukiz nie ma się co martwić.

Jacek Protasiewicz na referendum również poszedł i głosował tak samo, jak Kukiz.

Nie byłem na referendum, ponieważ uznałem, że Polacy myślą o tym referendum w większości jak ja, że ci, którzy je zaproponowali się skompromitują, że tematy były bezsensu, że frekwencja będzie w okolicach 10 procent. Czy to się okaże, zobaczymy. I poszukamy winnych

— mówił kolejny gość, Włodzimierz Czarzasty.

Dodał, że pieniądze na referendum to były pieniądze wyrzucone w błoto.

Paweł Kukiz pytany, co jeśli frekwencja okaże się fatalnie niska, wyjaśnił, że nawet 8 procent będzie sukcesem.

Przede wszystkim przestraszyłem się postawy pana Czarzastego, ponieważ on już chce winnych szukać. Taka tradycja jeszcze z dawnych lat, 1945…

— zaczął Kukiz.

Pan to pamięta rozumiem?

— wtrącił polityk lewicy.

Nie, nie znam z normalnej historii Polski. Już 8 procent to jest około 3 mln obywateli. To nie jest zły wynik. (…) Przy takim hejcie, przy takim sojuszu reżimu partyjnego, jaki miał miejsce w tej sprawie. Zniechęcano do pójścia do referendum, używano referendum do gry politycznej między PO i PiS-em. W tych warunkach to i tak bardzo wysoki wynik. Mówię to na poważnie

— tłumaczył i dodał, że widział, że PO i PiS „wykorzystywali tak ważną dla obywateli instytucję, jak referendum do walki politycznej”.

Kukiz zaznaczył, że obu partiom w jego ocenie „zależało na tym, by referendum nie było”.

PO twierdzi, że jest zwolenniczką zmiany w ordynacji wyborczej. Jakie akcje propagandowe przeprowadziła ta partia, by propagować referendum? I to referendum rozpisanego przez prezydenta, który wywodził się z tej partii

— zaznaczał Paweł Kukiz.

W odpowiedzi na ten zarzut Jacek Protasiewicz wrócić do znanej już tezy.

Tam, gdzie mogła bez zmiany konstytucji, Platforma wprowadziła JOW-y, zarówno na poziomie samorządu lokalnego, gminnego, jak i w wyborach do Senatu. Realizujemy program w zakresie możliwości, które mamy w parlamencie. Sojuszników do szerszych rozwiązań w tym zakresie i w tym kierunku nie znaleźliśmy

— mówił polityk PO.

Dodał, że JOW-y to część programu Platformy, która jest realizowana krok po kroku. Protasiewicz wskazał, że w tej sprawie Kukiz się myli.

Gdyby PO poświęciła choćby 10 procent pieniędzy, ile poświęciła na promocję pani premier, pendolina i tym podobnych zdarzeń, na promocję referendum, to mielibyśmy inny wynik

— wskazał Kukiz w odpowiedzi politykowi PO.

Niewykluczone, że jest 10 procent. Policzymy i pokażemy te wydatki. I pokażemy te wydatki

— odparł Protasiewicz, tłumacząc, że PO interesowała się również referendum.

Polityk PO przyznał, że będzie zaskoczony, jeśli się okaże, że frekwencja w referendum wyniesie mniej niż 10 procent.

Jednak wiedziałem, że to nie będzie więcej niż 20. To wynikało mi z kalkulacji, ile osób może być tym tematem zainteresowanych. Na pewno przyjąłem, że ci, którzy głosowali na Pawła Kukiza mogą być zainteresowani tym referendum

— mówił Protasiewicz, ujawniając absurdalność pomysłu rozpisania referendum przez Bronisława Komorowskiego. Okazuje się, że nawet w PO była świadomość, że na dobry wynik frekwencji nie ma co liczyć.

Ostro sytuację ocenił Joachim Brudziński.

Dopiszcie te 100 milionów, ile kosztowało nas obywateli to referendum, do sprawozdania finansowego kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego. Fanaberia, szarża prezydenta Komorowskiego, po I przegranej turze wyborów i ten akt rozpaczy, jakim było to referendum, kosztował nas 100 mln złotych. Bronisław Komorowski miał świadomość, jakie jest dziś prawo. Była szansa, by to referendum było ważne. Jednak wtedy Bronisław Komorowski w wątpliwie uprzejmy sposób powiedział, że „dopisać to się można do wycieczki szkolnej”. Bronisław Komorowski zafundował Polakom igrzyska za 100 mln złotych. Tyle kosztowała przerażona mina prezydenta Komorowskiego, przegranego po I turze wyborów

— mówił poseł PiS.

Dodał, że referendum mogło być skuteczne, gdyby dopisane zostały pytania, za którymi stało 6 milionów Polaków.

Tyle Polaków chciało zapytać o wiek emerytalny, 6-latków i Lasów Państwowych. Jednak ostatnio okazało się, że i senatorom PO to nie odpowiadało

— przypomniał.

Paweł Kukiz informował z kolei, że apelował do prezydenta Dudy o dopisanie do referendum ws. wieku emerytalnego pytania z referendum wrześniowego.

Będę prosił prezydenta Dudę o dopisanie precyzyjnego pytania w sprawie ordynacji większościowej. Będę wnosił, by prezydent zarządził kolejne referendum dopisując pytanie o JOW-y

— zaznaczył Kukiz.

Poseł Brudziński zapędził się w kozi róg. Jeśliby leżało wam na sercu te 100 mln, to pan Andrzej Duda, proszony choćby przez PSL, mógł to referendum odwołać. A prezydent Duda tego referendum nie odwołał. Więc przynajmniej w takim samym stopniu ponosi odpowiedzialność za wydatki. Jednak wydatki na demokrację…

— zaczął Jacek Protasiewicz.

Niech Pan nie żartuje. Próba przerzucenia tego kartofla

— rzucił szybko Brudziński.

Miał taką możliwość

— trwał przy swoim Protasiewicz.

Wie Pan czym się różni prezydent Duda od poprzednika? Że szanuje swojego poprzednika. Szanuje jego decyzje

— mówił Brudziński.

Ale nie szanuje 100 mln złotych

— wskazał Protasiewicz.

To się ładnie pobawiliście, za 100 mln złotych

— odbił piłeczkę Brudziński na wieść, że w USA frekwencja wyniesie zapewne tylko kilka procent.

To do prezydenta Dudy proszę kierować swoje pretensje

— wskazał Protasiewicz.

Nie kłóćcie się, bo jeden i drugi jesteście w tej sprawie winni

— Włodzimierz Czarzasty skrytykował polityków PO i PiS.

Mieliśmy dwa referenda wyborcze. Pan Komorowski uważał, że zabierze 3 procent głosów panu Kukizowi. I wygra z Panem Dudą. Nazywajcie to po imieniu. A nie dorabiacie jakąś ideologię. Wyrzuciliście 100 mln złotych, by ratować twarz i inną część ciała prezydenta Komorowskiego. Nie udało się

— mówił Czarzasty.

Dodał, że w jego ocenie frekwencja wyniesie 5-7 procent.

To jest klęska. (…) Ten, kto był za tym, kto sformułował tezy, kto bronił tego, jest winny. Jest odpowiedzialny. To jest Ruch Kukiza, to jest PO. I złotej kanapy pana Petru. Mówiliście, że to jest fantastyczne, że przekonacie ludzi, że Polacy pójdą. Ludzie tych tematów, jak i tego referendum nie kupili

— tłumaczył.

Jeśli Polaków te tematy nie interesują, to też trzeba to uszanować. Referendum jest opiniodawcze. Zobaczmy, jakie będą wyniki, jaki głos dają Polacy, jaką mieli opinię

— próbował zachować twarz Jacek Protasiewicz.

Może słusznie zareagowali na głupotę

— wciął się Czarzasty.

Ta fanaberia Bronisława Komorowskiego kosztowała nas 100 mln złotych. Kończmy z tymi bon motami, tymi absurdami

— podsumował dyskusję Joachim Brudziński.

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych