Platforma a multi-kulti

Fot. PAP/Pietruszka
Fot. PAP/Pietruszka

Z czego najbardziej słynie Platforma Obywatelska? Moim (i nie tylko moim) zdaniem głównie z kłamstwa. Nadal bezdyskusyjnym królem ściemy pozostaje Donald Tusk. Jego uczennica – Ewa Kopacz, nie bez powodu już od dawna nazywana „Kłamczuchą”, pełni funkcję królowej. Jak już się zaczyna coś dziać nie pomyśli „jedynej słusznej partii”, to od razu rozpoczyna się festiwal łgania. Jedyną, aczkolwiek dużą, różnicą w temacie mówienia nieprawdy pomiędzy królową i królem jest to, że Tusk łgać potrafił, a Kopacz kiepsko to wychodzi. Co chwila zalicza wpadki. Raz mniejsze raz większe. Chciałbym tu przytoczyć chyba ostatnio największą, bo i ranga problemu jest bardzo poważna. Mowa o sprawie tzw. imigrantów z Bliskiego Wschodu i północnej Afryki. Najpierw według działaczy PO miała się odbyć dyskusja. Ale Bruksela i Berlin naciskały, więc nagle ze złotych ust pani premier wydobyła się liczba dwóch tysięcy, którą zadeklarowała się przyjąć. Nie minęło kilka dni, jak po przywiezieniu rządowych mebli z Gdańska z powrotem do Urzędu Rady Ministrów w Warszawie, padło kolejne oświadczenie Ewy Kopacz

Nie mówimy już dzisiaj o tej liczbie 2200, tylko – w związku z tym, że jednak mimo wszystko napływa coraz większa ilość uchodźców do Europy – że to rozdanie będzie od nowa rozpatrywane. Czyli będziemy znowu dzielić między poszczególne kraje europejskie odpowiednie kwoty i będzie pewnie musiała paść deklaracja ze strony Polski.

Podniósł się szum i już dobę później świeżo upieczony rzecznik rządu Cezary Tomczyk przekonywał nas, że słowa premier Kopacz zostały źle zrozumiane. Cofnął się do poprzedniej wypowiedzi szefowej rządu, że Polska zadeklarowała się przyjąć około 2 tys. uchodźców i w tej kwestii nic się nie zmienia. A tu nagle, jak Filip z konopi, wyskakuje nowa informacja. „The Times” opublikował zestawienie uwzględniające nowy podział uchodźców. Wynika z niego, że Polska jest wśród krajów, które przyjmą największe grupy, czyli ponad 10 tys. imigrantów. Komu wierzyć? Ja nie mam wątpliwości i wierzę w słowo pisane angielskiego „The Times”. Niebawem przekonamy się, że słowo w „The Times” ciałem się stanie. Czyli Platforma Obywatelska chce nam zafundować muzułmańskie ghetta w wielkomiejskich ośrodkach, serię konfliktów, wzrost przestępczości i inne tego typu frajdy, jak eksplozje bomb w kawiarniach czy na ulicach. Wszystkie te kwestie zdążyła już gruntownie przerobić Europa Zachodnia i o dziwo brnie dalej w tą ślepą uliczkę. W tym momencie należy zapytać dlaczego? Mają takie dobre serce? Nie są w stanie ogarnąć problemu? Nic z tych rzeczy. Gdyby chcieli, wsadziliby ich wszystkich do wybudowanych ad hoc obozów uchodźców, oddzieliliby, wykorzystując służby, emigrantów zarobkowych (ponad 80%) od rzeczywiście zagrożonych uciekinierów i tą liczbą podzieliliby się z resztą Europy. W sumie przypadłoby pewnie mniej niż dwa tysiące na Polskę. Ale nie. Problem narasta, bo ma narastać. Od dziesięcioletni zachodnia lewica hołubi arabsko-afrykańską imigrację. To jest część ich ideologii. Po pierwsze imigranci w przytłaczającej większości głosują na lewicę. Po drugie jest co robić, kiedy wprowadzamy politykę multi-kulti. Fundacje, organizacje pozarządowe, granty i ogólnie sens życia wielu działaczy można sprowadzić do poświęcenia się szlachetnej idei niesienia pomocy innym. Dopiero wtedy political corectness nabiera nowych barw. Po trzecie uderzamy w Kościół. Wystarczy jedno muzułmańskie dziecko w klasie, żeby tłumy wyznawców sekty multi-kulti krzyczały o równości w traktowaniu wiary. Zniknie religia w szkołach, a ludzie pokroju Palikota znowu nabiorą wiatru w żagle. Nawiasem mówiąc najbardziej lewicowa partia w niemieckim parlamencie – Zieloni - ma „na stanie” najwięcej luksusowych marek samochodów w przeliczeniu na jednego posła. Podobnie jak u nas tzw. „kawiorowa lewica”, która głośno optuje za przyjęciem jak największej ilości imigrantów. Bo kto w końcu poniesie koszty związane z ideą „pomocy” dla zalewu przybyszów z Południa? Przecież „kawiorowa lewica” nikogo nie weźmie do swoich willi, chyba że pojedyncze sztuki dla zrobienia dobrego wrażenia. Koszt poniesie przeciętny Polak. Wszystko po to, żeby osiągnąć efekt ostateczny. Osłabienie państw narodowych na tyle, żeby można było więcej władzy powierzyć super-państwu jakim staną się władze Unii Europejskiej. A wtedy karty będzie rozdawać najsilniejsi – Niemcy i Francja. O minusach tego planu nie ma sensu tu wspominać, bo jak większość teorii lewicowych sprowadzają się one do utopii pod hasłem budujemy „nowy, wspaniały świat”. Czy Polska jest w ogóle gotowa na przesiew imigracji zarobkowej od rzeczywistych uchodźców? Wiadomo, że nie. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie - ilu tłumaczy z języków krajów arabskich i afrykańskich zatrudniają służby? Zastanawiające jest natomiast, dlaczego rząd PO-PSL bez większego oporu zgadza się na „włożenie nogi w drzwi” przez Angelę Merkel i już na wstępie godzi się na szantaż – albo imigracja, albo nie pomożemy z Rosją. Przecież, a to jest bardzo ważne, prawie 90 procent Polaków nie chce fali przybyszów z Południa. Są wybory, przed którymi platforma „dołuje” jak nigdy. A mimo to widać gołym okiem, że nie długo zgodzą się na 10 tys., a jak jakimś cudem utrzymają się przy władzy, to multi-kulti mamy zagwarantowane jak „amen w pacierzu”. Jedyną odpowiedzią jest analogia z „pomocą” dla frankowiczów. Przez swoją uległość wobec banków tracą setki tysięcy, jak nie więcej, elektoratu. Sprawdzają się więc słowa Jarosława Kaczyńskiego, że przed Unią i Niemcami PO już nie klęczy – leży plackiem. Podobnie jak wobec banków. Po prostu chodzą na ich pasku mimo, iż to nie leży absolutnie w ich interesie politycznym. Dlatego dzięki problemowi emigrantów i postawie konformistycznej PO otwierają się drzwi do samodzielnej większości parlamentarnej dla Prawa i Sprawiedliwości, co dziś pokazała Beata Szydło w swoim dobry wystąpieniu na temat imigrantów.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.