Większość mediów w Polsce uznała za stosowne szczypanie prezydenta za rzekomy afront wobec pani premier na Westerplatte. Że niby się nie przywitał, choć oczywiście przywitał się.
Co oczywiste, rzekomy afront ze strony prezydenta rozbudzał więcej emocji w mediach III RP niż realny afront ze strony pani premier, która w świętym polskim miejscu, na Westerplatte, zamiast oddać hołd bohaterom i ofiarom najstraszniejszej z wojen, zdawała się celebrować jakąś rocznicę wypowiedzenia przez PO brutalnej wojny polskiemu obozowi niepodległościowemu.
W sumie nie ma się co dziwić. Nawet media prorządowe uznają za oczywiste, że realne przeżywanie polskiej historii jest obozowi władzy obce. Owszem, złożą kwiatki gdy trzeba, ale jeśli okoliczności byłyby inne, składaliby pod innymi pomnikami.
Tak z pewnością czyniłaby pani premier, która uznała epopeję „Solidarności” za „najdłuższe powstanie narodowe”. Co tylko potęguje nasz stan zdziwienia, że sama pani premier na powstanie nie zdążyła, siedząc w ZSL. Pewnie na kolejne też by nie dotarła, zajęta podszczypywanie prezydenta również w rocznicę „Solidarności”.
Zresztą, można się zastanawiać, czy gdyby PO miała w Polsce wolną rękę, gdyby nie było opozycji, to czy świętowalibyśmy jeszcze np. rocznicę wybuchu II wojny światowej? Mam duże wątpliwości. To w końcu partia, z której wyszedł prezydent potrafiący w Auschwitz nie użyć ani razu słowa „Niemcy” ani przymiotnika „niemiecki”. Elastyczność idealnie wyrażająca ducha III RP.
Uciekając przed historią Platforma tak naprawdę ucieka przed trudnymi wyborami, przed koniecznością mierzenia się z trudnymi wyzwaniami. To są zarówno świadome wybory ideowe, jak podstawowe odruchy psychiczne tej partii. Nie chcą żyć w realnym, trudnym świecie, wolą wyobrażony, uładzony świat bez konfliktów, bez sytuacji bez wyjścia, bez konieczności ponoszenia ofiary.
I to jest kolejny argument na rzecz zmiany władzy w Polsce. Bo wchodzimy w naprawdę trudny okres.
Historia przyspieszyła. Inwazja nowych „ludów morza” może bardzo wiele zmienić. Może sprawić, że za kilka lat nie poznamy i naszej Europy, i naszej Polski. Także dlatego, że Europa - poza Orbanem - nie chce już strzec granic, sparaliżowana smutnymi zdjęciami, tragicznymi epizodami i emocjonalnymi wezwaniami. Zderzony z trudnymi wyborami kontynent wybiera bierność podszytą nieczystymi intencjami wielu środowisk.
Na tym tle potrzebujmy rządu zdolnego do obrony naszych podstawowych interesów, a nie takiego, który myśli o stanowiskach w Brukseli, a który boi się nawet myśleć o zderzeniu z europejskim i globalnym centrum. Rządu, który zapewne czasem też przegra, ale który podejmie wyzwanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/264344-europa-ktora-znamy-moze-stac-sie-przeszloscia-i-takze-dlatego-pilnie-potrzebujemy-nowego-rzadu