Fundacja Stańczyka: "Na finansowaniu partii z budżetu więcej zyskujemy niż tracimy!"

Sejm w remoncie; fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Sejm w remoncie; fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Nie uważamy, że obecny system jest idealny. Z pewnością wymaga on zmian, ale “nie wylewajmy dziecka z kąpielą”. Na finansowaniu partii z budżetu więcej zyskujemy niż tracimy.

Zamiast likwidować finansowanie partii z budżetu, domagajmy się, jawności i możliwości kontrolowania dochodów, wydatków i działalności partii politycznych: obywatele powinni wiedzieć, skąd partie czerpią środki i na co je wydają.

Fundacja Stańczyka jest przeciwna rezygnacji finansowania partii z budżetu państwa.

Pamiętajmy lata 90-te, kiedy wpływ grup interesów na politykę był o wiele silniejszy, a afery korupcyjne w zakresie finansowania polityki wybuchały jedna za drugą. To konkretne sytuacje z naszej najnowszej historii były podstawą wprowadzenia finansowania z budżetu, dla zwiększenia możliwości kontroli ale też niezależności partii od grup nacisków.

Widzimy również konsekwencje dla demokracji, ponoszone przez państwa, w których finansowanie partii z budżetu jest nieobecne bądź znikome.

Jeśli partie nie będą finansowane z budżetu państwa, mamy kilka możliwych scenariuszy:

1) Będą finansowane z wpłat obywateli i firm

2) Będą finansowane z wpłat obywateli bez limitów wysokości wpłat

3) Będą finansowane z wpłat obywateli z limitami wysokości wpłat

Konsekwencje wprowadzenia scenariuszy nr 1. i 2. są do siebie bardzo podobne:

Partie będą reprezentować tych, których na to stać.

Partie będą bardziej zależne od firm i pojedynczych, majętnych darczyńców

Prawo będzie mogło być pisane pod dyktando grup interesów finansujących działania polityków (partii i komitetów wyborczych podczas kampanii wyborczych)

Ludzie majętni będą dla partii ważniejszą grupą docelową od elektoratu mniej zamożnego

Interes dużych firm i korporacji będzie ważniejszy od interesu publicznego

Pranie brudnych pieniędzy podczas kampanii wyborczych będzie dużo łatwiejsze, grożąc zwiększeniem wpływu na politykę ze strony zorganizowanej przestępczości

Jawność dochodów i wydatków partii politycznych stanie się fikcją, bo kontrola nad środkami czysto prywatnymi będzie dużo trudniejsza

Korupcja zostanie zalegalizowana

Demokracja będzie “kierowana” przez firmy i osoby majętne

Prywatyzując finansowanie partii, prywatyzujemy władzę i prawo – prywatyzujemy państwo.

Konsekwencje scenariusza 3:

Partie nie zdobędą wystarczających środków na swoje funkcjonowanie

Wróci z całą mocą, nie do końca wyeliminowana, praktyka “słupów”, które dokonują wpłat w imieniu zamożnych darczyńców

Partie zwrócą się w stronę bardziej populistycznych haseł

Partie będą zajęte szukaniem środków zamiast pracą merytoryczną

By utrzymać swoją działalność, partie będą zmuszone do poszukiwania bogatszego elektoratu

Jesteśmy także przeciwni finansowaniu partii przez przekazywanie 1% podatków.

Nie da się tego zrobić tak, by nie udostępniać organom skarbowym informacji o tym, kto wspiera jaką partię. Podatne będzie to na zarzut niekonstytucyjności, jako uderzające w ważną wartość ochrony prawa do poglądów politycznych i przynależności partyjnej oraz zachowania tych faktów w sferze informacji chronionych prawem do prywatności.

Powyższy problem może prowadzić do sytuacji, w której ludzie będą bali się wpłacać partiom środki. To z kolei może doprowadzić do „zagłodzenia” partii politycznych, a tym samym oddać je w ręce innych sposobów finansowania.

To byłby trzeci wymyślony ostatnio odpis podatkowy. Kosztem czego? Wcześniejszego odpisu (1% dla NGO), czy może gdzieś luźno planowanego 0,5% dla Kościołów zamiast Funduszu Kościelnego? Czy kosztem normalnych podatków? Jeśli rozważymy wariant, że jednak partie się nie zagłodzą, tylko ludzie zaczną naprawdę odpisywać, to partie mogą dostać znacznie więcej, niż w ramach subwencji. A to potencjalnie większy ubytek dla skarbu państwa. Oczywiście, to zależy, jaka część podatku by to miała być, ale na razie mówi się o 1% (m.in. Prezydent Bronisław Komorowski) Średnio rocznie w tej kadencji, na wszystkie partie polityczne, wydawane jest 54,5 mln PLN z budżetu państwa. Z kolei z 1% dla organizacji z statusem OPP za 2013 – 506,6mln.

To rozwiązanie prowadzi do nierówności partii pod względem zamożności elektoratu. Gdy podobna ilość osób wpłaci, przewagę będzie miała ta partia, której elektorat będzie zarabiał lepiej. Ta partia będzie miała następnie przewagę w kampanii. A o ten elektorat będzie uprzywilejowany politycznie – będą ubiegać się o niego partie, by mieć wpływy finansowe. Kosztem elektoratu biedniejszego, którego interesy często wykluczają się z tym bogatszym.

Próbowano tego we Włoszech. Dwa razy. Przy niskim zaufaniu do partii politycznych (a w Polsce jest bardzo niskie, na poziomie 17%) nie ma mowy o zebraniu środków z odpisów podatkowych. We Włoszech na 30 mln osób, z tej możliwości skorzystało 16 tys osób.

Fundacja cytuje wypowiedź prof. Tomasza Nałęcza z 1996 r. z debaty nad projektami ustaw dotyczącymi reformy finansowania partii politycznych.dotyczącymi reformy finansowania partii politycznych. Późniejszy doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego nie miał wtedy wątpliwości, że partie należy finansować z budżetu.

Poseł Tomasz Nałęcz, 2 kadencja, 74 posiedzenie, 2 dzień (29.02.1996)

To bowiem nieprawda, że jeśli partie polityczne nie są finansowane z budżetu państwa, nie wywołuje to żadnych skutków dla finansów publicznych. Partie nie finansowane z budżetu państwa czy finansowane w jakiejś sferze szarości muszą przecież potem spłacać jakoś zobowiązania wobec swoich sponsorów. Reguły gospodarki rynkowej są bezwzględne. Jeśli ktoś inwestuje przy pomocy darowizny czy dotacji w partię polityczną, można się domyślać, że egzekwuje potem odsetki czy tantiemy od takiej darowizny. Gospodarka rynkowa co do tego wątpliwości pozostawiać nie może.

Bardziej więc budżetowi państwa, szaremu Polakowi, zwykłemu podatnikowi opłaci się łożyć pewne skromne sumy otwarcie i jasno na finansowanie partii politycznych, niż zostawiać tę sferę zobowiązań w owej właśnie płaszczyźnie szarości.

Strażnikiem partyjnych finansów chcemy uczynić opinię publiczną, ale jest to możliwe tylko wtedy, kiedy dochody partyjne będą rygorystycznie ewidencjonowane i jeśli te informacje będą dostępne dla opinii publicznej. Nie ma bardziej skutecznego strażnika uczciwości finansów, także partyjnych, niż opinia publiczna. Przykłady z życia świadczą o tym, że opinia publiczna potrafi być takim strażnikiem, a groźba ujawnienia nieczystych interesów może najskuteczniej korygować niejeden nawet dosyć rozciągliwy zapis ustawy.

Polska przeżywa dzisiaj pewien kryzys moralności publicznej związany z niejasnością tam, gdzie niezbędna jest klarowność, tzn. z niejasnością w relacjach finansów i polityki. Mamy nadzieję, że przyjęcie nowelizacji z tymi rozwiązaniami będzie elementem sanującym ten stan.

Fundacja Stańczyka

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.