Prokuratura jak media prorządowe, udaje, że Hadacza i jego prowokacji nie było

fot. wsieci
fot. wsieci

Któryś z moich kolegów na tym portalu dziwił się, że wykryta przez dziennikarzy „wSieci” Marka Pyzę i Marcina Wikło, prowokacja jaka miała miejsce w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej, wymierzona w kandydata PiS Andrzeja Dudę, została kompletnie zignorowana przez media mainstreamowi.

W każdym normalnym kraju zauważył autor tamtego komentarza, wszystkie media rzuciłyby się pasją na temat, stworzyłyby kilkuosobowe zespoły, które próbowałyby znaleźć nieodkryte wątki afery. To rzecz zupełnie niebywała, żeby jeden z kandydatów na prezydenta miał odnieść zwycięstwo nad drugim w wyniku brudnej prowokacji. Sprawa niezwykle atrakcyjna dla dziennikarstwa śledczego. To może być wspaniały serial. Nie można wykluczyć, że jego kolejne odcinki mogłyby być bardziej sensacyjne od poprzednich. Gdyby miało się okazać np., że za prowokacją stali ludzie, będący na coraz wyższych szczeblach władzy. Lub wyższych stanowiskach w sztabie wyborczym kandydata. I to kandydata, który w czasie, gdy miała miejsce prowokacja, pełnił jeszcze funkcję prezydenta.

Moja myśl biegnie całkiem innymi torami, niż owego kolegi. Nie mogę zaprzeczyć, że to on myśli prawidłowo. Ale ja myślę realnie. Świat musiałby stanąć na głowie, aby media prorządowe wyznaczyły sobie jako cel – pogłębienie afery, znalezienie nowych ważnych faktów z nią związanych. Przecież nikt nie będzie podcinał gałęzi, na której siedzi. A sprawa uderza wprost w sztab wyborczy ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. To zarazem tak, jakby uderzała w Platformę. Kto chce, żeby media angażowały się w sprawę, która Platformie zaszkodzić może, w tak ważnym momencie. Jasne jest więc, że możemy liczyć jedynie na własne siły.

Prowokacyjna działalność Hadacza jest sprawdzianem dla rzetelności i obiektywizmu prokuratury. Przypomnę, że szybkość prokuratury wzbudziła zdumienie, kiedy podjęła śledztwo tego samego dnia, w którym tygodnik „Newsweek” opublikował tekst  w sprawie pobierania przed laty przez Andrzeja Dudę pieniędzy z Sejmu na podróże do Poznania i hotelowe noclegi w tym mieście, w którym jednocześnie prowadził zajęcia akademickie na jednej z uczelni.

Sprawa prowokacji Hadacza ma o wiele grubszy kaliber, a mimo to prokuratura – jak mainstreamowe media – nie wykazuje nią żadnego zainteresowania.

Postawę prokuratury byłoby mi o wiele trudniej wytłumaczyć.
Ogromnie wzbogacającym obraz Hadacza był jego wściekły i brutalny atak na tygodnik „wSieci”. Zgadzam się ze wstępną hipotezą Roberta Mazurka, który pisze, że Hadacz jest człowiekiem albo lekko chorym albo odrażającym cwaniakiem. Ale prymitywnym - dodałbym. Również trafna wydaje się być intuicja Mazurka, że za Hadaczem stoją inni wytrawni gracze, którzy wyciągnęli go jako zatrutą strzałę po pierwszej turze wyborów, przegranej przez prezydenta Komorowskiego w sposób zaskakujący.

Repertuar obelg, epitetów, skojarzeń i oskarżeń Hadacza mówi o jego prymitywizmie. Bez względu na to, czy to jest jego samodzielna linia obrony, czy ktoś go instruuje, a nawet część zwrotów i powiedzeń mu podpowiada czy też pisze. Nie będę powielał tu po raz kolejny tych obelżywych słów. Harmonizują one ze sposobem przygotowania i realizacji tej prowokacji, co mogliśmy oglądać w telewizji publicznej przed trzema i pół miesiącami.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.