Jak powiedział PAP w poniedziałek wieczorem rzecznik rządu Cezary Tomczyk, spotkanie Grupy Wyszehradzkiej w sprawie uchodźców odbędzie się w piątek. Dodał, że zwołanie szczytu jest wspólną inicjatywą premiera Słowacji Roberta Fico i premier Ewy Kopacz, która zabiegała, by takie spotkanie zorganizować.
Szefowa rządu mówiła w poniedziałek, że Polska przyjmuje przede wszystkim cudzoziemców zza naszej wschodniej granicy. Jak dodała, dziś w Polsce są dziesiątki tysięcy Ukraińców. „Oni, co prawda, nie mają statusu uchodźców, są to ludzie, którzy tu legalnie pracują, ale tylko dlatego, że my mamy takie, a nie inne prawo wizowe, które pozwala im na pobyt stały i jednocześnie podejmowanie pracy” - powiedziała Kopacz.
Premier nawiązała do poniedziałkowych wydarzeń w Kijowie, gdzie doszło do zamieszek, gdy ukraiński parlament zatwierdził w pierwszym czytaniu zmiany w konstytucji na rzecz decentralizacji władzy, obejmującej także zajęty przez separatystów Donbas.
Ostatnie wydarzenia, sprzed kilku godzin w Kijowie, mogą się okazać również na tyle symptomatyczne, że będziemy mieli zmianę sytuacji na Ukrainie. A jeśli tak, to musimy się liczyć również z tym, że z Ukrainy napływać będą do najbliżej leżącego, sąsiadującego z nimi państwa, a więc do Polski, również ci, którzy będą czuli się zagrożeni
— powiedziała Kopacz.
Nigdy nie uciekaliśmy, ani nie cofaliśmy się przed solidarną pomocą dla tych, którzy tej pomocy potrzebowali, ale jednocześnie Polacy, znając w sposób szczególny znaczenie słowa „solidarność”, chcą też być odpowiedzialni i stąd nasza deklaracja 2200 (uchodźców). Będziemy oceniać nasze możliwości, kiedy się okaże, że będziemy rozpatrywać kolejną ilość uchodźców, których trzeba będzie przyjmować. Ale - powtarzam - będziemy się zachowywać w tym bardzo odpowiedzialnie
— dodała.
Jeszcze w lipcu Kopacz mówiła, że Polska zadeklarowała gotowość przyjęcia 2 tys. uchodźców w ciągu dwóch lat. Na taką kwotę zgodził się rząd. Chodzi o 1100 osób, które przyjęlibyśmy od Włoch i Grecji w ramach programu relokacji, oraz 900 miejsc dla uchodźców przesiedlanych bezpośrednio z obozów poza Unią Europejską.
Zapowiedź premier była realizacją zalecenia Rady Europejskiej, która zdecydowała w czerwcu, że państwa UE powinny do końca lipca zdeklarować przyjęcie w sumie 60 tys. osób (40 tys. z Grecji i Włoch oraz 20 tys. z obozów poza Unią).
Liczba uchodźców, jaką zadeklarowała przyjąć Polska, jest mniejsza niż zaproponowała w maju Komisja Europejska. Według pierwotnej propozycji Brukseli, do Polski miałoby trafić 2659 imigrantów, przejętych od Włoch i Grecji, oraz 962 uchodźców z obozów spoza UE.
Kraje UE zmagają się obecnie z falą imigrantów, która wywołała w Europie najostrzejszy kryzys migracyjny od II wojny światowej. Uciekinierzy - głównie z Afryki i Bliskiego Wchodu - napływają przez Morze Śródziemne, a ostatnio także przez Bałkany Zachodnie. O pilne zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia ministrów spraw wewnętrznych krajów UE w Brukseli zaapelowali ministrowie spraw wewnętrznych Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii; odbędzie się ono 14 września.
Według najnowszych danych, ogłoszonych w piątek przez Urząd Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców (UNHCR), ponad 300 tysięcy imigrantów i uchodźców przedostało się przez Morze Śródziemne od początku roku. Około 200 tys. dotarło do Grecji, a ok. 110 tys. do Włoch; ponad 2,5 tys. ludzi zginęło na morzu, próbując dotrzeć do Europy.
AM/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak powiedział PAP w poniedziałek wieczorem rzecznik rządu Cezary Tomczyk, spotkanie Grupy Wyszehradzkiej w sprawie uchodźców odbędzie się w piątek. Dodał, że zwołanie szczytu jest wspólną inicjatywą premiera Słowacji Roberta Fico i premier Ewy Kopacz, która zabiegała, by takie spotkanie zorganizować.
Szefowa rządu mówiła w poniedziałek, że Polska przyjmuje przede wszystkim cudzoziemców zza naszej wschodniej granicy. Jak dodała, dziś w Polsce są dziesiątki tysięcy Ukraińców. „Oni, co prawda, nie mają statusu uchodźców, są to ludzie, którzy tu legalnie pracują, ale tylko dlatego, że my mamy takie, a nie inne prawo wizowe, które pozwala im na pobyt stały i jednocześnie podejmowanie pracy” - powiedziała Kopacz.
Premier nawiązała do poniedziałkowych wydarzeń w Kijowie, gdzie doszło do zamieszek, gdy ukraiński parlament zatwierdził w pierwszym czytaniu zmiany w konstytucji na rzecz decentralizacji władzy, obejmującej także zajęty przez separatystów Donbas.
Ostatnie wydarzenia, sprzed kilku godzin w Kijowie, mogą się okazać również na tyle symptomatyczne, że będziemy mieli zmianę sytuacji na Ukrainie. A jeśli tak, to musimy się liczyć również z tym, że z Ukrainy napływać będą do najbliżej leżącego, sąsiadującego z nimi państwa, a więc do Polski, również ci, którzy będą czuli się zagrożeni
— powiedziała Kopacz.
Nigdy nie uciekaliśmy, ani nie cofaliśmy się przed solidarną pomocą dla tych, którzy tej pomocy potrzebowali, ale jednocześnie Polacy, znając w sposób szczególny znaczenie słowa „solidarność”, chcą też być odpowiedzialni i stąd nasza deklaracja 2200 (uchodźców). Będziemy oceniać nasze możliwości, kiedy się okaże, że będziemy rozpatrywać kolejną ilość uchodźców, których trzeba będzie przyjmować. Ale - powtarzam - będziemy się zachowywać w tym bardzo odpowiedzialnie
— dodała.
Jeszcze w lipcu Kopacz mówiła, że Polska zadeklarowała gotowość przyjęcia 2 tys. uchodźców w ciągu dwóch lat. Na taką kwotę zgodził się rząd. Chodzi o 1100 osób, które przyjęlibyśmy od Włoch i Grecji w ramach programu relokacji, oraz 900 miejsc dla uchodźców przesiedlanych bezpośrednio z obozów poza Unią Europejską.
Zapowiedź premier była realizacją zalecenia Rady Europejskiej, która zdecydowała w czerwcu, że państwa UE powinny do końca lipca zdeklarować przyjęcie w sumie 60 tys. osób (40 tys. z Grecji i Włoch oraz 20 tys. z obozów poza Unią).
Liczba uchodźców, jaką zadeklarowała przyjąć Polska, jest mniejsza niż zaproponowała w maju Komisja Europejska. Według pierwotnej propozycji Brukseli, do Polski miałoby trafić 2659 imigrantów, przejętych od Włoch i Grecji, oraz 962 uchodźców z obozów spoza UE.
Kraje UE zmagają się obecnie z falą imigrantów, która wywołała w Europie najostrzejszy kryzys migracyjny od II wojny światowej. Uciekinierzy - głównie z Afryki i Bliskiego Wchodu - napływają przez Morze Śródziemne, a ostatnio także przez Bałkany Zachodnie. O pilne zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia ministrów spraw wewnętrznych krajów UE w Brukseli zaapelowali ministrowie spraw wewnętrznych Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii; odbędzie się ono 14 września.
Według najnowszych danych, ogłoszonych w piątek przez Urząd Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców (UNHCR), ponad 300 tysięcy imigrantów i uchodźców przedostało się przez Morze Śródziemne od początku roku. Około 200 tys. dotarło do Grecji, a ok. 110 tys. do Włoch; ponad 2,5 tys. ludzi zginęło na morzu, próbując dotrzeć do Europy.
AM/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/263924-ewa-kopacz-juz-zmienia-zdanie-polska-przedstawi-nowa-liczbe-uchodzcow-jaka-nasz-kraj-moglby-przyjac?strona=2