Jednomandatowe Okręgi Wyborcze w dzisiejszej sytuacji Polski - niczego nie zmienią

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Na każde zjawisko społeczne i historyczne trzeba patrzeć w sposób historyczny, bo dopiero na tym tle jasno widać intencje i kierunki działania. I nie jest to żaden historyzm, lecz niezbędna metodologia.

Ta sama zasada dotyczy również JOW-ów Pawła Kukiza, które mają być sposobem na przełamanie dyktatury niemocy i paraliżu decyzyjnego w naszym kraju. Ich zadaniem jest konieczna zmiana polskiej sceny politycznej. W swojej istocie podobną do tej, którą w listopadzie 1830 r. chcieli zrobić Belwederczycy, czy w sierpniu 1914 r. zrobiła to Pierwsza Kadrowa. A skoro tak, to nie mamy do czynienia z problem JOW-ów, lecz z problem społeczeństwa, a dokładnie – jego elit.

Czy nas na to stać?

Demokracja jest wartością, ale wymaga od społeczeństwa i każdego z obywateli poczucia tożsamości, wysokiego stopnia dojrzałości i odpowiedzialności. Gdy tych przymiotów brakuje możemy mieć do czynienia z pajdokracją. A ta może być symptomem słabości i narzędziem podporządkowania nas obcemu. I nie jest to irracjonalna konstatacja, bo większość z nas zdaje sobie sprawę, że żyjemy o okresie politycznych roszad i stoimy na progu trudnej do przewidzenia przyszłości. Belwederczykom się nie udało, bo za sobą mieli pokolenie, które dwukrotnie przegrało (insurekcja i wojny napoleońskie), a przed sobą zmowę państw zaborczych i europejskich. Wartość ich wystąpienia polegała na manifestacji polskości. Pierwsza Kadrowa i Legiony miały już za sobą stuletnią refleksję i zupełnie inną sytuację polityczną. Dziś można śmiało powiedzieć, że gdyby nie ich obecność, polska barwa na mapie zapadłaby się głębiej. Młodzi z obydwu epok nie mówili o JOW-ach, lecz wzięli sprawy w swoje ręce i chcieli odciąć się od tego samego, co dziś Kukiz.

Bazą dla Pierwszej Kadrowej i Legionów była ta praca, którą wykonała polska inteligencja w okresie zaborów, Narodowa Demokracja, a także PPS Frakcja Rewolucyjna (starzy) i ludowcy. To właśnie dzięki nim wolność, która nadeszła dość niespodziewania w 1918 r. można było zatrzymać na dłużej. A jaką dziś mamy szansę? Na grobie II RP osadzono PRL. Nowa komunistyczna władza, jak pisze W. Kieżun w „Patologii transformacji”, tak ustawiła swoje panowanie, że wprowadziła „strukturę rezerwowych równoległych linii zarządzania”, czyli, że jak zawiodła linia partyjna, pozostawały w odwodzie jeszcze dwie: UB/SB i wojsko. Ta potrójna zapora gwarantowała komunistom władzę na 1000 lat. Cios przyszedł ze strony ideologicznej – strajki rozpoczęła przewodnia siła narodu i partii – robotnicy i to w masie trzykrotnie przekraczającej liczebność PZPR. Ale już wtedy dało się dość boleśnie odczuć brak tradycyjnej polskiej inteligencji. Solidarność została opanowana przez ludzi związanych bardziej z obozem dotychczas rządzącym, niż polskim etosem i doświadczeniem narodowym. Solidarność, odwołując się do nauki Kościoła i Jana Pawła II, swojego programu nie zdołała jednak sprecyzować.

Rok 1989 przyniósł zamiast treści – głęboką pustkę. Po prostu, zabrakło tych Polaków, którzy byliby w stanie zabudować nowa polska przestrzeń i obronić wolność. Gdy gospodarka skurczyła się i otworzono granice, owa pustka wylała się na cały świat, a w kraju uwłaszczyła się dawna nomenklatura, tworząc nowy, zastępczy i nieformalny obóz władzy. Ale ten obóz nie ma już potrójnych okopów, trwa jeszcze w naszych głowach i naszej postsowieckiej mentalności. Ostatnie osiem lat rządów PO zdołało tak podzielić społeczeństwo, tak zinstrumentalizować jego interesy, że podział rysuje się mniej więcej po połowie. O wolność Polski, na przestrzeni ostatnich 200 lat walczyło zwykle 10-15 procent społeczeństwa, ale podzieleni jesteśmy co najmniej po połowie. Przy czym argumenty z obu stron, są werbalizacją antypolskiej propagandy. Warto też zauważyć, że w PRL opór społeczny wobec narzuconej władzy był bierny, ale powszechnie zauważalny. Umiano czytać „pomiędzy wierszami” i mógł funkcjonować Kościół, natomiast dziś mało kto już potrafi właściwie opisać i ocenić wydarzenia w kraju i na świecie, a opór zniknął z horyzontu. Zniknął więc czynnik kulturotwórczy i państwotwórczy odwołujący się do 1000-letniej tradycji, stajemy się narodem najemników, a więc w dłuższej perspektywie rozwoju technologicznego – zbędnym.

I dopiero w latach 2014/2015 zaczyna coś się zmieniać. Coraz śmielej, na powierzchnię, zaczynają przebijać się Żołnierze Niezłomni, a więc ta Polska, która była prawdziwą Polską, a dziś, niestety, opisywana jest na zasadzie odbitego echa. Czy wystarczy?

I co dalej?

Polityka nie jest grą indywidualną, lecz zespołową. Dekomunizacji nie przeprowadzono. Werbalizacja polskich interesów zamknęła się w mieszkaniach. Nie rozstrzygnięto niczego, co mogłoby Polaków połączyć. 10.04.2010 r. najpierw połączyło nas, a potem jeszcze głębiej podzielił. Jesteśmy narodem z rozchwianym poczuciem tożsamości, rozpracowanym zewnętrznie i chyba już nie mającym żadnych tajemnic. JOW-y bitwy nie rozstrzygną. Zagmatwają ją jeszcze bardziej.

W 2013 r. w jednym z komentarzy pod artykułem na nieco inny temat odpowiedziałem: Schodząc na ziemię i na nasz polski grunt, JOW-y są jakąś propozycją, ale rysują się niezbyt wyraźnie. Po pierwsze muszą znaleźć się odpowiedni ludzie, ba bohaterzy, którzy po wyborze zechcą utrzymywać kontakt z wyborcą i w dodatku zrezygnują z własnych korzyści, które pozwolą im na lepsze życie. JOW-y będą sprzyjać tym, którzy są zorganizowani i to nie wyborcy będą w stanie podporządkować sobie posła, czy radnego, lecz zrobi to partia, do której się wpisze. A czy można wyobrazić sobie samych luźnych posłów w Sejmie czy Senacie przy tym stanie umysłu? Warto też zauważyć, że publicystyczna piana, z obu stron, nie daje żadnych rozwiązań praktycznych. Gdy się ją zgarnie, na stole nie pozostaje prawie nic. I z tym mamy iść w przyszłość? (źródło: http://www.ngopole.pl/2013/04/13/polska-to-jeden-wielki-wrzask/)

Czy dziś, w 2015 r. można dodać coś więcej? Można, że do tego wszystkiego potrzebne są nam jeszcze JOW-y, z kandydatami jak wolne ptaki, którzy prócz zabawy nie gwarantują niczego. W dzisiejszej sytuacji Polski JOW-y niczego nie zmienią. Muszą więc poczekać na nowe polskie elity.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.