Pani Premier niepotrzebnie lęka się o aresztowanie autostrad. Powinna raczej bać się o kanciarzy, którzy koszty budowy doprowadzili do najwyższych w Europie

fot.PAP/ Piotr Wittman
fot.PAP/ Piotr Wittman

Pierwsza myśl najlepsza. Tak zapewne sądzi Pani Premier i grono jej dziś najbliższe, czyli dobrany zespół, knujący wraz nią przeciwko politycznym konkurentom, nie bacząc na poziom słuchaczy, czyli inaczej powiadając – mając ich za durni.

Erystyka tego gremium dopasowana jest zapewne do sporej, ale wciąż malejącej grupy klakierów organizacji PO, więc – zdaniem Pani Premier – nie ma potrzeby, by umysł wysilać ponad wyćwiczoną codzienność. I wówczas – pierwsza myśl najlepsza. Tak właśnie było na Wybrzeżu. Pani Premier i szefowa organizacji PO wymyśliła sobie slogan „ jeśli oni przejmą władzę, to zapewne aresztują autostrady”. Te nowe drogi wybudowane w ostatnich latach widzi Pani Premier, jako pewne zaświadczenie o cnotach własnych i całej organizacji. Zapominając, że poprzednicy wystarali się o pieniądze na nie, a na realizację już zabrakło czasu. Zapominając także o czymś jeszcze ważniejszym.

Zabierając się do tak wielkich inwestycji zawsze trzeba brać pod uwagę jakość wykonawstwa, a przede wszystkim koszty. To znaczy odpowiedzieć dziś na pytanie, ile kilometrów więcej dałoby się wybudować za te pieniądze, gdyby nie machinacje przy przetargach i aneksach i dlaczego budowa autostrad w Polsce należy do najdroższych w Europie, choć ceny materiałów, a także robocizny kształtują się na najniższym pułapie?

Niektóre, proste w technice budowania odcinki autostrad w Polsce sięgały przecież kosztów powstania dróg w Austrii i Włoszech, gdzie trzeba było kuć długie tunele. I jeśli Pani Premier wspomina coś w potocznym i mało skomplikowanym wystąpieniu o aresztowaniu w kontekście autostrad, to widziałbym raczej tę zależność w tym wątku. Wszak raport NIK na temat tego budowania był dość ostry, choć podkreślano, że oparty był na kontrolach wyrywkowych. Jaki będzie finał, gdy inspektorzy wezmą się za całość? Pani Premier może już wie i stąd takie skojarzenia.

A przy okazji – czy wokół Pani Premier nikt nie wpadnie na pomysł, by nie pozwolić jej mówić bez kartki? Czy nikt tam nie widzi, że chce rywalizować w konkurencji dla niej nie tylko całkowicie obcej, ale też niemożliwej do opanowania w jakkolwiek perspektywie czasowej? Dobrze radzę.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.