Co pomaga PiS-owi zdobyć samodzielną większość w Sejmie?

fot. PAP/Marcin Bielecki
fot. PAP/Marcin Bielecki

Po zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich Prawo i Sprawiedliwość na stałe objęło prowadzenie w wyścigu do parlamentu i z każdym tygodniem sukcesywnie powiększa przewagę nad Platformą Obywatelską. Wyniki sondaży są więcej niż zadowalające – według nich PiS będzie mogło rządzić samodzielnie. Jednak niemałe zasługi położył w tej materii rząd Ewy Kopacz i zaprzyjaźnione z nim media.

To, co bardzo pomaga Prawu i Sprawiedliwości to postępujący od dłuższego czasu rozdźwięk między tym, co pokazują mainstreamowe media, a tym co można przeczytać w internecie. Przy stale rosnącym dostępie do sieci, widz czy słuchacz mediów tradycyjnych może bardzo szybko skonfrontować artykuł prasowy, czy materiał z dziennika telewizyjnego z tym co jest w internecie. A ten jest medium bardzo szybkim i bezlitosnym, które pozwala weryfikować wypowiedzi tego, czy innego polityka zaledwie w kilka sekund. Poza tym mainstream stał się już tak bardzo prorządowy i antyopozycyjny, że nachalnej propagandy mają dosyć nawet ci, których polityka prawie w ogóle nie zajmuje. Aby się o tym przekonać wystarczy obejrzeć dowolne wydanie „Wiadomości TVP”, czy program publicystyczny w TVP Info.

Do tego coraz większą popularność zdobywają demaskatorskie profile w mediach społecznościowych, takie jak na przykład: „Żelazna logika”, „Gówno Prawda 2.0”, czy „Co to ja powiedziałem”, które w ostry i bezpardonowy sposób komentują otaczającą nas rzeczywistość oraz rozliczają się z politykami wszystkich opcji i celebrytami. A jak potężnym narzędziem w dzisiejszej polityce jest internet boleśnie przekonał się Bronisław Komorowski, którego nagłośnione wpadki i gafy w dużej mierze przyczyniły się do wyborczej porażki.

Mainstreamowe media nie dość, że zakłamują rzeczywistość, to stają się też kijem bejsbolowym obozu władzy. Ostatni atak na prezydenta Dudę w wykonaniu Newsweeka mógł być zemstą za złożoną niedawno propozycję przeprowadzenia referendum razem z wyborami 25 października. Prorządowy tygodnik, którego redaktor naczelny dyszy nienawiścią do wszystkiego co jest związane z opozycją już w czasie kampanii prezydenckiej nie wahał się grać antysemicką kartą, czy posługiwać oczywistymi kłamstwami (za co zresztą osobiście przepraszał Andrzeja Dudę), dlatego bardzo prawdopodobne jest, że i w tym przypadku chciał dopomóc rządowi przygotowując piórem Michała Krzymowskiego „sensacyjny” tekst dotyczący rzekomych wyłudzeń z budżetu Sejmu przez Dudę, gdy ten był posłem. Nieustająca nawalanka w prezydenta i opozycję prędzej czy później skończy się tym, że część wyborców zacznie utożsamiać się z ofiarą nieustannej nagonki.

PiS może też dostać premię dla partii, która przewodzi stawce w sondażach, ponieważ potencjalny zwycięzca zbiera głosy niezdecydowanych oraz ludzi, którzy decyzję podejmują pochylając się nad kartą wyborczą. Poza tym skoro Polacy zmienili prezydenta, to naturalną koleją rzeczy będzie też zmiana rządu. Wśród obywateli narasta frustracja spowodowana nieudolnymi rządami koalicji PO-PSL, a Polacy zmęczeni nieustannymi wojnami politycznymi będą woleli, gdy rząd i prezydent będą wywodzić się z jednego obozu politycznego.

Największej partii opozycyjnej pomagają również takie deklaracje jak ta ostatnia przewodniczącego Twojego Ruchu, który apelował do zbudowania koalicji wszystkich przeciw PiS – od PO, przez lewicę na PSL i Nowoczesnej kończąc. Ta propozycja „kordonu sanitarnego” pojawia się już nie pierwszy raz, ale w sytuacji, gdy PiS idzie po władzę, takie zapowiedzi wzbudzą u części wyborców naturalną reakcję, która objawia się pytaniem: dlaczego oni tak bardzo nie chcą dopuścić ich do władzy?

Całkowicie niewiarygodnie i śmiesznie zarazem brzmi narracja, która jest nieudolnie narzucana przez polityków Platformy, w tym między innymi Pawła Zalewskiego, który przekonywał, że prezydent Duda kontynuuje politykę zagraniczną zapoczątkowaną przez Bronisława Komorowskiego. Brzmi to o tyle śmieszniej, że Andrzej Duda w kampanii, a Prawo i Sprawiedliwość od lat stawali w ostrej kontrze do polityki Komorowskiego w ogóle, a dla obywateli ostatnimi „sukcesami” byłego prezydenta jest opowieść w USA o bigosie i zdjęcie na krześle w japońskim parlamencie.

Od momentu zaprzysiężenia Andrzeja Dudy daje się zauważyć kreowany przez media i władzę sztuczny spór na linii prezydent-rząd. Tą sztuczność Polacy mogą dość łatwo wychwycić, a to z tego względu, że Duda dopiero rozpoczął urzędowanie i z tego tytułu ma spory mandat poparcia. Poza tym, jeśli wyborcy zestawią sobie wypowiedzi i zachowanie Komorowskiego jako dotychczasowego prezydenta, z tym co prezentuje Andrzej Duda teraz, to efekt zmiany na najwyższym stanowisku w państwie zostanie spotęgowany.

Ze strony rządu całkowicie niepoważnie i groteskowo wygląda też nieustanne zabieganie do prezydenta Dudy o zwołanie Rady Gabinetowej. W ten sposób Ewa Kopacz ośmiesza siebie i urząd, który piastuje, a poza tym ustawia się w roli petenta, niczym osioł ze Shreka krzyczący: „Wybierz mnie! Wybierz mnie!”. Poza tym premier traktuje prezydenta w sposób nie licujący z godnością urzędu, momentami wręcz chamski, co wyborcy także wychwycą i wezmą pod uwagę oddając swój głos w październiku.

Zbliżamy się do apogeum polaryzacji między dwiema głównymi partiami w Polsce. Jeśli na spotkania z Beatą Szydło przychodzą tysiące ludzi, a na spotkania z Ewą Kopacz trzeba umawiać statystów, to odpowiedź na pytanie, kto bardziej rozumie Polaków staje się dla wielu oczywista. Gdy za przeciwnika PiS ma premiera objeżdżającego kraj niedostępnym dla większości Polaków pociągiem, błaźni się wąchaniem kotletów i stawianiem lodów Radzie Ministrów, pomijając już dziesiątki kompromitujących ją wypowiedzi, to opozycja podejmująca tematy społeczne i gospodarcze ma naprawdę ułatwione zadanie. Platforma w ten sposób sama ładuje się pod walec drogowy i wynik grubo poniżej 20% nie powinien nikogo zdziwić.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.