Jacek Kurski zapewnia: „najważniejsza jest wygrana prawicy”. I puszcza oko do Polaków ws. swojej przyszłości...

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jacek Kurski, bohater dnia niemal we wszystkich mediach, nie wydaje się przejmować doniesieniami o braku dla niego miejsca na listach. W TVN24 zapewniał, że zależy mu na zmianach w Polsce, a nie kolejnej kadencji.

W życiu byłem dwa razy posłem, dwa razy europosłem. W Sejmie byłem wiceprzewodniczącym komisji, członkiem komisji śledczej. Nasyciłem się i naszumiałem. To byłoby dla mnie tragedią, gdybym nie był nigdy posłem. A tak?

— mówił Kurski pytany, czy decyzja o braku miejsca na liście jest dla niego tragedią.

Nie postrzegałem swojej roli jako bulteriera. Może na początku mojej kariery ten niebyt ładny kynologiczny odpowiednik był mi przypinany, ale ostatnie lata to już inny styl. Dla mnie ważne jest, że mogę służyć Polsce, to mniej ważne. Będę członkiem i jestem członkiem Zjednoczonej Prawicy, obozu wielkiej zmiany. To jest dla mnie ważne

— mówił Kurski.

W reakcji na cytat ze swoich słów, w których mówił, że rolą polityka jest kandydowanie, Kurski wskazał, że to prawda.

Dlatego wyrażałem gotowość do kandydowania, więc wyrażałem gotowość do startu. Nie zawsze są jednak możliwości. Jednak jest coś takiego, jak mądrość etapu. To jest coś, co mnie spotkało. Nie rozpaczam, liczę na wygraną Zjednoczonej Prawicy. To najważniejsze wybory od 25 lat. Jeśli jakoś mogę być przydatny, a mam czasem sen, że mogę być przydatny na innych funkcjach po wyborach, to będzie to dla mnie jeszcze większe radość niż kolejna kadencja

— tłumaczył Kurski. A może sugerował, że będzie się zajmował innymi zadaniami po wyborach?

Był europoseł nie zgodził się z Andrzejem Morozowskim, który twierdził, że brak miejsca dla Jacka Kurskiego czy Marcina Mastalerka to dowód na przedmiotowe traktowanie polityków przez Jarosława Kaczyńskiego. Morozowski pytał, czy Beata Szydło i Marcin Mastalerek nie są figurantami.

Nie mam takiego wrażenia, to była decyzja gremium, zbiorowości. Ne byłem tam, nie uważam, by ktoś był w PiS figurantem. Jarosław Kaczyński cieszy się niezaprzeczalnym autorytetem

– odpierał zarzuty Kurski.

Zaznaczył, że „liderem obozu dobrej zmiany jest Jarosław Kaczyński”.

To, że ktoś się nie znajdzie na listach, pokazuje, że jest rodzaj selekcji, korekty. Trzeba się starać, ale nie zawsze się udaje. To jest w polityce zdrowe, że trzeba się starać. Tu działa konkurencja. To jest również rodzaj mądrości etapu w sprawie Mastalerka

— przekonywał.

Pytany, czy nie rozważa startu z innych partii Jacek Kurski zapewnia, że nie zmieni „barw”.

Nie myślę o innych partiach. Jestem lojalnym członkiem ZP. Rok poświęciłem na budowę zjednoczenia prawicy. Nie chcę jednak robić niczego na siłę. Jestem na „ty” ze wszystkimi członkami kolegium politycznego PiS. Nie zadzwoniłem do nikogo, uznałem, że poddam się pod ocenę tego gremium, nie tupiąc i nie robić niczego na siłę. Będę służył Polsce i ZP jak będę potrafił. Dla mnie największe jest wygrana ZP i zmiany w Polsce

— zapewniał.

Dodał, że „czasem w życiu jest tak, że trzeba przejść dodatkowy zakręt”.

Na koniec, pytany czy Jarosław Kaczyński dzwonił dziś do niego, Kurski „puścił oko do opinii publicznej”.

Nie będę ujawniał rozmów z panem prezesem. Z rozmów z prezesem zawsze wychodzę wzmocniony i ubogacony wielką nadzieją na dobrą przyszłość dla Polski. A pracując dla kraju pracujemy dla siebie

— mówił tajemniczo Jacek Kurski.

Czyżby media za szybko ogłosiły jego koniec?

wrp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.