Zadziwiająca zbieżność czasowa pomiędzy "planem energetycznym" Jana Kulczyka, a Unią Energetyczną Donalda Tuska

fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

W służbowej willi premiera Donalda Tuska, wówczas człowieka obdarzonego największym zakresem władzy w Polsce, nagrano jego rozmowę z najbardziej wpływowym biznesmenem w Polsce.

Pośledniejszych ludzi władzy, jak prezes NBP, szef MSW czy CBA, kelnerzy nagrywali rutynowo w warszawskich restauracjach. Proceder ciągnął się wiele miesięcy, chyba wygodniej liczyć w latach. Pytanie tylko, kto tu był przysłowiowym kelnerem? Czy ten spryciarz, który nagrywał, czy ten premier, którego nagrano?

Podsłuchana rozmowa Tuska dotyczyła „mostu energetycznego” pomiędzy Ukrainą a Unią oraz „planu energetycznego dla Europy” autorstwa Jana Kulczyka. Kulczyk zabiegał o poparcie dla swoich biznesów nie tylko u Tuska, lecz również w Komisji Europejskiej, a także u wicekanclerza Niemiec i władz Ukrainy. W sprawie swoich inwestycji Kulczyk kręcił się po całej Europie, jak nie przymierzając kot z pęcherzem.

Rozmowa Kulczyka z Tuskiem miała miejsce w pierwszej połowie 2014 roku. To uściślenie czasu jest ważne. Dokładnie w tym samym czasie premier Tusk wpadł na pomysł Unii Energetycznej i również zaczął kręcić się po całej Europie, jak nie przymierzając kot z pęcherzem. Według Tuska ta Unia Energetyczna miała być lekarstwem na uzależnienie Europy od rosyjskich surowców energetycznych. Tyle, że był to pomysł z rzędu tych, których nikt nie traktuje poważnie, gdyż są z góry skazane na niepowodzenie, co się zresztą spełniło.

Dzisiaj mało kto pamięta o Unii Energetycznej Tuska. Pozostaje pytanie, czy on sam traktował ten pomysł poważnie, przecież nie jest głupszy od swoich kolegów z UE, którzy nie mieli od początku wątpliwości, że to na nic. Nie było bowiem najmniejszych szans na osiągnięcie zgody wszystkich państw Unii w sprawie wspólnej polityki energetycznej wobec Rosji. Zresztą do dzisiaj nie ma…

W tej kwestii istnieje także kontekst Radosława Sikorskiego, byłego ministra spraw zagranicznych. Jeden z kelnerów, który podsłuchiwał rząd zeznał, iż:

Radosław Sikorski planował zostać unijnym komisarzem ds. energetyki, by móc bezpośrednio nadzorować inwestycje na Ukrainie prowadzone przez Jana Kulczyka.

Zresztą sam Sikorski przyznał, że z Kulczykiem rozmawiał o międzynarodowej polityce energetycznej oraz o inwestycjach na Ukrainie.

Pozostaje także pytanie o tę znamienną koincydencję czasową: w pierwszej połowie 2014 roku Tusk spotyka się kilkakrotnie z Kulczykiem w sprawie jego biznesu energetycznego, a następnie sam zaczyna jeździć po Europie ze swoim przesłaniem Unii Energetycznej. Musi narodzić się wątpliwość, w jakim celu Tusk starał się przeforsować projekt kompletnie nierealny? Jeśli ktoś powie, że to był jedynie kamuflaż, że polski premier pod przykryciem wyimaginowanej Unii Energetycznej załatwiał energetyczne interesy oligarchy, to będzie wypowiedź warta zastanowienia. A może nawet sejmowej komisji śledczej w przyszłym Sejmie…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.