Intensyfikuje się nagonka partii rządzącej i jej mediów na prezydenta Andrzeja Dudę. Po występie „Newsweeka”, który oskarżył go o sprzeniewierzenie 11 tys. zł. z kasy sejmowej do ataku przystąpił minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.
Uczynił to na rozkaz swojej szefowej, Ewy Kopacz, która nie jest w stanie ukryć swojej nienawiści do prezydenta, bo nie chce zwołać Rady Gabinetowej i na dodatek prowadzi samodzielną politykę zagraniczną, nie uzgodnioną z szefową rządu. A szefowa rządu jak wiadomo jest w tej dziedzinie prawdziwą ekspertką. Na temat sytuacji na Ukrainie wypowiedziała się wkrótce po objęciu swego urzędu. Był to kuriozalny komentarz na temat agresji rosyjskiej na Ukrainie. Oto cytat: „Ja jestem kobietą. Ja sobie wyobrażam, co ja bym zrobiła , gdyby na ulicy nagle pokazał się człowiek, który wymachuje jakimś ostrym narzędziem albo trzymał w ręku pistolet? Pierwsza moja myśl: tam za moimi plecami jest mój dom, tam są moje dzieci, wpadam do domu, zamykam drzwi i opiekuję się własnymi dziećmi”.
A szef MSZ Grzegorz Schetyna skompromitował się w mediach informując polską i zagraniczną opinię publiczną, że obóz koncentracyjny Auschwitz - Birkenau wyzwoliła armia ukraińska. Nie wiedział biedaczek, że armii ukraińskiej nie było, bo nie było państwa o nazwie Ukraina, a obóz wyzwalał I Ukraiński Front sowieckiej Armii Czerwonej. Na Kremlu mieli z tego niezły ubaw.
W ramach akcji kompromitowania prezydenta Dudy nasze autorytety od polityki zagranicznej postanowiły publicznie przyczepić się do jego wypowiedzi po wizycie w Estonii, w której zwrócił uwagę na konieczność rozszerzenia formatu normandzkiego.
„Nie wyobrażam sobie, żeby nie brały w nim udziału silne państwa europejskie, ale mogłyby w nim wziąć udział Stany Zjednoczone, jako światowe mocarstwo, z którym na pewno Rosja musi się liczyć i sąsiedzi Ukrainy, czyli ci, którzy bezpośrednio są zainteresowani tym, co się tam dzieje”.
Tę wypowiedź Schetyna skwitował następująco:
„Dla tego formatu nie ma alternatywy” i zadrwił z prezydenta słowami: „Jak ktoś robi politykę zagraniczną w mediach, to zaliczą twarde lądowanie”.
A jakież to było lądowanie? Przebywający w Berlinie na rozmowach z kanclerz Merkel i prezydentem Francji Hollande’m prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył, że jest zadowolony z negocjacji z Niemcami Francją i Rosją i to mu wystarczy. A co miał powiedzieć? Niemcy zrobią wszystko żeby nie wypuścić z rąk żyły złota, jaką jest Ukraina, a Ukraina potrzebuje na gwałt pomocy finansowej ze strony Unii Europejskiej. Zaś RFN potrzebuje nowych rynków zbytu dla swoich produktów i zrobi wszystko, żeby zniewolić ten kraj przy pomocy swoich inwestycji. Co ma miejsce w Polsce. Ukraina buduje mur obronny na granicy z Rosją, a Rosja prowokuje państwa bałtyckie i porywa ich obywateli. We wschodniej Ukrainie panoszą się rosyjskie „zielone ludziki”. Oto skutki funkcjonowania formatu normandzkiego. Ale Berlin i Paryż będą bez żenady kontynuować swoje „partnerstwo” z Rosją, czy to się Ukrainie podoba czy nie.
Występ Schetyny na kilka dni przed wizytą prezydenta Rzeczypospolitej w Berlinie jest przykładem skrajnego braku odpowiedzialności za państwo, za polską rację stanu i wizerunek naszego kraju za granicą. I co to Schetynie dało? Dlaczego próbował zdezawuować Głowę Państwa? Nie ulega wątpliwości, że ze strachu przez Ewą Kopacz, która pewnie zagroziła, że jak nie „dołoży” Dudzie, to może pożegnać się z pierwszym miejscem na liście wyborczej w Legnicy i wylądować na ostatnim miejscu w Kopytkowie Dolnym albo jeszcze gorzej. I już było tak pięknie, a tu nagle nadeszła z Kijowa wiadomość, że strona ukraińska i strona polska będą we wrześniu omawiać możliwość przyłączenia Warszawy do rozmów o uregulowaniu sytuacji w obwodzie donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy. To ogłosił wiceszef administracji prezydenta Ukrainy d/s zagranicznych, Konstanty Jelisiejew.
Tak działa dyplomacja, o czym nie ma zielonego pojęcia Ewa Kopacz i jak widać próba skompromitowania prezydenta w oczach Berlina spaliła na panewce. Niech zostawi Schetynę w spokoju i zamknie się w swoim domu ze swoimi dziećmi i nie biega po ulicy z politycznym antypisowskim nożem bo może się jeszcze skaleczyć. A minister Schetyna powinien wreszcie nauczyć się rozróżniać między formatem dyplomatycznym, a formatem śląskim, z którego się wywodzi. Warto być walecznym politykiem, wtedy przegrana mniej boli i człowiek przynajmniej zachowuje twarz.
Nie zapomnij kupić aktualnego numeru „wSieci”! Temat tygodnia - „ALIBI OD BOR”. Ujawniamy,jak ukręcono łeb sprawie kilometrówek Sikorskiego!
Tygodnik dostępny również w wersji elektronicznej! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html. Zapraszamy do czytania!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/263340-minister-schetyna-powinien-nauczyc-sie-rozrozniac-miedzy-formatem-dyplomatycznym-a-formatem-slaskim