Podstawowym warunkiem życia w demokracji są uczciwe media, gdy ich nie ma, można śmiało mówić o kraju będącym w stanie poważnej zapaści.
Brak obiektywnych i rzetelnych mediów wspierających dobre posunięcia władzy i zwracających uwagę na jej złe decyzje jest dużym mankamentem. Natomiast gdy najważniejsze telewizje, rozgłośnie radiowe i spora część prasy, bierze udział w dintojrze mającej zniszczyć wizerunek prezydenta Polski, to znaczy, że państwo jest w rozsypce, a trzęsie nim gangsterska grupa interesów.
Od 6 sierpnia trwa skoordynowany, prowadzony z pełną premedytacją i z wykorzystaniem najbardziej podłych chwytów prasowo - telewizyjny ostrzał głowy państwa. Spece od obrzucania błotem prześcigają się w pomysłach jak zbrzydzić obywatelom prezydenta. Od rzeczy paradoksalnych, a wręcz komicznych, kiedy to zarzucano mu, że wygłosił orędzie bez kartki i w ogóle jakie to nie poważne mówić tak z głowy, do zarzutów o przywłaszczenie sobie pieniędzy w czasach, kiedy był posłem na sejm.
Zamiast wnikliwych analiz po ważnej podróży do Tallina, otwierającej zagraniczne wizyty polskiego prezydenta, mamy „sensacje” jakoby jako poseł nadwyrężył budżet sejmu na 11 tys. Sprawa jest rozdymana na siłę, bo w sejmie za czasów Bronisława Komorowskiego i Ewy Kopacz panowały nie do końca doprecyzowane metody rozliczania podróży. Ponadto to jest tylko rachitycznie udokumentowana teza, że nie były to wyjazdy związane z wykonywaniem mandatu posła przez Andrzeja Dudę. Inni posłowie zostali objęci niepisaną amnestią jeśli chodzi o „kilometrówki”, więc wyciąganie tego akurat prezydentowi Dudzie nie jest dbaniem o praworządność, tylko prymitywnym jątrzeniem. Żeby było już zupełnie groteskowo do tej akcji cyngli Tomasza Lisa z „Newsweeka” przyłącza się w ramach platormerskiej etyki pełna oburzenia posłanka Joanna Mucha. Ta sama, która podarowała 6 mln z ministerstwa sportu prywatnym organizatorom koncertu Madonny na Stadionie Narodowym. Tylko czekać jak posiadacz zegarka za 37 tys. wyjdzie ze zbolałą miną, pełen potępienia i oburzenia na takie praktyki jak latanie samolotem czy spanie w hotelu.
Wydawałoby się, że po tym co zrobiono Śp. Lechowi Kaczyńskiemu, tym bardziej mając na uwadze jaki był finał tych knowań, nigdy więcej nie powtórzy się sterowane z góry niszczenie głowy państwa.
A tym czasem mamy dokładną powtórkę tamtych jakże obmierzłych działań.
To nie jest kwestia, że ten czy ów publicysta ma krytyczny stosunek do głowy państwa. Ma do tego prawo. Groźna jest jednak bezwzględna nagonka, sterowana przez osławionych „wajchowych”. Wygląda to tak jakby ktoś dawał polecenia mediom, w tym publicznym, bo przekaz jest ujednolicony i tuby multiplikują konkretne tezy. Pisowski prezydent, pytania referendalne nie dość, że nie zrozumiałe, to niepotrzebne, nie pojechał z pokłonami do Brukseli i tak dalej. Ciągła negacja, kwestionowanie, rozmydlanie, przeinaczanie, oskarżanie, deprecjonowanie, umniejszanie, a kiedy jest to tylko możliwe przemilczanie jak choćby jego udziału w koncercie poświęconym budowie Łuku Tryumfalnego, organizowanym przez Janka Pietrzaka i towarzystwo Patriotyczne.
Dlatego bardzo dobrym posunięciem jest odmówienie akredytacji na obsługę prezydenckiej wizyty w Berlinie, podszywającym się po dziennikarzy funkcjonariuszom z „Newsweeka” i „Gazety Wyborczej”.
Po pierwsze, po co mieć podczas ważnych rozmów wokół siebie nienawistników czyhających na byle potknięcie, a po drugie porządki w mediach czas zacząć.
Poza tym, ci manipulatorzy od Lisa i Michnika, mają tyle atrakcyjnych podróży z premier Kopacz, że nie powinni narzekać na brak ważkich tematów.
W najnowszym numerze tygodnika „wSieci”:„KAMPANIA WYBORCZA W TVP, CZYLI PRL BIS”.
E-wydania tygodnika dostępne na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/263282-media-zaangazowane-w-szkalowanie-prezydenta-andrzeja-dudy-to-koronny-dowod-na-polske-w-ruinie