NASZ WYWIAD. Paweł Soloch, nowy szef BBN: o tym, co zastał w Biurze po gen. Kozieju, współpracy z MON i o tym, gdzie znajduje się aneks z raportu WSI. Polecamy!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Julita Szewczyk
Fot. Julita Szewczyk

Jak wygląda to w praktyce? Pytania, które państwo wysyłają, trafiają do Ministerstwa Obrony Narodowej, służb specjalnych?

Tak. Adresatami naszych wniosków są Ministerstwo Obrony Narodowej, instytucje związane ze służbami specjalnymi, ale są też elementy dotyczące Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W BBN – jeszcze za prezydentury Lecha Kaczyńskiego – ukuto całościowe podejście do kwestii bezpieczeństwa. Mianowicie bezpieczeństwo państwa jest czymś więcej niż tylko skupieniem się na zagrożeniu natury militarnej, czyli kwestiami samej armii. To nawet nie same służby specjalne, ale cały system kierowania państwem – to, co w moim przekonaniu jest bardzo niedopracowane. Musimy mieć na tyle sprawny ten system, by od sytuacji kryzysowej w miarę płynnie przejść do sytuacji wojny, jeśli byłaby taka potrzeba. To pytanie, w jaki sposób rząd, instytucje państwa i prezydent reagują w sytuacji zagrożenia, jaki jest przepływ informacji i kompetencji.

Mamy też bardziej przyziemne sprawy i bieżącą sytuację związaną na przykład z monitorowaniem tego, co się dzieje w kraju w sprawie suszy. Oczywiście prezydent nie zajmuje się tym bezpośrednio – bo to zadanie rządu – ale przedstawiciel prezydenta w postaci szefa BBN zasiada w kolegium zarządzania kryzysowego (tak jak w kolegium ds. służb i offsetu). Tworzymy mechanizmy monitorowania rządu także i w tym względzie. Struktura zastana poza zagadnieniami militarnymi i służb specjalnych zawiera wiele innych segmentów, co do których niebawem zaprezentujemy pewne rozwiązania. To również bezpieczeństwo energetyczne, zarządzanie kryzysowe, ochrona ludzkości i tego typu rzeczy. Jest też wymiar międzynarodowy, który nachodzi się z tym, co robi min. Szczerski – szczyt NATO, kwestie bezpieczeństwa w polityce zagranicznej – tego jest dużo, a środków nie ma za wiele.

Powtórzę – naszym podstawowym zadaniem jest zapewnienie informacji dla prezydenta, a następnie przeprowadzenie analiz i rekomendacji. To dopiero się wykluwa – i to w sytuacji dość ograniczonej, a przy tym specyficznej, bo w samym środku kampanii wyborczej. Inna sytuacja będzie po 25 października, niezależnie jak skończą się te wybory.

Zejdźmy zatem na poziom konkretów. W debacie publicznej sporym echem odbija się sprawa aneksu z raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Czy aneks owiany pewną aurą tajemniczości, pozostawiony w spadku po Bronisławie Komorowskim, jest tam, gdzie być powinien?

Według informacji, które dostałem formalnie z archiwum – w kancelarii tajnej nie ma aneksu, o który panowie pytają. Nie ma go na terenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Poinformowałem o tym prezydenta i to wszystko, co w tej sprawie mogę na tę chwilę powiedzieć.

Ciekawe. Skoro jednak jesteśmy przy temacie dawnych WSI, to zapytamy o pana ocenę, jeśli chodzi o wpływ tych środowisk na debatę publiczną. Obecni w niej są, co często widzimy w mediach, ale jaki jest ich realny wpływ?

Ci ludzie są obecni w debacie publicznej, o czym sami panowie wspominają, ale również w, nazwijmy to, infrastrukturze kraju. Natomiast ich wpływ na rzeczywistość jest trudny do oceny. Powtórzę, że my dopiero zaczynamy pracę w BBN, które jest w fazie organizacji. Naszym pierwszym zadaniem jest ogarnięcie tego, co zastaliśmy w Biurze – jacy ludzie tu pracują, co możemy zrobić, a co nie, uwzględniając przepisy, pieniądze, etc.

Pewne sprawy zostały zdefiniowane przez prezydenta i należy znaleźć odpowiedź, jak te zadania realizować. Chcemy to zrobić jak najszybciej, ale potrzeba nam czasu. Minęły dwa tygodnie od realnego funkcjonowania ministrów kancelaryjnych, przy rządzie, który jest de facto przejściowym. To bardzo specyficzna sytuacja.

To z innej dziedziny. Panie ministrze w Sejmie trwają prace nad projektem ws. kontroli operacyjnej. Projektem, który od początku wywołuje duże emocje i kontrowersje, by przytoczyć opinie Bura Analiz Sejmowych czy Sądu Najwyższego. Czy BBN powinien się jakoś włączyć w tę dyskusję?

BBN powinien się zająć tym projektem i to zrobi. Włączymy się w to na tyle, na ile będzie to wolą prezydenta. Analiza i opinia na ten temat będą przygotowywane, tylko znów – musimy mieć trochę czasu, wszystkiego naraz nie zrobimy. Dalsze działania będą działać od woli prezydenta.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych