Platforma Śmieciowa, czyli krótka refleksja po dwóch latach działania ustawy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Tomasz Gzell
fot. PAP/ Tomasz Gzell

Dwa lata temu dyskutowałem z przyjaciółką mojej żony o tzw. ustawie śmieciowej. Moje argumenty nie były wyszukane. Ot, zwykła znajomość funkcjonowania naszego państwa pozwalała wysnuć logiczne wnioski, że po jej wprowadzeniu może być tylko gorzej.

Podstawowym argumentem koleżanki była troska o zaśmiecanie lasów. – Jak znam funkcjonowanie naszej administracji – odpowiedziałem kracząc – dopiero teraz zobaczysz ile będzie śmieci w lasach.

Od tamtej pory spotykaliśmy się jeszcze wielokrotnie. Chyba dwa razy przy tych okazjach napomknąłem, jak u mnie w gminie funkcjonuje ustawa. – Śmieciarze przyjeżdżają raz w miesiącu. Posegregowane śmieci już na 10 dni przed ich przybyciem zaczynają powoli piętrzyć się przed podjazdem. W lecie na kilka dni przed dniem odbioru gości wita przykry zapach.

NIK alarmuje, że gminy nie potrafią oszacować ilości wyrzucanych śmieci i asekuracyjnie nakładają wyższe opłaty. Koleżanka patrzyła na mnie trochę jak na pisowskiego oszołoma, który na wszystko narzeka. Tymczasem słowo (moje słowo) ciałem się stało. Niczym grzyby po deszczu przez dwa lata wzrosła w kraju liczba dzikich wysypisk. Wg GUS ich skala powiększyła się o jedną piątą, a w dużych miastach prawie o 40%. W tym roku Lasy Państwowe planują wydać na usuwanie podrzuconych śmieci ponad 18 mln złotych. Prawie o 3 mln więcej niż dwa lata temu. A wpływy z mandatów nawet nie pokrywają ułamka tych kosztów. Za zaśmiecanie lasów grozi bowiem mandat do 500 zł. Za wjazd samochodem do lasu drugie 500. Tylko, że złapanie sprawców graniczy prawie z niemożliwością.

Zresztą wielu pozbywa się śmierdzącego ładunku w zwykłych przydrożnych rowach, a co bardziej złośliwi w newralgicznych miejscach jak np. przystanki autobusowe. Wściekłość obywatela może nie znać granic. Ustawa miała uporządkować sytuację. Ludzie w miastach odpady segregują, owszem - na te do własnego śmietnika i na te do śmietnika sąsiada. W ramach obrony ci drudzy zakładają blokady na śmietniki – kłódki, łańcuchy itp. Tak w praktyce wygląda naśladowanie Europy a la Platforma Obywatelska. Przecież jednym z podstawowych argumentów wprowadzenia nowego ustawodawstwa śmieciowego miało być dostosowanie naszych regulacji do zasad unijnych. W efekcie w lasach i przydrożnych rowach coraz brudniej, podatnik dopłaca 3 mln do sprzątania knieji, a zarabia sklep z kłódkami oraz samorząd.

Większość gmin rozlicza się z firmami wyrzucającymi śmieci ryczałtem

-– powiedział dla Panoramy TVP Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK.

Niezależnie od ilości wywożonych nieczystości. W efekcie w nowym systemie część mieszkańców płaci więcej.

I o to chodzi. Obywatelowi śmierdzi, w lesie brudno, ale urząd skasuje.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych