Referendalne dylematy. Cóż począć z nagłym nadmiarem bezpośredniej demokracji?

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Jestem wielkim fanem demokracji bezpośredniej, czyli referendów. W sprawie tych, które ewentualnie nadchodzą (choć prawdopodobieństwo przychylenia się Senatu do wniosku Andrzeja Dudy jest niewielkie) mam jednak odczucia ambiwalentne.

Z jednej strony kilka pytań w obu referendach zyskało poparcie ogromnej liczby Polaków, którzy wnioskowali o głosowania w tej sprawie. Tak jest w przypadku nie tylko 6-latków czy Lasów Państwowych oraz wieku emerytalnego, lecz także wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. Przecież od zmielenia podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie wziął swoją nazwę Ruch Zmielonych Pawła Kukiza. Nie ma powodu, aby do tamtego wniosku przykładać wagę mniejszą niż do tych, które wziął pod uwagę Andrzej Duda.

Z drugiej strony prawnicy – w tym prof. Andrzej Zoll – wskazują, że kwestie poruszane w referendach nie spełniają zawartego w Konstytucji oraz ustawie o referendum kryterium „szczególnego znaczenia dla państwa”. Tyle że to kryterium czysto uznaniowe. Nie wiem, jak definiuje to pan prof. Zoll, ale można chyba uznać, że zarówno wiek emerytalny, jak i ordynacja wyborcza czy finansowanie partii mają dla państwa szczególne znaczenie.

Można by się spierać, czy aby na pewno szczególne znaczenie mają zagadnienia in dubio pro tributario, statusu Lasów Państwowych czy obowiązku szkolnego dla 6-latków. Jednak w tych dwóch ostatnich kwestiach mieliśmy przecież do czynienia ze wsparciem wniosków przez wymaganą liczbę obywateli (ponad 500 tys. osób), tyle że ich wnioski nie zostały uwzględnione. Zatem można uznać, że prezydent po prostu wsparł ich głos.

Tu pojawia się paradoks, gdyż o ile zasada szczególnego znaczenia dla państwa jest zapisana w przypadku wniosku o referendum składanego przez prezydenta oraz uchwały Sejmu, to nie ma jej już przy referendum z wniosku obywatelskiego. Ustawa mówi po prostu: „Sejm może postanowić o poddaniu określonej sprawy pod referendum z inicjatywy obywateli, którzy dla swojego wniosku uzyskają poparcie co najmniej 500 000 osób mających prawo udziału w referendum”.

Ale tu pojawia się kolejny haczyk, bo referendum z wniosku obywatelskiego nie może dotyczyć „wydatków i dochodów, w szczególności podatków oraz innych danin publicznych”. Tymczasem czego innego dotyczy referendum w sprawie wieku emerytalnego, jeśli nie „wydatków i dochodów”? Choć oczywiście formalnie temat jest inny.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.