Krzysztof Szczerski przed wizytą prezydenta w Estonii: „Dopóki nie ma bezpieczeństwa w naszym regionie, napięcie dotyczy całej Europy”. NASZ WYWIAD

fot. fratria/Julita Szewczyk
fot. fratria/Julita Szewczyk

Sojusz NATO wtedy jest żywy, jeśli analizuje, wyciąga wnioski i daje własnym społeczeństwom sygnały, że zdaje sobie sprawę ze zmian we własnym otoczeniu

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Szczerski, minister w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialny za politykę zagraniczną.

wPolityce.pl: Panie ministrze, jutro pierwsza zagraniczna podróż pana prezydenta Dudy. Kierunek - Estonia, dla wielu zaskakujący. Z jakim przekazem prezydent leci do Tallina?

Krzysztof Szczerski: Ta wizyta ma podwójny charakter. Z jednej strony będą rozmowy z prezydentem, premierem i przewodniczącym parlamentu Estonii, która jest naszym sprawdzonym sojusznikiem w ramach NATO i Unii Europejskiej. To będzie początek tych rozmów, które pan prezydent zapowiadał, o bezpieczeństwie i obecności NATO w tej części Europy. To także będzie dyskusja o konieczności tworzenia wspólnoty środkowoeuropejskiej - od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne i Adriatyk. To dopiero początek, tą wizyta stawiamy pierwsze kroki na tej drodze.

Jest też drugi wymiar tej wizyty, wymiar symboliczny związany z datą tej wizyty, która przypada w Europejskim Dniu Pamięci Ofiar Hitleryzmu i Stalinizmu ustanowionym przez Parlament Europejski w rocznicę zawarcia paktu Ribbentrop - Mołotow. Pan prezydent wygłosi w czasie tej wizyty przemówienie, będzie w nim mowa o dwóch zasadach czy wartościach, które są niezbędne dla stabilności i bezpieczeństwa Europy. Chodzi o przestrzeganie prawa jako gwarancji pokoju i o podmiotowość Europy Środkowej jako gwarancji stabilności. Ten pakt był i złamaniem prawa i naruszeniem podmiotowości, jego rezultatem była wielka wojna. Dzisiaj także mamy do czynienia z sytuacją, kiedy Europa nie jest bezpieczna, bo prawo zostało naruszone na Wschodzie i sytuacja nie jest stabilna, bo dopóki nie mamy bezpiecznego całego tego regionu, to napięcie istnieje w całej Europie.

Słowa pana prezydenta, by w Polsce znalazły się stałe bazy NATO, żeby traktować nas jak wschodnią flankę sojuszu, a nie jak strefę buforową są już komentowane w Europie, głównie w niemieckiej prasie. Czy to opinie docierają do Andrzeja Dudy i jego kancelarii?

Ja nie przykładam szczególnej wagi do dyskusji publicystycznej. Publicysta ma prawo, żeby swoje opinie formułować w Polsce i za granicą, ale to co jest istotne z punktu widzenia dyplomacji polskiej i pracy pana prezydenta, to są oficjalne stanowiska państw. Rozpoczynamy tę rundę wizyt od Estonii, ale już niebawem będziemy w Berlinie, wszędzie będą się toczyły rozmowy i dopiero po nich poznamy stanowiska naszych partnerów. Ważne jest, żeby rozróżniać te dwa porządki - medialny i dyplomatyczny.

Czy ten postulat wzmocnienia wschodniej flanki jest zaproszeniem do rozmowy o bezpieczeństwie całego regionu?

Przede wszystkim chcemy dać sygnał, że jest to tematyka, która łączy wszystkie państwa tego regionu. Stąd ten mini-szczyt NATO w Bukareszcie. Właśnie wtedy, na początku listopada ma stamtąd wypłynąć wspólny głos państw, które tworzą wschodnią flankę. I ma to być głos nie tyle, jak gdzieś już słyszę, strachu, bo to jest całkowicie błędna interpretacja, tylko ma być to głos wzywający NATO, by pokazało swoją żywotność i zdolność do adaptacji w warunkach, w których pojawiają się kolejne zagrożenia w naszym otoczeniu. Sojusz wtedy jest żywy, jeśli analizuje, wyciąga wnioski i daje własnym społeczeństwom sygnały, ze zdaje sobie sprawę ze zmian we własnym otoczeniu. I, że w pewnej sytuacji może zmienić swoją strategię i sposób działania.

Czy to są zagadnienia, które pozwolą sprawdzić, kto jest naszym prawdziwym sojusznikiem wewnątrz NATO?

O to apeluje Polska, o to apeluje pan prezydent Duda i w oparciu o te rzeczy będziemy budować koalicje i konsensus w ramach całego NATO. Bo wiadomo, że nie chodzi o budowanie jakichkolwiek podziałów, wręcz przeciwnie, nam zależy, żeby wokół tego pytania o żywotność NATO budować porozumienie w ramach całego Sojuszu. I o tym będziemy rozmawiać z przywódcami, a nie o tym, co próbują narzucić publicyści. Ja te opinie czytam, przyjmuję je do wiadomości, oni mają prawo do ich formułowania, ale podkreślam, że decyzje zapadają pomiędzy przywódcami.

Praktycznie od razu po ogłoszeniu kalendarza pierwszych wizyt pana prezydenta pojawiły się głosy rozczarowania od pominiętych, choćby z Wilna. Na jakiej zasadzie ten kalendarz był układany?

Po pierwsze, ten kalendarz będzie jeszcze uzupełniany, bo są jeszcze pewne wizyty niepotwierdzone, więc nie można ich było ogłosić. Natomiast to, co już ogłosiliśmy jest dosyć logiczne i czytelne. To są przede wszystkim spotkania regionalne i związane z bezpieczeństwem, którego wzmocnienie jest podstawowym celem pana prezydenta. Drugim celem pana prezydenta jest strategia gospodarcza i innowacyjny skok polskiej gospodarki oraz poszukiwania dla nas partnerów. To pan prezydent osobiście wybrał stolice i rozmówców i dlatego ten kalendarz tak wygląda. Każdy, kto profesjonalnie zajmuje się polityką zagraniczną zrozumie właściwie przekaz jaki z niego płynie.

Rozmawiał Marcin Wikło

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.