Do skreślenia tych kilku słów skłoniły mnie trzy dzisiejsze wystąpienia polityków Platformy Obywatelskiej. I to nie byle jakich, rzekłbym nawet, że najważniejszych.
Marszałek Senatu mówił dosyć długo. Chyba na temat zgłoszonej przez Andrzeja Dudę idei referendum połączonego z wyborami parlamentarnymi. Piszę „chyba”, bo słowa, których używał pan marszałek, a przede wszystkim sposób w jaki ich używał nie pozwalają na ich zrozumienie.
Treść jaką chciał przekazać zamyka się właściwie w stwierdzeniu, że Komorowski swoje referendum wymyślił sam, a referendum Dudy to robota partyjna. Ot, takie finezyjne i zaskakujące odkrycie jednego z najważniejszych polityków partii rządzącej. Konkretów żadnych. Po co było to wystąpienie, nie wiem. Gdyby było jeszcze jakoś nadzwyczajnie płomienne i przekazywało jakieś emocje… No, ale nie przekazywało.
CZYTAJ TAKŻE: Borusewicz o referendum: „Zwrócę się do KBW o informację dotyczącą możliwości wspólnego głosowania w wyborach i referendum”
Pani premier miała dwa wystąpienia. Podczas pierwszego wystąpiła z mina zbitego pieska. Łkała dziennikarzom, że Duda ja zawiódł, że rozczarował, że miał być prezydentem wszystkich Polaków, a okazało się, że wciąż jest tylko prezydentem pisiorów.
Gdybym był ostrym politykiem… powiedziałabym, że zostałam oszukana
— wyznała Ewa Kopacz. Minę miała jednak nietęgą, daleką od ostrości… Po co takie wystąpienie, nie wiem. Partyjny, rytualny gniot.
Szczytem nieudacznictwa było jednak trzecie z wystąpień, które chciałbym przytoczyć. W roli głównej - ponownie Ewa Kopacz! Pani premier zainicjowała akcję patriotyczną „Kocham Polskę”. Schizofrenia w czystej postaci. Wszak to kobieta, która notorycznie zamiast słowa Polska używa zwrotu „ten kraj”. Nawet w dzisiejszym wystąpieniu „ten kraj” pojawił się kilkakrotnie. Poza tym była również mowa o konieczności wieszania banerów promujących akcję na płotach i balkonach. Nie czepiam się tego, że akcję „Kocham Polskę” prowadziła już kiedyś pogardzana przez Kopacz Młodzież Wszechpolska, bo Polskę każdy może i powinien kochać. Ale wstydem jest już na pewno to, że w klipie promującym akcję wykorzystano słowa hymnu, ale zniekształcone.
Nigdy miłość nie zginęła, póki my żyjemy!
— słyszymy w piosence.
CZYTAJ TAKŻE: ŻENADA! Ewa Kopacz z wielką pompą rozpoczyna akcję „Kocham Polskę” i… uporczywie używa zwrotu „ten kraj”. ZOBACZ SPOT
Pani premier zaprezentowała się również po raz kolejny jako rasowy mówca wiecowy. Przestrzegała przez mitycznym wrogiem Polski, o przepraszam, „tego kraju”.
Biało-czerwony sztandar jest tak ważny, że nie może być dzierżony przez ręce trzęsące się z nienawiści
— zabrzmiało jak z egzekutywy w czasach słusznie minionych.
Na koniec dwa wnioski. Pierwszy - PO już się kapnęła, że patriotyzm jest na topie, ale po słowach, które przytoczyłem powyżej, wiemy, że zupełnie inaczej rozumiemy pojęcie „patriotyzmu”.
Druga sprawa. Nie krzyczmy, że oni są nieudolni, że nie da się ich słuchać. To oczywiście prawda, ale czas jest taki, że należy pozwolić im mówić jak najwięcej. Niech mówi Kopacz, Borusewicz, niech mówią i śpiewają inni platformersi. Wtedy kwestia jesiennych wyborów rozstrzygnie się dużo wcześniej. Właściwie sama.
Nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce dostępny także w formie e - wydania. Szczegóły na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy do czytania!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/262957-kopacz-borusewicz-i-inni-nie-przeszkadzajcie-im-niech-mowia-to-wystarczy-zeby-po-jesiennych-wyborach-pis-mogl-rzadzic-samodzielnie