Referendum w dniu wyborów: jedna komisja, jedna urna, dwie frekwencje. KBW: „Będzie o 30 mln zł taniej, ale liczenie głosów potrwa nieco dłużej”

Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński

Gdyby 25 października odbyły się wybory do parlamentu i referendum, obowiązywałby jeden spis wyborców, karty do głosowania wrzucane byłyby do jednej urny, ale frekwencje byłyby liczone osobno - poinformowała w piątek szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj.

Szefowa KBW oszacowała, że referendum rozpisane na dzień wyborów parlamentarnych byłoby o ok. 30 mln zł tańsze, niż gdyby wyznaczono je na inny termin.

Koszty są w zasadzie te same, tylko my łączymy koszty i (w ten sposób je) zmniejszamy

—wyjaśniła. Tokaj przyznała, że połączenie wyborów z referendum wpłynęłoby natomiast na przedłużenie czasu liczenia głosów, ponieważ „komisje muszą obliczyć wyniki w wyborach do Sejmu i do Senatu, i muszą obliczyć karty referendalne”. Tokaj zapewniła, że nie jest problemem dla KBW ewentualne obciążenie systemu informatycznego związane z połączonymi głosowaniami.

Frekwencja wyborcza będzie liczona osobno dla referendum i dla wyborów parlamentarnych - poinformowała Tokaj. Jeden będzie natomiast spis wyborców, przy czym - jak podkreśliła - wyborca będzie mógł odmówić odebrania karty referendalnej.

Po zakończeniu głosowania komisja obliczy, ile wydała kart w referendum i ile wydała kart do Sejmu i do Senatu

—dodała. Obwodowe komisja wyborcze w ocenie Tokaj będą musiały liczyć „bardzo dokładnie”. By ułatwić liczenie obu frekwencji - w wyborach i w referendum - KBW rozważy zwrócenie się do resortu administracji o dodanie w spisie rubryki „referendum”. Wymagałoby to zmiany rozporządzenia ministra w sprawie spisu. Wówczas wyborca składałby dwa podpisy: zaświadczające o odbiorze kart do głosowania w referendum oraz w wyborach do Sejmu i Senatu.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych