Służby będą mogły inwigilować nas bez nakazu sądu? Rząd chce poprzeć senacki projekt ustawy o podsłuchach

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Swoboda podsłuchiwania dziennikarzy, duchownych. Oraz adwokatów w trakcie rozmowy z klientem ujawniającym informacje, co do których zachowania w tajemnicy prawnik jest zobowiązany – to scenariusz, który szykuje władza – twierdzi „Nasz Dziennik”.

Według gazety, zgodnie z projektem MSW, rząd ma ocenić projekt ustawy dotyczącej inwigilacji i billingów jako „pozytywny”, po czym rekomendować go do dalszych prac. Projekt zgłoszony w czerwcu przez senatorów PO jest już w Sejmie. Ma się nim zając powołana do tego podkomisja sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych.

W ramach obłędu legislacyjnego tego rządu spodziewam się przepychania tego projektu w sposób urągający stanowieniu prawa

—mówi poseł PiS Jerzy Polaczek, członek podkomisji w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”. MSW przedstawiło kilkanaście uwag do dokumentu, jednak w większości o charakterze technicznym. Na ewidentne wady wskazuje ocena Naczelnej Rady Adwokackiej. Według niej projekt narzuca „głębokie ograniczenia w zakresie ochrony tajemnic zawodowych”.

Prawnicy ostrzegają przed zawartymi w dokumencie możliwościami „inwigilacji obywateli bez właściwego nadzoru”. Co więcej, mówią o rozwiązaniach „właściwych dla państw autorytarnych”.

Kontrowersje dotyczą choćby sprawy skuteczności kontroli sądowej

—wskazuje poseł PiS Jarosław Zieliński. A także kwestii związanych z pozyskiwaniem informacji o charakterze poufnym, przekazywanych podmiotom wykonującym zawody zaufania publicznego.

Zamiast zgody od sądu, projekt zakłada tzw „kontrolę następczą” - oznacza to tyle, że co pół roku służby będą musiały wysłać do sądu sprawozdanie podsumowujące ich działania i na tej podstawie, sąd będzie mógł wyrywkowo sprawdzić, czy rzeczywiście „podsłuch” w danej sprawie był uzasadniony.

Wątpliwość dotyczy także dopuszczalnych okresów stosowania kontroli operacyjnej i sięgania po dane telekomunikacyjne

—dodaje parlamentarzysta. Naczelna Rada Adwokacka mówi wręcz o „próbie narzucenia przez autorów projektu niedopuszczalnej ingerencji przez służby specjalne i policyjne w służące ochronie praw i wolności tajemnice zawodowe, szczególnie tajemnicę obrończą, adwokacką i radcowską”.

Jak twierdzi „ND” funkcjonariusze służb po zarejestrowaniu danej rozmowy będą oceniać czy informacje w jej zawarte są objęte tajemnicą, czyli „posiadając już wiedzę objętą tajemnicą, choćby adwokacką czy obrończą”.

Policja i inne służby faktycznie będą mogły się zapoznać z zawodowymi tajemnicami doradców podatkowych, lekarzy, dziennikarzy, którym prawo gwarantuje, że nie mogą być przesłuchiwani co do faktów objętych tajemnicą zawodową.

Tajemnicę adwokacką zabieram na drugi świat. Mam nadzieję, że ktoś pójdzie w tym zakresie po rozum do głowy

—mówi adwokat Piotr Śliwa. Ustawę krytykuje także Lewica.

Mamy do czynienia z bublem legislacyjnym. Nieprzygotowanym, nierzetelnym i bardzo groźnym

—zaznacza poseł SLD Artur Ostrowski. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że projekt jest niekonstytucyjny, a Biuro Analiz Sejmowych ostrzega, że kontrola służb będzie w tym względzie czysto iluzoryczna.

MSW oczywiście żadnego z tych problemów nie widzi. W powstającym w Ministerstwie stanowisku znalazło się nawet zdanie, które brzmi „projekt wpisuje się w założenia demokratycznego państwa prawa”.

Ryb, Nasz Dziennik, chip.pl


Nowość!

Książka, którą trzeba przeczytać:„Matrix III Rzeczypospolitej. Pozory wolności”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych