Komorowski, Michnik i Kurski insynuują, że wyborcy prezydenta Dudy to ideowi spadkobiercy mordercy Narutowicza

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Bardziej chamskiej i bezczelnej manipulacji nie sposób sobie wyobrazić. I bardziej obelżywej, bo można się nie godzić z porażką, ale to nie powód, żeby zwolenników prezydenta Dudy oskarżać o mordercze skłonności.

Bronisław Komorowski, Adam Michnik i Jarosław Kurski postanowili rozprawić się z polskimi demonami. To znaczy redaktorzy „Gazety Wyborczej” odegrali 2389 odcinek serialu „Ta straszna polska, nacjonalistyczna nienawiść”. A Bronisław Komorowski wystąpił w najnowszym odcinku jako guest star. Role zostały podzielone tak, że Adam Michnik występował jako historiozof, Bronisław Komorowski jako mąż stanu, a Jarosław Kurski jak zwykle, czyli jako użyteczny. Gdyby wydrukowanej w „Gazecie Wyborczej” rozmowie towarzyszyło nagranie, widać byłoby bruzdy na czołach zatroskanej o Polskę trójcy i słychać byłoby ich ciężkie oddechy - z powodu dusznej atmosfery, jaka nadciąga nad Polskę.

O ile Adam Michnik przybrał pozę postheglowskiego filozofa dziejów oraz ideowego potomka Oswalda Spenglera (z całym jego historiozoficznym pesymizmem), o tyle Jarosław Kurski kompletnie zignorował ten wysoki poziom refleksji szefa i odegrał rolę najzwyczajniejszego dresiarza. Bronisław Komorowski chyba nie do końca rozumiał historiozoficzne wycieczki Michnika, choć się starał. Natomiast dresiarskie pytania Jarosława Kurskiego wyraźnie go ożywiały. Na przykład te o straszny „tłum z Krakowskiego Przedmieścia”. Bronisław Komorowski odkrył bowiem, że przegrał przez nienawiść do niego. Nie przez to, że był kiepskim prezydentem i jeszcze gorszym kandydatem na drugą kadencję, lecz przez szwadrony nienawiści.

Gdy żegnałem się z siłami zbrojnymi, urządzono mi kocią muzykę, i to wrzeszcząc w czasie hymnu narodowego. To byli ci sami ludzie, z tymi samymi transparentami, którzy w czasie kampanii wyborczej siali przeciwko mnie nienawiść na rozkaz

— żalił się były prezydent. I łatwo owych nienawistników na rozkaz zidentyfikował:

Do nich przemawiał prezydent Andrzej Duda na Krakowskim Przedmieściu, zwracając się: ’Kochani’.

Dalszy ciąg na następnej stronie

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych