Dr Jarosław Flis: Start Kopacz w Warszawie jest żenujący. Platforma może prowokować Kaczyńskiego. NASZ WYWIAD

fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Ta wojna w zasadzie była wypowiedziana przez samych „baronów”. Chodzi o poziom ich bezczelności. To oni rzucili rękawicę Kopacz, wystawiając się wszyscy na „jedynkach”. Utrzymując przy tym założenie, że Platforma nie ma żadnych problemów, poza tym, żeby oni dostali mandaty. A reszta ich nie obchodzi

— socjolog dr Jarosław Flis mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl o tarciach w PO wokół miejsc na listach wyborczych.

CZYTAJ WIĘCEJ: Konferencja Kopacz po 10 godz. obrad zarządu PO, z prawie 3-godzinnym opóźnieniem. Grabarczyk, Kamiński, Protasiewicz „dwójkami”, Arłukowicz na ostatnim miejscu

wPolityce.pl: W wyniku decyzji podjętych przez zarząd PO, a w praktyce przez Ewę Kopacz, doszło do korekt na listach wyborczych Platformy. Czy te roszady są na tyle istotne, że mogą poprawić notowania partii rządzącej?

Dr Jarosław Flis: Można mówić o zwiększeniu notowań albo ewentualnie o powstrzymaniu spadków, bo również ruchu sondaży w tym kierunku nie można wykluczyć. Na pewno część zmian na listach Platformy jest zgodna z powszechnymi odczuciami, nie podzielanymi jedynie w obrębie elit rządzących poszczególnych województw. Chodzi szczególnie o odejście polityków, co do których były największe wątpliwości, a przynajmniej ich zejście z pierwszych miejsc. Pozostawienie ich na listach sprawia jednak, że dalej mogą budzić kontrowersje. Na pewno będą starali się pokazywać publicznie i będą ważnym punktem odniesienia w różnych dyskusjach, bo są to osoby aktywne. To przypadek takich postaci jak Andrzej Biernat, Jacek Protasiewicz czy Cezary Grabarczyk.

Tylko Biernat z tego grona zupełnie wypadł z list i nie wystartuje w wyborach…

Biernat zrezygnował albo z niego zrezygnowano. Poziom spontaniczności tej decyzji jest trudny do ustalenia. W każdym razie nie startuje i to na pewno jest jednoznaczna zmiana.

Co jeszcze zwraca uwagę na listach Platformy?

Doszło do zmiany pozycji osób trochę mniej widocznych, które straciły „jedynki”, a w poprzednich wyborach miały bardzo słabe wyniki – na przykład Andrzej Halicki w Warszawie czy Ireneusz Raś w Krakowie. Trudne do zrozumienia są natomiast zmiany w przypadku takich osób, co do których w zasadzie nie były podnoszone jakieś specjalne zarzuty, przynajmniej w ciągu ostatniego roku. Chodzi głównie o Grzegorza Schetynę, przerzuconego do Kielc i Rafała Grupińskiego, który stracił w Poznaniu pierwsze miejsce na rzecz Szymona Ziółkowskiego, mistrza olimpijskiego w rzucie młotem. Ziółkowski jest zupełnie nową postacią w Platformie. W wyborach samorządowych startował do Sejmiku z konkurencyjnego dla PO komitetu Ryszarda Grobelnego. Poza tym, że jest złotym medalistą, jego aktywność publiczna pozostaje trudna do zauważenia.

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych