Prof. Legutko o ataku zachodnich mediów na prezydenta Dudę: "Minie sporo czasu, zanim środowiska europejskie przyzwyczają się do tego, że Polska może mieć własne zdanie". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.rlegutko.pl
fot.rlegutko.pl

Czeka więc nas trudny okres, a będzie jeszcze trudniejszy, kiedy – co daj Boże – Prawo i Sprawiedliwość stworzy rząd

— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.

wPolityce.pl Jak media zagraniczne zareagowały na zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy?

Prof. Ryszard Legutko: Ton tych komentarzy jest w większości mało przychylny. Ale to nie powinno być dla szczególnym zaskoczeniem dla wszystkich, którzy orientują się w klimacie politycznym świata zachodniego. Pamiętajmy, że Prawo i Sprawiedliwość to jest partia, której dorobiono niekorzystny, czarny wizerunek jako partii zamkniętej, ksenofobicznej, nacjonalistycznej z fobią antyniemiecką. Ponieważ pan prezydent jest z tą partią kojarzony dlatego w stosunku do jego osoby pojawiają się takie same skojarzenia.

Z czego może wynikać ta agresja w stosunku do prezydenta Dudy oraz PiS?

Platforma Obywatelska przyzwyczaiła środowiska polityczne Europy Zachodniej do tego, że władze polskie są bezproblemowe, to znaczy zawsze zgadzają się w europejskimi hegemonami, czy będzie to Komisja Europejska czy rząd niemiecki. Polska, jak powiedział z dumą jeden z ambasadorów, przestała być problemem. W polityce europejskiej panuje dość ścisła hierarchia – wiadomo, kto rządzi, a kto ma być posłuszny. Wszyscy się już do tego przyzwyczaili. Gdy więc pojawia się podejrzenie, że w jakimś kraju do tej pory posłusznym dochodzi do władzy ktoś, kto to posłuszeństwo może wypowiedzieć, rosną obawy i wrogość. Stąd ta reakcja na Andrzeja Dudę, o którym zachodnie rządy i opinia publiczna nic nie wiedzą, tak jak nic nie wiedzą o jego najbliższym otoczeniu politycznym, a jedyne co wiedzą, to to, że teraz ta potulna Polska może stać się mniej potulna. Minie sporo czasu, zanim środowiska europejskie przyzwyczają się do tego, że Polska może zasadnie mieć własne zdanie i że z tym zdaniem należy się liczyć. Na razie są inwektywy i insynuacje.

Jacy są dziennikarze mediów zachodnich?

Pamiętajmy o dwóch rzeczach. Po pierwsze, główny nurt dziennikarzy i publicystów w Europie charakteryzuje ten sposób myślenia, jaki u nas reprezentuje „Gazeta Wyborcza”, a więc szalenie zdogmatyzowany i nietolerujący jakiegokolwiek odstępstwa od przyjętej przez siebie ortodoksji. Po drugie, główny nurt w Europie jest jeszcze bardziej główny niż w Polsce, to znaczy, znacznie mniejsze niż u nas są obszary nieortodoksyjne. U nas prawica zwiększyła przez ostatnie dziesięciolecia swój stan posiadania i wpływy, natomiast w Europie wyraźnie zmniejszyła, a w niektórych krajach wręcz przestała istnieć. Stąd ta reakcja wrogości do polskich polityków prawicowych, która to wrogość jeszcze się może się zwiększyć, jeśli dojdą do tego wątki moralne i kontekst religijny. W Europie panuje ostra chrystofobia, która w stosownym czasie może się zwrócić przeciw Polsce.

Czego Zachód najbardziej obawia się w prezydenturze Andrzeja Dudy?

Kilku rzeczy. Najogólniej rzecz biorąc, boi się zmiany status quo, i to zarówno politycznego, jak i ideowego. Zachód Europy nie chce ani nowego silniejszego i mało pokornego gracza politycznego, ani wpływu prawicowego myślenia wywodzącego się spoza głównego nurtu. Polska tutaj jest szczególnie ważna. Wielka Brytania jest niepokorna politycznie, ale do potęgi Brytyjczyków Europa się już przyzwyczaiła, zaś prawica angielska jest ideowo nieodróżnialna od całej reszty. Węgry są brutalnie atakowane jako niepokorne zarówno politycznie jak i światopoglądowo, ale to kraj mały i bez poważniejszego wpływu na resztę. Powstanie Polski, która zacznie brykać politycznie i która będzie kontestować światopogląd głównego nurtu, to wizja, która wielu Europejczyków przeraża. Czeka więc nas trudny okres, a będzie jeszcze trudniejszy, kiedy – co daj Boże – Prawo i Sprawiedliwość stworzy rząd.

Dlatego trzeba już teraz szukać przyjaciół i sojuszników na zachodzie Europy, aby zmniejszyć ten impet ataku. Pamiętajmy jednak, że to jest ten rodzaj walki, który można wygrać. Jeśli przez wystarczająco długi okres przyszły polski rząd i obecny prezydent zachowają stanowczość, wtedy rządy i instytucje europejskie zaakceptują nowy stan rzeczy. W tej chwili europejski zachód uważa, że zmiany w Polsce są trochę na niby i że można zwolenników zmian zakrzyczeć i zniechęcić inwektywami. Gdy się zorientują, że to nic nie da, zmienią swoją retorykę i swój stosunek.

Rozmawiała Ewelina Steczkowska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych