Konferencja Kopacz po 10 godz. obrad zarządu PO, z prawie 3-godzinnym opóźnieniem. Grabarczyk, Kamiński, Protasiewicz "dwójkami", Arłukowicz na ostatnim miejscu

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Sytuacja z konferencją premier Ewy Kopacz trudno określić inaczej niż kuriozalną. Premier wyszła do dziennikarzy z wielogodzinnym opóźnieniem, a ponadto nie ogłosiła swojej decyzji co do „jedynek” na listach wyborczych PO.

Ten zarząd nie był łatwy, trwał prawie 10 godz. Chciałam zdać krótką relację

— powiedziała na początku Kopacz.

Przedstawiłam zarządowi PO mój autorski mój autorski projekt kształtu list. Zarząd przyjął moją rekomendację. Zmiany, które zaoponowałam niekiedy były radykalne, ale bardzo potrzebne. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że jeżeli chcemy zmieniać Polska na lepsze, to musimy umieć zmieniać samych siebie. Wyborcy wysłali nam b. czytelny sygnał, że chcą zmian. Jestem przekonana, że listy, która zaproponowałam są listami mądrej zmiany i dobrej kontynuacji. PO nie musi wstydzić się swoich osiągnięć, bo wiele się wydarzyło, ale popełniliśmy też sporo błędów

— relacjonowała premier.

Oczywiście Ewa Kopacz i w tej sytuacji nie omieszkała wbić szpili opozycji deklarując, że PO „będzie mogła obronić Polskę przed fanatyzmem”.

Przedstawiamy drużynę, w której są młodzi ludzi i doświadczeni parlamentarzyści

— zapowiedziała Kopacz.

Dzisiaj przed nami jedno zadani: zdjąć szpilki, założyć trampki, zdjąć krawat i wziąć się do roboty

— powiedziała szefowa rządu.

Chciałam zmieniać PO, bo jestem jej liderem. Mam przekonanie, że PO nadal jest potrzebna Polsce i Polakom

— zadeklarowała Ewa Kopacz.

Cel jest jeden: zwycięstwo w jesiennych wyborach

— podkreśliła premier.

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych