Czapkowanie bez umiaru, smaku i odrobiny godności

 fot. PAP/arch
fot. PAP/arch

Śmierć Jan Kulczyka dla większości mediów była z pewnością czymś zaskakującym. Podobnie dla większości Polaków. Prawdopodobnie tylko rodzina i bliscy współpracownicy znali jego kłopoty ze zdrowiem. Jak wynika z pierwszych doniesień również medycy, którzy opiekowali się zdrowiem Jana Kulczyka, nie widzieli poważnego zagrożenia.

Nazwisko najbogatszego Polaka nabrało nowych rumieńców rok temu po wybuchu afery podsłuchowej i opublikowaniu w tygodniku „Wprost” nielegalnie nagranej rozmowy Piotra Nisztora z mec. Romanem Giertychem, który reprezentował interesy Jana Kulczyka. (W spotkaniu uczestniczył też inny dziennikarz Jan Piński, w tamtym czasie bliski kolega Nisztora, który jednak podobnie jak Giertych nie wiedział, że Nisztor nagrywa rozmowę). W nowej, tym razem sensacyjnej otoczce, nazwisko poznańskiego biznesmena, pojawiło się przed półtora miesiącem, kiedy Zbigniew Stonoga opublikował w internecie akta śledztwa z afery taśmowej. Zastanawiano się raczej, czy opinia publiczna pozna treść rozmów Jana Kulczyka z przedstawicielami władzy i kiedy to nastąpi, niż nad stanem jego zdrowia.

Uwagi te piszę przed pogrzebem Jana Kulczyka. Ze zrozumiałych powodów, nie zamierzam więc penetrować teraz jego biografii , przyglądać się źródłom jego interesów i ścieżek ich rozwoju, które doprowadziły go do zdobycia wielkiej fortuny. Chcę tylko zwrócić uwagę na pewien brak umiaru, jaki do dziś jest widoczny w niektórych mediach, jeśli idzie o nadawanie doniosłości aktowi zgonu Jana Kulczyka. Byłoby czymś nienaturalnym, gdyby o nagłej śmierci Jan Kluczyka ukazywały się jedynie zdawkowe wiadomości. Odwrotnie, powinny to być informacje pełne, wyczerpujące. Całkowicie uzasadnione są też komentarze i opinie o zmarłym, a także garść wspomnień. Rzecz w tym, że nie były to w miarę normalne wiadomości, lecz wybuch wulkanu, z którego wydobywała się wielka lawa. Eksploatowano wszystkie formy w niebywałych rozmiarach - dziesiątki komentarzy, opinii, pełnych sentymentalizmu i liryzmu wspomnień. Kulczyk jako biznesmen, wielki biznesmen, jako ojciec, sponsor, dobroczyńca, przyjaciel, nauczyciel życia, budowniczy potęgi państwa, strateg (energetyka to wszak gałąź strategiczna gospodarki, również strategiczna dla obronności państwa), patriota, mesjasz, zbawca kraju. Nie chodzi tylko o to, że nadano śmierci Jana Kulczyka rangę wielkiego wydarzenia, dziejowej apokalipsy, ale także o to, że przesłodzono jego wizerunek, w takim stopniu, wobec którego sam bohater gdyby żył, musiałby czuć zażenowanie.

To oczywiście piękna cecha, umieć spojrzeć na drugiego człowieka tak, aby widzieć u niego tylko dobre strony. Godne również pochwały jest zawieszenie na czas żałoby - bez żadnych formalnych ram terminowych, a zgodne jedynie z wewnętrzną etyczną busolą - eksponowania spraw i zdarzeń, które mogą negatywnie rzutować na zmarłą osobę. Te nieco gorsze strony życia zmarłego, należy jednak zachować w pamięci, tak aby kroki podejmowane w czasie żałoby, nie stały się tak intensywnym zafałszowaniem zmarłej osoby, że powaga chwili przerodzi się w swoją karykaturę. W ten sposób, wbrew intencjom, można skrzywdzić zmarłego.

To straszne, co się z tymi mediami dzieje. Kolejne potwierdzenie ich upadku.

Felieton ukazał się na stronie SDP

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.