Prof. Krasnodębski: Powstanie jest ważną barierą, która nigdy nie pozwoli zrobić z Polaków narodu kolaborantów. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl/wSieci
Fot. wPolityce.pl/wSieci

wPolityce.pl: Powstanie Warszawskie, które wybuchło 71 lat temu, to nie tylko bohaterska walka z Niemcami, ale i fascynujące zjawisko socjologiczne. W przeciągu kilku dni Polakom udało się zorganizować powstańczą pocztę, administrację, prasę itd. Jak Pan, jako socjolog, odbiera to zjawisko?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: To, co się zdarzyło 71 lat temu, świadczy o wielkości Polaków. Organizuję obecnie konferencję naukową poświęconą Rzezi Woli. To spotkanie odbędzie się na początku września, jednak już dziś prowadzę przygotowania, kontaktuje się z historykami z innych państw, badam opracowania dotyczące ruchu oporu w Europie, czy ludności cywilnej. Dopiero obecnie dociera do mnie w pełni zupełna wyjątkowość polskiej historii. Jest czymś zupełnie unikatowym fakt, że nie było w Polsce rządu kolaboracyjnego, że nie było kolaboracji ludności, że od 1939 roku do końca wojny, a nawet po 1945 roku Polacy walczyli z okupantami, najpierw Niemcami, a potem Rosją. Powstanie Warszawskie było największym dziełem ruchu oporu w całej Europie, Polskie Państwo Podziemne było również czymś niespotykanym.

Europa jednak dziś nie pamięta o wyjątkowości polskiej historii. Chętnie za to szuka polskich win i wzywa do kajania się…

Niestety pamięć historyczna w Europie jest dziś kształtowana głównie przez tych, którzy mają wstydliwą przeszłość. Ci ludzie, te kraje wciąż apelują więc o rozliczanie się z przeszłości i ujawnianie wstydliwych kart. I narzuca się Polakom, byśmy nie mówili o swojej heroicznej historii, byśmy nie wspominali, że my się nie poddaliśmy nieprzyjacielowi, że zachowaliśmy godność i człowieczeństwo. Europa woli się kajać i rozliczać z win, a nie wskazywać na heroiczne postawy. Gdyby chciała natomiast mówić o heroicznej walce z Niemcami, narodowym socjalizmem, to musiałaby mówić przede wszystkim o Polakach. Oczywiście wyjątkowa jest historia Brytyjczyków, czy Amerykanów, ale ich kraje nie były okupowane. W Europie to my mamy się czym szczycić.

Powstanie Warszawskie wywołuje od kilku lat ożywioną debatę. Część komentatorów wskazuje, że nie powinno ono wybuchnąć, że było błędem.

Rzeczywiście Powstanie wywołuje dyskusję, ale dziś warto pamiętać, że Powstanie jest ważną barierą symboliczną. Fakt, że ono wybuchło nigdy nie pozwoli zrobić z Polaków narodu kolaborantów.

Jednak krytycy wskazują, że cena za to była ogromna i rozliczają Powstanie, mówią o ogromnych zniszczeniach miasta, tysiącach ofiar. Jak Pan ocenia ten sposób patrzenia na historię?

Znam te argumenty, one są poważne, ponieważ nikt nie lekceważy cierpienia ludzi. Jednak pamiętajmy, że heroizm widać właśnie na tle cierpienia. Gdyby to było łatwe, nie byłoby heroizmem. Dziś stawia się pytania, czy Powstanie miało szanse. Jednak ważniejsze jest inne pytanie: czy mogliśmy z szansy, jaka była w 1944 roku, nie skorzystać? To jest pytanie. Kim byśmy byli, gdybyśmy nie próbowali wykorzystać szansy na wolność? Zapewne dziś ci, którzy mają krytyczne nastawienie do romantycznej polskości, stawialiby jeszcze bardziej natarczywe pytania Polakom.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych