Powstanie Warszawskie... Czy warto było?

fot. arch
fot. arch

1 sierpnia. Kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. I kolejne akademickie spory – czy warto było je wywoływać, narażając tym samym mieszkańców Warszawy na krwawą hekatombę, a młodych powstańców na pewną śmierć…

Odpowiem pytaniem na pytanie: czy warto było w 1920 roku stawiać opór miażdżącej sile Armii Czerwonej, narażając stolicę i cały kraj na gwałty i krwawą rzeź w razie klęski? Teraz wiemy, że tak – ale w sierpniu pamiętnego roku nie było to takie oczywiste…

Patrząc dalej – czy poddawanie się bez protestu woli okupanta niemieckiego i bezdyskusyjne stosowanie się do jego wszystkich zarządzeń dało Żydom jakąkolwiek szansę przeżycia w gettach podczas II wojny światowej?

Łatwo z perspektywy czasu, mając dzisiejszą wiedzę wydawać pochopne opinie. Wielokrotnie rozmawiałem ze starymi warszawiakami, uczestnikami tamtych wydarzeń. Powstania nie można już było zatrzymać. Osobiście przekonuje mnie wyjaśnienie prof. Kieżuna, uczestnika walk. Witold Kieżun udowadnia, że wg materiałów źródłowych zgodnie z rozkazem Hitlera Warszawa otrzymała status miasta fortecy! A to oznaczało jej obronę - do ostatniego żołnierza.

Przykłady miast zamienionych w twierdze pokazują, że zmasowane bombardowania i ostrzał ciężkiej artylerii spowodowałyby co najmniej porównywalne straty zarówno wśród ludności cywilnej, jak i w zabudowie miasta.

Niemcy - mając świetne rozeznanie w liczebności warszawskiej Armii Krajowej planowali przeprowadzać masowe aresztowania i rozstrzeliwać wszystkich mężczyzn choćby tylko podejrzanych o sprzyjanie zbrojnemu podziemiu. Trudno się im dziwić – któż chciałby mieć przed sobą potężną Armię Czerwoną, a za plecami dobrze zorganizowaną i uzbrojoną polską V kolumnę. Mieszkańcy stolicy wzywani już byli w wyznaczone rejony celem kopania okopów i budowy fortyfikacji; odmowa groziła śmiercią…

Wybuch powstania uprzedził więc tylko o kilka dni niemiecką akcję pacyfikacyjną, dając Polakom możliwość podjęcia walki, zresztą z dużą nadzieją na zwycięstwo. Przecież radzieckie radio dzień i noc nawoływało do zbrojnego powstania, obiecując wszelkie możliwe wsparcie. Powszechne też było przekonanie o realnej pomocy aliantów, o dostawach broni i nawet o desancie naszych spadochroniarzy. Entuzjazm mieszkańców i parcie do zbrojnej walki z wrogiem były tak wielkie, że w przypadku odwołania mobilizacji żołnierze podziemia mogliby nie posłuchać rozkazów dowódców…

Dziś już wiemy na pewno, jaki los spotkałby żołnierzy Armii Krajowej, gdyby Warszawę wyzwolili Rosjanie. Powstańcy łudzili się, że samodzielnie odbijając stolicę kraju wywalczą dla Polski lepszą pozycję negocjacyjną dla powojennych ustaleń w sprawie naszej suwerenności i kształtu polskich granic. O Jałcie jeszcze wtedy nikt nie słyszał, nikt z naszych nie podejrzewał nawet tak haniebnej zdrady aliantów w stosunku do swego najwierniejszego sojusznika – Polski.

Tymczasem - gdy na Starówce i w Śródmieściu Warszawy trwały zażarte walki – na zajętej przez Armię Czerwoną Pradze NKWD więziło już, torturowało i mordowało polskich partyzantów. Brak zgody Stalina na lądowanie alianckich transportowców ogromnie utrudniał dostawy i narażał brytyjsko-amerykańską flotę powietrzną na ogromne straty. Zatrzymując natarcie na wschodnim brzegu Wisły Związek Sowiecki niemieckimi rękami wymordował najdzielniejszych polskich patriotów! Tych którzy przeżyli tę masakrę i zasilili oddziały „żołnierzy wyklętych” – ścigano potem po lasach i zabijano bez pardonu. Na pół wieku hitlerowską okupację zastąpili komunistyczni najeźdźcy…

PS: Z tomiku „PRO PUBLICO BONO” polecam wybrany na tę rocznicę wiersz.

ODPOWIEDŹ MŁODYM POLAKOM

Cóż  mam ci odpowiedzieć

Nastoletni Polaku?

Tamten chłopak z Powstania

Był prawie w twoim wieku…


> Głowę miał pełną marzeń,

Miłość pierwszą chciał przeżyć.

Los mu nie dał wyboru;

Zginął za to, w co wierzył…


Pytasz mnie o dziewczęta

Polska licealistko?

Podobne były do was:

Młodość… Uśmiech… I wszystko…


Tamta sanitariuszka

Miała (jak  ty) chłopaka.

Dorwał ją szwabski pluton.

Nikt po niej nie zapłakał…


Tulisz do piersi dziecko

Matko-Polko dzisiejsza.

Tam nie było litości

Nawet dla tych najmniejszych…


Gdzieś, na nieludzkiej ziemi

Z głodu i zimna gasły.

Z brzuchów matek wydarte…

Zagazowane w Auschwitz…


A świat zapomniał o tym,

A o nich tutaj - cisza…

Młody Krzysiek Baczyński

Więcej już nie napisze


Strof o ludziach wspaniałych –

Dobrych, mądrych, odważnych,

Których tak dziś nam braknie

Gdy los kraju się waży…


Nasz świat stacza się w przepaść

I wszystko koniec wieszczy.

Zaprzańcy wyprzedają

Przyszłość naszą - za bezcen…


Krzyczę przez gwar zabawy,

Ryk tłuszczy… Błaznów rechot…

JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA…”

Słyszę was? Nie. To echo…

A z cyklu „znalezione w sieci” – dwa pożyteczne linki na tę okazję:

Czterdziesty Czwarty


Krzyk Duszy

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.