Z premier Kopacz podróżują nawet krzesła i stoły. Wyjazdowe posiedzenia to tylko alibi dla szefowej rządu

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Premier Kopacz razem z ministrami swojego rządu od kilku tygodni uprawia kampanię wyborczą i to nawet można zrozumieć (wszak jest szefową rządu i jednocześnie przewodniczącą PO), tyle tylko, że wszystko odbywa się za publiczne pieniądze.

Pani premier jeździ pociągami po całym kraju, spotyka się ze zwykłymi ludźmi jak to przedstawia rządowa propaganda ale wszystko to odbywa się za publiczne pieniądze i to bez żadnego skrępowania (ostatnio we Wrocławiu wprost powiedziała, że wydaje te publiczne pieniądze bo chce być bliżej ludzi).

Jeden z tabloidów nie tylko napisał o kulisach tych podróży premier Kopacz po Polsce, ale także zamieścił film z przygotowań do jej wizyty w Nidzicy, gdzie nie tylko pokazano jak pośpiesznie był przygotowany dworzec i jego otoczenie na ten przyjazd, ale także jak ogromną logistykę jaka jest związana z takimi wizytami. Okazuje się, że mimo przejazdu premier Kopacz pociągiem, towarzyszy jej kawalkada rządowych limuzyn, które podążają w ślad za szefową rządu tylko po to, aby odebrać ją i jej otoczenie z dworca kolejowego, a później po spotkaniach w terenie odwieźć z powrotem do Warszawy już bez telewizyjnych kamer i radiowych mikrofonów.

Media opisały także jej wcześniejszy wyjazd do Trójmiasta także pociągiem tyle tylko, że do Gdańska poleciał także rządowy samolot, bo nie było pewności, że premier zdąży na pociąg powrotny do Warszawy. Zdążyła, więc samolot wrócił pusty do Warszawy, przelot w obydwie strony jak podały tabloidy, kosztował podatników 100 tys. zł.

W tych dniach dowiedzieliśmy się także z niezależnych mediów, że oprócz premier Kopacz i jej ministrów, a także kawalkady samochodów, z Warszawy do miast wojewódzkich w których odbywają się wyjazdowe posiedzenia Rady Ministrów przewożone są także stoły i krzesła (tak było na posiedzeniu w Łodzi i we Wrocławiu).

Chodzi o to, jak tłumaczy rzecznik rządu, aby ministrom zapewnić komfort obrad podczas wyjazdowego posiedzenia, choć trwają one niezwykle krótko i tak naprawdę są tylko swoistym alibi, aby tuż po ich zakończeniu premier Kopacz mogła wyjść do dziennikarzy i poinformować ile środków unijnych przywiozła do danego regionu (choć środki te są już dawno podzielone, a regiony poinformowane o strukturze tego podziału).

Szefowa rządu podczas tych przejazdów, chce być na tyle „swojską kobitą”, że daje się polizać przypadkowo napotkanemu psu, wiąże buty małym przedszkolakom, przybija tzw. piątki zarówno ze starszymi ale i z dziećmi, śpiewa z harcerzami piosenki przy ognisku, a nawet niby przypadkiem reklamuje duże i trochę mniejsze sieci handlowe (w Biedronce warzywa są super- to podczas wywiadu w TVP, delikatesy Alma promują polską żywność- to z kolei podczas wizyty w Tarnowie).

Mimo tej swojskości i hasła na rozlepionych w całym kraju tysiącach billboardów ze słynnym hasłem: „Słucham, rozumiem, pomagam”, premier Kopacz jednak nie zawsze chce słuchać szczególnie wtedy kiedy chcą spotkać się z nią protestujący. Tak było ostatnio we Wrocławiu, gdy pod budynkiem teatru gdzie czekali na nią uczestnicy aż 3 grup protestujących, zdecydowała się wejść do budynku tylnym wejściem, a kiedy protestujący obstawili i to wejście, wychodząc chcąc nie chcąc, musiała wysłuchać kilku przykrych opinii na swój temat.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.