Jeszcze kilka dni kadencji zostało Bronisławowi Komorowskiemu - 6 sierpnia zaprzysiężony na urząd prezydenta zostanie Andrzej Duda, a nowa głowa państwa wygłosi specjalne orędzie przed Zgromadzeniem Narodowym oraz przejmie zwierzchnictwo nad armią.

W związku z tym trudne dni czekają najwierniejszych polityków i sympatyków Platformy, którym wygrana Andrzeja Dudy przyprawiła sporo niepokoju. Jednym z dobrych przykładów jest Stefan Niesiołowski, który nie kryje swojego dyskomfortu:

Z bólem serca, ale muszę iść [na zaprzysiężenie Andrzeja Dudy - dop. wP]. Wygrał wybory, wprawdzie minimalnie, kosztem takich ataków o których rozmawiamy, bo to była cała kampania Dudy. Ta gigantyczna fala nienawiści do prezydenta Komorowskiego. Ale pójdę, będę tam siedział z kamienną twarzą i słuchał. Nie wydaje mi się, aby coś ciekawego pan Duda miał do powiedzenia, no ale muszę iść

— mówi poseł PO w rozmowie z serwisem natemat.pl.

W rozmowie krótko pojawia się też wątek dowożonych mebli na wyjazdowe posiedzenie rządu. Choć Niesiołowski zapewnia, że nic takiego nie miało miejsca (a miało, co potwierdził rzecznik rządu), to zwracamy uwagę na jego obsesję Jarosławem Kaczyńskim:

Jeśli ktoś mówi o kosztach, to niech się zajmie tą ochroną, którą otoczył się pan Kaczyński, bo mu się wydaje, że jest premierem. Na to idą pieniądze, całkowicie marnotrawione, bo nikt nie ma zamiaru zrobić żadnej krzywdy panu Kaczyńskiemu. Ministrowie mają jednego ochroniarza, a większość nie ma żadnej ochrony. Natomiast ten się otacza jakimś murem… Po co mu to? To psychotyczne, jeśli komuś się wydaje, że potrzebna mu taka ochrona

— irytuje się Niesiołowski.

Panie Stefanie, proszę się trzymać w tych trudnych dniach!

lw