Bronisław, prezydent na odchodnym. Kotyliony i orzeł z białej czekolady nie zaspokajają wszystkich ambicji

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Nie rozumiem, dlaczego publicyści prawej strony dziwią się może nerwowym i pośpiesznym, ale przecież - jeśli przeanalizować ich wektor oraz skutki - bardzo konsekwentnym działaniom, które prowadzą Bronisław Komorowski oraz jego kancelaria.

Prezydent Komorowski wydaje hurtowo i losowo najcenniejsze odznaczenia państwowe, jakie pozostały mu jeszcze w szufladzie? Owszem. Awansuje osoby, które są mu najbliższe, lub dokładniej – którym on wydawał się najpewniejszym gwarantem stanu posiadania postpeerelowskiej schedy w PRL-bis? Jasne. Szkodzi polskiemu państwu, dając się wykorzystać jako żyrant niemieckiej polityki historycznej, przy jednoczesnym blokowaniu wszelkich sensownych posunięć strony polskiej w tym zakresie? Dlaczegóż by nie?

Oprócz wyjazdowej, niemieckiej sprawy von Stauffenberga, wystarczy przypomnieć ścinającą krew w żyłach frazę o „narodzie sprawców”, oburzającą aferę z pomnikiem czerwonoarmistów w Ossowie czy najnowszy skandal związany z próbą zablokowania dalszych prac ekshumacyjnych na powązkowskiej Łączce, przez podjętą na chybcika budowę obiektu, który skrótowo można nazwać Panteonikiem Paramonowa. Warto również dodać, że skwapliwym wykonawcą obu tych przedsięwzięć okazał się Andrzej Krzysztof Kunert (postać zasługująca na osobną uwagę), skądinąd laureat nagrody Kustosza Pamięci Narodowej (2006).

Wracając do Bronisława Komorowskiego, trzeba usprawiedliwić ten czytelny pośpiech, tę nerwową krzątaninę od płota do płota, czy raczej od Łączki do Berlina. Kończący już lada dzień kadencję prezydent miał przecież prawo przypuszczać, że przed nim jeszcze drugie pięć lat robienia dobrze Platformie, czyli wchodzenia w szkodę Polakom, a tu taka niemiła niespodzianka. Stara się więc, żeby przez te kilka ostatnich tygodni, co się da nadrobić. I wzmocnić antynatowską generalicję, i wynagrodzić współpracowników tyrających przecież ostatnio w wyjątkowo niesprzyjających warunkach, i wydać ile się da, czyli spożytkować środki… Kotyliony, orzeł z białej czekolady i kilka twórczych interwencji w polską ortografię nie zaspokajają, jak widać, wszystkich ambicji naszego drogiego Bronisława II.

Bądźcie, koledzy, sprawiedliwi: narzekaliście, że w czasie kadencji prezydent w ogóle nie przejawiał większej aktywności, no może poza pośpiechem, z jakim po poprzedniku przejął kancelarię, a jak teraz się zwija w try miga, to też wam nie w smak?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.